Tokarczuk: Dobre opowiadanie jest niczym tartinka
Literatura. „Opowiadania bizarne” pokazują, że Tokarczuk w pełni zasłużyła nie tylko na nominację do Bookera, ale również na miano jednej z najciekawszych współczesnych autorek
Profesor jest poważnym i szanowanym człowiekiem. Przyjechał do egzotycznego kraju na konferencję naukową, podczas której wygłosił wykład o wpływie konsumpcji białka na postrzeganie kolorów. Odczyt został przyjęty entuzjastycznie, zjazd zmierza ku końcowi, w planie został tylko finałowy bankiet. Jednak w drodze na niego profesor ulega wypadkowi - gubi portfel i dokumenty, jest ranny. Tym samym gubi też swoją tożsamość - ochrona nie chce wpuścić go na przyjęcie, przyjaciele go nie rozpoznają, w końcu, niczym zwykłego opryszka, sprzed hotelu zabiera go policja.
Losy profesora, opisane przez Olgę Tokarczuk w opowiadaniu „Prawdziwa historia”, z powodzeniem mogłyby pełnić rolę wizytówki całych „Opowiadań bizarnych” (wyd. Literackie). Jest w nim bowiem wszystko to, co wyróżnia jej najnowszy tom: niesamowitość, groteska, humor i umiejętne ukazanie tego, jak złudne bywa poczucie kontroli nad własnym życiem.
- Już jako nastolatkę fascynowały mnie tzw. niesamowite historie: Poe, Grabiński. Jednak mam wrażenie, że dzisiaj słowa „niesamowity” i „fantastyczny” straciły swoją energię. Dlatego, posiłkując się językiem francuskim, stworzyłam termin: „bizarny”, na określenie tego co fascynuje, niepokoi i wywołuje dreszczyk - tłumaczyła autorka podczas poniedziałkowego spotkania w Księgarni pod Globusem. - Dobrze mi zrobiło napisanie tego zbioru. Mogłam wyrzucić z siebie niepokoje i zastanowić się nad tym, co nas otacza.
Część opowiadań powstawała jeszcze w czasie pracy nad „Księgami Jakubowymi”, to np. „Zielone dzieci”, napisane archaizującym językiem. Tokarczuk jednak tym razem o wiele chętniej niż w przeszłość patrzy w przyszłość. Bohaterami jej małych form są m.in. klony, androidy i ludzie poddający się transfugacji (czyli przemianie w zwierzęta). I chociaż to bestiarium dla Tokarczuk nietypowe, opisuje je z właściwą sobie empatią i humorem.
- Opowiadania to dla mnie trening: próbuję sił w nowych narracjach, tematach, językach, a nowo wypracowane środki często stosuję potem w powieściach - mówi Tokarczuk dodając, że forma krótka wcale nie jest formą łatwą. - Dobre opowiadanie powinno być jak tartinka: na raz, do przeczytania przed snem. Jednak potem powinno zostać w głowie, pracować, przyśnić się.
„Opowiadania bizarne” ukazują się w przededniu ogłoszenia tegorocznego laureata The Man International Booker Prize - prestiżowej nagrody przyznawanej autorom z całego świata, których książka ukazała się w języku angielskim. Olgę Tokarczuk nominowano do tego wyróżnienia za „Biegunów” - opowieść o wyznawcach jednego z odłamów prawosławia, którzy wierzyli, że pozostawanie w ciągłym ruchu może ochronić człowieka przed złem. - Cieszę się, że moja książka wciąż jest aktualna i budzi emocje. Jednak dziś napisałabym ją inaczej, skupiając się na aktualnym wymiarze migracji, tym mrocznym, którego przyczyną jest bieda i wojna - mówi pisarka.
Laureata The Man International Booker Prize poznamy pod koniec maja.