Toaleta pełna wody, a kuchni nie można podłączyć. Dlaczego?
- Boję się, że w tych warunkach nie przetrwam zimy - napisała do nas Teresa Kwiatkowska. Po naszej interwencji jej sytuacja poprawiła się
Centrum miasta. Skromnie urządzona kawalerka przy ul. Fabrycznej. Od lutego b.r. przebywa w nim Teresa Kwiatkowska, rodowita zielonogórzanka. Sprowadziła się tu po śmierci swojego partnera, jednak warunki mieszkaniowe pozostawiają wiele do życzenia.
Niedziałająca kuchnia na opał stały, brak ubikacji i pralki sprawiają, że w takich warunkach kobiecie bardzo trudno żyć.
- Od kwietnia dzwoniłam do zarządcy budynku, mieli coś z tym zrobić i nie przyszli - opowiada mieszkanka, pokazując urządzenie. Na nim stoi elektryczny piecyk.
- Nie wiem, co to będzie, jak przyjdą mrozy - dodaje kobieta.
Okna w kawalerce są nieszczelne, a taki mały elektryczny piecyk nie tylko nie ogrzeje pomieszczeń, ale także spowoduje wysokie rachunki za prąd. Pani Teresa boi się nawet o tym myśleć.
Jednak to nie jest jedyny problem kobiety. Oprócz braku ogrzewania, nie ma w mieszkaniu wc ani pralki. Podchodzimy do okna, pani Teresa pokazuje pomieszczenie gospodarcze, w którym stoi prowizoryczna toaleta. Kobieta ze łzami w oczach opowiada:
- Po wc biegają szczury, których panicznie się boję. Nikt nie chce do mnie przyjść, bo jak mają wyjść do toalety, to wolą nie przychodzić wcale.
Wyszliśmy na zewnątrz. W środku pomieszczenia, w którym znajduje się wc, leżą śmieci, stare meble, worki, doniczki. Drzwi są nieszczelne, a ze ścian kruszy się stara farba. Przy spłukiwaniu wody pomieszczenie jest zalewane.
- Tak jest cały czas - mówi zielonogórzanka.
Problem jest także z praniem. Dzięki uprzejmości sąsiadów Teresa Kwiatkowska może wyprać większość rzeczy, ale resztę przepiera w misce. Jest w podeszłym wieku, więc wiele czynności sprawia jej wiele trudności. Opłaty za lokal wynoszą ponad 300 zł. Kobieta liczyła na wsparcie zarządców nieruchomości, jednak do tej pory - jak twierdzi - nie uzyskała odpowiedniej pomocy.
- Nie jestem osobą, która umie się kłócić o swoje - podkreśla. - Jestem przyzwyczajona do zimna, ale mój kot musi mieć tu ciepło.
Kierownik Administracji Budynków Mieszkalnych nr 2 Janusz Łoś był zdziwiony całą sytuacją, bo mieszkanka nie zgłaszała żadnych problemów.
- Lokal przed zasiedleniem został wyposażony w grzejniki elektryczne jako jedyne możliwe źródło ciepła. Jeśli chodzi
o kuchnię na opał stały, to nie ma zgody mistrza kominiarskiego na podłączenie takiego urządzenia. Narażałoby ono zdrowie, a nawet życie pozostałych mieszkańców budynku. Pani Teresa Kwiatkowska otrzymała mieszkanie socjalne w stanie nadającym się do normalnego funkcjonowania. Nie otrzymaliśmy od niej żadnej informacji o tym, aby ubikacja wymagała naprawy.
Kierownik obiecuje, że kuchnia, która nie nadaje się do użytku, zostanie zabrana z mieszkania, a do cieknącej wody w toalecie zostaną wysłani fachowcy. Sprawdziliśmy, obietnica została spełniona.