Tomasz Maleta: Wielki odlot radnych
Jednoosobowy i zbiorowy. Ten pierwszy za sprawą Tomasza Janczyły.
Dwa tygodnie temu nie miał (i słusznie) ulgowej taryfy dla postępowania Alicji Biały (PiS), która domagała się od prezydenta zwrotu części poborów. Utraciła je, bo uczestniczyła w posiedzeniach społecznej rady szpitala miejskiego. Teraz radny PO sam znalazł się w dwuznacznej sytuacji. Okazuje się, że jako szef jednego z oświatowych, ale nie ogólnopolskich związków zawodowych, zasiada w komisjach, które wybierają dyrektorów szkół. Magistrat twierdzi, że wszystko jest zgodne z przepisami. Wątpliwości mają przedstawiciele innych central zawodowych.
Abstrahując od sporu prawnego, to jako radny powinien trzymać się z dala od jakichkolwiek powiązań administracyjnych z władzą wykonawczą (bo ma wpływ na to, kto zostanie dyrektorem szkoły). I albo poprosić kogoś ze swojego związku, by go zastąpił w komisji, albo zrezygnować z mandatu radnego. Przypomina to sytuację, w której przed laty znalazł się ówczesny radny SLD Janusz Kochan. Z jednej strony był ekspertem komisji przyznającej pieniądze stowarzyszeniom sportowym, z drugiej - szefem jednego z nich, który ubiegał się o takie wsparcie.
Radni powinni mieć zawsze z tyłu głowy dwuznaczność roli, w której występują łącząc mandat z pracą zawodową. I tego wyczucia Tomaszowi Janczyle zabrakło. Teraz wystarczy, że będzie wymagał od siebie takiego samego poczucia wstydu, jakiego oczekiwał od Alicji Biały.
Z kolei zbiorowego odlotu dokonali radni PiS. W piątek Sejm - przez aklamację - oddał uznanie urodzonemu w Białymstoku twórcy esperanto Ludwikowi Zamenhofowi w setną rocznicę jego śmierci. Teraz nagle to samo chcą zrobić radni PiS, choć wcześniej mieli ku temu wystarczająco dużo okazji. Zamiast tego zrobili wiele, by Białystok oficjalnie nie pamiętał o Doktorze Esperanto w rocznicę jego śmierci. W grudniu nie zgodzili się na rok Zamenhofa. Jeszcze wcześniej do spółki z prezydentem zlikwidowali samodzielność Centrum Zamenhofa.
Skoro teraz naszła ich refleksja można rzec: lepiej późno niż wcale. Dobrze, ale zamiast silić się na jakieś kuriozalne wytłumaczenia, radni PiS (ośmieszeni przez własną większość w Sejmie), powinni u progu Wielkiego Tygodnia pokusić się o szczery rachunek sumienie, żal za grzechy i postanowienie poprawy. Nie tylko w tej sprawie.