Rozmowa z dr. Tomaszem Marcysiakiem, socjologiem z WSB w Bydgoszczy, o teoriach spiskowych i ich wpływie na rzeczywistość społeczną.
- Ma pan do czynienia z ludźmi, którzy wierzą w teorie spiskowe?
A jest ktoś, kto nie ma? Przyznam jednak uczciwie, że do niedawna była to niegroźna i rozproszona garstka, którą łatwo można było uprzejmie ignorować. Należeli do nich wyznawcy kosmitów sprawujących kontrolę nad Ziemianami, czyli nad nami wszystkimi, czy wierzący w mesjasza, lecz nie tego, który nadejdzie, ale tego, który już dawno tu jest. Niestety ostatnio zaczęli się zrzeszać w nieformalne grupy i stają się przez to coraz bardziej niebezpieczni.
- Jak pan z nimi rozmawia? Da się w ogóle?
To nie jest takie proste, nawet jak się tylko słucha. Każda bzdura, która się jako tako umościła już w przestrzeni społecznej, jest znacznie trudniejsza do obalenia niż fakt. Nie pozostaje mi nic innego, jak ze spokojem przyjąć postawę Pascala, który miał powiedzieć, że „co po jednej stronie Pirenejów jest prawdą, po drugiej może być fałszem”. Przyjmując taką postawę można uznać, że dwie przeciwstawne idee mogą być prawdziwe. Stąd też jedni w Boga wierzą, a inni nie, jedni wierzą w teorie płaskiej ziemi, inni nie itd. Problem pojawia się wtedy, gdy za pomocą różnych środków ideowi przeciwnicy próbują przekonać do swojej racji przemocą.
- Mnie przeraża to, że wśród moich wykształconych znajomych nie brakuje tych, którzy wierzą np. w to, że pandemia i szczepienia to spisek możnych tego świata. Zakładają, że chodzi im o to, aby zrobić ze społeczeństwa bezwolnych, podporządkowanych zombie. I nie są to osoby sympatyzujące z jakąkolwiek partią polityczną. Szczerze mówiąc wcale nie interesują się polityką. Czy jedynym sposobem, aby się z nimi komunikować jest rozmowa o wszystkim, tylko nie o tym w co wierzą?
Zaproponowałbym rozmowę o innych spiskowych teoriach. Jedną z ciekawszych jest spiskowa teoria śmierci Johna Lennona. Otóż całkiem niemało jest na świecie wyznawców teorii, która mówi o pewnym wydarzeniu z 1969 roku. Wtedy to właśnie miał zginąć Paul McCartney, a że zespół The Beatles był u szczytu kariery, postanowiono znaleźć sobowtóra. Ten się oczywiście znalazł i szybko z kanadyjskiego policjanta zrobiono czwartego beatlesa. Dowód nr 1. Na okładce albumu „Abbey Road” wszyscy, oprócz McCartneya przechodzą przez najsłynniejsze przejście na świecie w butach, ten zaś boso i z papierosem, a przecież wiadomo, że „gdy zawoła Bóg, pójdę boso”, jak śpiewał Zakopower. Dowód nr 2. To właśnie śmierć Lennona, który chciał wyjawić prawdę i dlatego zginął. No jak z tym dyskutować, prawda. No, ale jak mawiał Giordano Bruno Se non è vero, è molto ben trovato, czyli Jeśli to nie jest prawdziwe, to jednak dobrze wymyślone.
- Wierzący w teorie spiskowe mają chyba bardzo słabe zaufanie do kogokolwiek, a zwłaszcza do państwa, prawda?
Niekoniecznie. A co jeśli państwo czy władza, jest źródłem teorii spiskowej? Wiele autokratycznych rządów opiera się właśnie na zasadzie wprowadzania społeczeństwa w stan permanentnego niepokoju, bombardując je nieustannie kłamstwem, które z czasem staje się nie tylko prawdą, ale i wiarą. Samookłamywanie się wchodzi w nawyk, a kłamcy z czasem stają się ofiarami własnego kłamstwa, bo przecież i oni, choć połowicznie, ale muszą w nie wierzyć.
- A jak w takim razie można by było zwiększać zaufanie społeczeństwa do tego, co robi państwo? Wielu ekspertów upatruje jedynej nadziej w edukacji już na poziomie podstawowym, bo tylko tak można kształtować dojrzałe społeczeństwo demokratyczne. Co pan na to?
Jestem socjologiem i przy okazji wyznawcą kultu demaskatorstwa. Ostatnio jednak mam tyle roboty, że odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że ów kult demaskatorstwa osiągnął niebezpieczny poziom masochizmu, gdzie naukowcy muszą kopać się z koniem. Dlatego w szkołach powinno rozmawiać się o lekturach Lema, Hłaski czy Tyrmanda, który daje taką oto radę: „Jedyną dostępną formą skutecznego przeciwstawiania się pozostaje prosta uczciwość. Pozostając tylko sobą, człowiek ocala siebie w sposób nieskomplikowany i przynoszący psychiczną ulgę. Tylko jak to przekuć w życie, skoro płaskoziemcy sięgają po widły, a antyszczepionkowcy po długie zapałki?
- Czy chce pan przez to powiedzieć, że znaleźliśmy się w impasie i nie ma wyjścia, musimy nauczyć się żyć z wyznawcami teorii spiskowych?
Przypomina mi się scena z dokumentalnego filmu Arizona, o sytuacji pewnej popegeerowskiej wsi na Pomorzu, gdzie jeden z bohaterów wyznaje: „tam mieszka komunista, tu mieszka komunista, tylko ja jeden solidarnościowiec, nie mam wyjścia, muszę cierpieć”. Ale tak całkiem serio, to jedynym wyjściem jest empirycznie potwierdzona wiedza. Nie oznacza to, że mamy ślepo wierzyć każdemu z tytułem profesora przed nazwiskiem, ale żeby nabyć umiejętność samodzielnej weryfikacji faktów. Właśnie na tym polega nauka, że badacze w trakcie dyskusji weryfikują, co jest prawdą, a co fałszem, a najlepsi z nich to ci, którzy wcale nie są przekonani o swojej nieomylności. Zatem jeśli chodzi o wyznawców teorii spiskowych, to sugeruję nie wchodzić z nimi w głębszą dyskusję. Są bowiem w stanie sprowadzić swojego adwersarza do swojego poziomu i pokonać go własną bronią. Innymi słowy jestem masochistycznym wyznawcą wyższości wiedzy i nauki nad teorią spiskową, choć kto wie, może za jakiś czas będę musiał zweryfikować swoje zdanie i siłą podstawy programowej uznać, że ziemia jest jednak płaska.