To taki niepozorny zakręt...
Mieszkańcy Miodnicy są wstrząśnieci. Nie żyją trzy osoby!
D0 dramatycznego zdarzenia doszło w sobotę 15 października tuż przed północą. Na łuku drogi audi A3 zderzyło się z renault scenic. Z pierwszych informacji, jakie otrzymaliśmy od policji wynika, że to kierowca audi nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze i na łuku zjechał na przeciwległy pas ruchu, doprowadzając do boczno-czołowego zderzenia.
W wypadku tym dwóch 32-letnich pasażerów audi zginęło na miejscu, a 36-letni kierowca w krytycznym stanie trafił do szpitala, gdzie trwała walka o jego życie. Wszyscy to mieszkańcy Żagania.
Potrójna tragedia
Niestety, mimo wysiłków lekarzy, nie udało się uratować mu życia.
- W poniedziałek rano otrzymaliśmy informację od prokuratury, że młody kierowca audi zmarł w szpitalu - mówi Sylwia Woroniec, oficer prasowy żagańskiej policji.
Ranne są również trzy osoby z renault scenica. To małżeństwo z 16-letnim synem, mieszkańcy gm. Szprotawa.
Ocalała tylko jedna rodzina
Jak udało się nam ustalić, rodzice nastolatka mają nieznaczne obrażenia, złamany obojczyk, uraz nogi, czyli takie, które na szczęście nie zagrażają ich życiu. Natomiast 16-latek, który też od razu został przewieziony do szpitala w Zielonej Górze, również praktycznie wyszedł bez szwanku. Na miejscu okazało się, że nie odniósł większych obrażeń, był jedynie potłuczony.
Obecnie prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ustalenia faktycznych okoliczności tego wypadku.
To taki niepozorny zakręt...
- Ten zakręt to jakaś tragedia, a tłuk jestwyjątkowo felerny - opowiadała Elżbieta Kaleta, sołtys Miodnicy, kiedy kilka godzin po tragedii pojawiliśmy się na miejscu. - Na tym łuku ja też kiedyś miałam wypadek. Przekoziołkowało mnie, dachowałam, a wcale nie jechałam szybko - zarzeka się kobieta.
Chociaż wsią rządzi już 14 lat, to nie przypomina sobie, aby w ich miejscowości kiedykolwiek doszło do wypadku, który zakończyłby się śmiercią, w dodatku trzech osób. - Dopiero teraz - mówi zasmucona.
Rozmawiamy z mieszkańcami, którzy od dawna narzekają na ten niepozorny, aczkolwiek niebezpieczny zakręt i domagają się pomocy. - Próbowaliśmy interweniować na policji . Zgłaszaliśmy się także do zarządu dróg wojewódzkich, bo to przecież ich droga. I nic Tu naprawdę często samochody wypadają z drogi, aż strach jeździć -przekonuje E. Kaleta.-Nawet latem. Gdy popada deszcz każdy jeździ naprawdę wolno.
Bo nikt nie zginął...
- Do tej pory nasze apele pozostawały bez echa. Zarządca drogi nie widzi potrzeby, aby poprawić bezpieczeństwo w tym miejscu, bo jak uparcie twierdzą drogowcy „nie ma tu ofiar śmiertelnych” - podkreśla sołtys Miodnicy. Może teraz, gdy mamy aż trzy ofiary, ktoś ruszy palcem. - Podobnie wygląda to w rejonie Gorzupi, wioskę dalej - przekonuje pani sołtys.