Tomasz Siemoniak: Przegraliśmy, bo Polacy się nami znudzili
Po objęciu władzy nie będziemy już zmieniać wieku emerytalnego - mówi Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, w rozmowie z Agaton Koziński.
Pan jako były minister obrony definicję słowa „honor” ma pewnie dobrze przemyślaną. Do czwartkowego spotkania Polska-Japonia zwrot „mecz o honor” pasował?
Nie lubię tego powiedzenia, bo honoru się nie zdobywa - ani nie traci - w 90 min. Honor się ma, albo się go nie ma. Dla mnie wynik meczu z Japonią jest wtórny. Najważniejszy jest duch walki.
Zespół piłkarski tworzy się w podobny sposób jak jednostkę wojskową. Czego polskim piłkarzom zabrakło na Mundialu według Pana? Wyszkolenia, zgrania - a może determinacji, motywacji?
Na mistrzostwach grały znacznie słabsze od polskiej drużyny, ale one gryzły trawę, walczyły do samego końca. Polakom zabrakło natomiast ducha walki. To aż dziwne, bo to polska cecha.
Nagle zanikła? Gen recesywny się uaktywnił?
Nie, widać ktoś polskich piłkarzy nie zmobilizował.
Adam Nawałka nie umiał zawodnikami wstrząsnąć pięknym przemówieniem o honorze, i że ani kroku wstecz?
Tego nie da się zrobić jednym, najlepszym nawet przemówieniem. To proces, który trwa miesiące.
Samo zgrupowanie przed Mundialem trwało ponad miesiąc.
Widać jednak, że przez ten czas nie zbudowano u zawodników przekonania, że to są mecze ich życia. Piłkarze przechodzą do historii tylko wtedy, gdy odniosą sukces w kadrze, a nie najlepszymi nawet występami w drużynach klubowych. A tak Zbigniew Boniek zawsze będzie miał wyższy status w historii niż Robert Lewandowski - bo ten pierwszy zdobył medal na Mundialu.
Pan został właśnie co mianowany szefem trzech kolejnych kampanii wyborczych.
Tak, będę odpowiadał za strategię wyborczą PO podczas wyborów samorządowych, europejskich i parlamentarnych.
Będą to dla Platformy - jak u piłkarzy - kampanie: otwarcia, o wszystko i o honor?
Na pewno nie tak. Przede wszystkim dlatego, że każde z tych wyborów są inne - dotyczą innej materii, reguluje je inny typ ordynacji.
Dynamika taka sama co na Mundialu. Polacy wiedzieli, że po przegranej z Senegalem trudno wyjść z grupy. Jeśli PO nie wygra wyborów samorządowych, trudno jej będzie zwyciężyć w kolejnych.
Nie ma tu analogii do polskiej reprezentacji, choć na pewno wygrana w wyborach samorządowych znakomicie ułatwi walkę w wyborach europejskich - tak samo jak wygrana w wyborach lokalnych w 2006 r. pomogła w wyborach parlamentarnych rok później. Natomiast jestem przekonany, że najbliższe wybory samorządowe wygramy, podobnie jak każde kolejne.
Na jakiej podstawie? Bo sondaże tego nie pokazują.
Z jednej strony widzę duży potencjał Koalicji Obywatelskiej, a z drugiej ogromne zużywanie się PiS-u. Widać wyraźnie, że liderzy tej partii nie doceniają skali tego zjawiska. Chodzi o sprawy nagród, „misiewiczów”, pogarszających się relacji z UE, chaosu. Gdybym nie był przekonany o naszym zwycięstwie, nie podejmowałbym się szefowaniu kolejnym kampaniom.
Wybory samorządowe opisuje się za pomocą wielu parametrów. Które dla Pana są najważniejsze? W jaki sposób Pan będzie mierzył, kto w nich wygrał, a kto przegrał?
Rzeczywiście, wcześniej zdarzało się, że z wyborów samorządowych partie wybierały te wyniki, które im najbardziej odpowiadały. Najłatwiej jest podsumować wybory do sejmików, bo są one najbardziej polityczne, także na pewno one będą mocnym wskaźnikiem. Drugim wskaźnikiem będą wyniki w największych miastach.
Chodzi Panu o polskie metropolie, czy wszystkie 108 miast prezydenckich?
Trzeba patrzeć na wszystkie 108 miast. Dziś PiS rządzi w zaledwie czterech z nich. Naszym zadaniem jest sprawić, by ta liczba nie była większa.
Trzymając się sondaży, wygrać wybory do sejmików będzie Wam bardzo trudno - tak samo jak trudno sobie wyobrazić, by PiS nie poszerzył liczby swych prezydentów ponad obecne cztery. Czyli PO wybory samorządowe przegra.
Na razie rozmawiamy o tym, co będzie miarą tych wyborów, a nie jakie będą ich wyniki. Wygrywa po prostu ten, który obejmuje władzę w poszczególnych miastach, czy sejmikach. Wiadomo, że w części z nich będzie nam łatwiej o zwycięstwo, a w części bardzo trudno. Z kolei w części województw władza się zmienia między partiami - i o nie odbędzie się najcięższa walka.
Mówi Pan teraz o Śląsku?
Tak - ale również o województwie łódzkim, mazowieckim. Ale te regiony mają znaczenie, bo są bardzo ludne, mają duży potencjał.
Skoro jesteśmy przy Mazowszu. Spodziewał się Pan, że Rafałowi Trzaskowskiemu będzie aż tak ciężko szło w Warszawie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień