Tomasz Marczyński, latynoska dusza z naszej Małej Wsi
Do rodzinnej Małej Wsi koło Krakowa Tomasz Marczyński wpadł jak zwykle - w porze jesienno-zimowej. Jak zwykle może tu odpocząć od zgiełku wielkiego świata.
Tomasz był na ustach wszystkich w sierpniu. Wtedy to triumfował w dwóch etapach Vuelty a Espana, jednego z najbardziej prestiżowych wyścigów kolarskich. Marczyński triumfował dwa razy w odstępie tygodnia.
- To był dla mnie bardzo ważny sezon, bo jeszcze nigdy w karierze nie odniosłem zwycięstw w wyścigach World Touru (skupiającego najbardziej prestiżowe wyścigi - przyp. red.) - opowiada kolarz belgijskiej ekipy Lotto Soudal. - To były jedne ze szczęśliwszych dni w moim życiu. W Hiszpanii mieszkam od 5 lat. Jeśli mam więc gdzieś wygrywać, to właśnie tam, a udało się w Andaluzji, czyli niedaleko miejsca, gdzie żyję!
Wzloty i upadki
Patrząc na karierę 33-letniego kolarza można stwierdzić, że jego sportowa droga to wzloty i upadki. Na te drugie złożyły się przede wszystkim choroby.
- Wiele razy zdarzało się, że przez kontuzje nie mogłem być na topie, ale taki jest sport - macha ręką Marczyński. - Nie tylko mi się to przecież przytrafiało.
Czytaj więcej, a dowiesz się dlaczego dla kolarza rok 2016 był feralny?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień