Toruń. Afera w "Samochodówce". Piotr to jedyny winny czy kozioł ofiarny?
- Nie tylko Piotr brudził samochód Straży Miejskiej, ale tylko on za to odpowiedział. Zrobili z niego kozła ofiarnego, a dodatkowo pośmiewisko w internecie - skarży się babcia ucznia Zespołu Szkół Samochodowych w Toruniu, który po aferze opuścił placówkę. Czy prawna opiekunka 16-latka ma rację?
Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka
[video]32495[/video]
Zespół Szkół Samochodowych w Toruniu to naprawdę dobra szkoła, z tradycjami i sukcesami. Jak w każdej szkole średniej jednak, zdominowanej przez dorastających chłopców, kłopotów tu nie brakuje. Ostatnie dotyczą wydarzeń z 4 października, czyli "ataku masłem na Straż Miejską w Toruniu".
Co się wydarzyło? Sprawa nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie rodzice, których zbulwersował sam "atak", jak i nakręcone w jego trakcie filmiki, potem z dumą rozpowszechniane w sieci. Oburzeni rodzice przekazali je naszej redakcji. Cała historia okazała się bardziej złożona i bolesna, niż można było się spodziewać na początku. Ale zacznijmy od początku...
Szkoła: "Sprawcę pomógł ustalić monitoring. Już nie jest naszym uczniem"
Do pamiętnego już "ataku masłem" doszło 4 października (wtorek), na terenie "Samochodówki" przy ul. Grunwaldzkiej. Dokładnie: przy szkolnych warsztatach. To tutaj służbowe auto zaparkowały dwie miejskie strażniczki. Przyjechały do szkoły w ramach akcji prewencyjno-kontrolnej w związku z paleniem papierosów.
[polecane]23945993,23814011,23336143,23954401;1;Polecamy[/polecane]
- Funkcjonariuszki zostawiły samochód i udały się na pieszy obchód. Wówczas doszło do zabrudzenia pojazdu, między innymi wymazania przedniej szyby masłem. O spuszczaniu powietrza z koła nic nam nie wiadomo -mówił nam Jarosław Paralusz, rzecznik SM w Toruniu.
Alina Piekańska, wicedyrektor szkoły przekazała, że sprawcą tego występku był jeden nastolatek: 16-letni uczeń klasy drugiej ZSS. Jego "dokonania" nagrały się na szkolnym monitoringu. Widać na nim większe grono nastolatków, ale - jak zaznaczała wicedyrektorka - odgrywali oni w zdarzeniu rolę bierną (przyglądali się, może kibicowali, ale nie działali). Taka przynajmniej była wiedza dyrekcji, bo kontaktujący się naszą redakcją rodzice mówili jednak o grupie uczniów jako o sprawcach.
- Zareagowaliśmy błyskawicznie. Szybko ustaliśmy dzięki monitoringowi sprawcę. Już po godzinie jego opiekun prawny zdecydował, że 16-latek sam opuści naszą szkołę. Zabrał dokumenty; uczęszcza już do innej placówki. Gdyby tak się nie stało, wdrożylibyśmy procedury zmierzające do wydalenia go ze szkoły - podkreślała Alina Piekańska. - Wspomniany 16-latek, w obecności dyrekcji, przeprosił panie strażniczki.
Potem uczniowie, w ramach przeprosin ze strony całej placówki, umyli dokładnie samochód Straży Miejskiej w szkolnej stacji diagnostycznej. Alina Piekańska dodawała, że wcześniej ze wspomnianym uczniem nie było większych problemów wychowawczych. - Podejrzewam, że teraz kierowała nim chęć zaimponowania rówieśnikom. Do całego zdarzenia doszło na naszym terenie, ale w sąsiedztwie VIII Liceum Ogólnokształcącego. Nie wiemy, czy w grupie towarzyszącej sprawcy nie byli też tamci uczniowie - mówiła wicedyrektorka "Samochodówki".
[polecane]22534737,23957907,22863623,23852129;1;Zobacz koniecznie[/polecane]
Sprawy to jednak kończyło. Dlaczego? Bo po Toruniu kolejny już tydzień krążyły nagrania wykonane komórką, dokumentujące "atak". Na jednym z filmików nastolatek spuszczał lub próbował spuścić powietrze z koła samochodu municypalnych. Filmik opatrzono został tytułem "Powietrze spuszcza". Na drugim nagraniu widać było, jak urządzono przednią szybę auta. Za wycieraczkami i na szybie znalazły się kanapki i masło.
Czy nagrania były tylko "beką ze straży miejskiej"? Prawdopodobnie nie. Tego, że wyśmiewano się w ten sposób z jej wnuka pewna jest przynajmniej pani Bożena, babcia i opiekunka prawna wspomnianego 16-latka.
Babcia: "Z Piotra zrobili kozła ofiarnego. Ma problemy, które szkoła znała"
Ten szesnastolatek to Piotr - chłopak doświadczony przez życie, z problemami i wymagający specjalnej uwagi pedagogicznej. Jego babcia prosi, by nakreślić jego sytuację, ponieważ w całej sprawie ma ona znaczenie. Jest jego opiekunem prawnym od wczesnego dzieciństwa chłopca, bo rodzice swej roli nie sprostali. -Oczywiście, że medalu mu za smarowanie masłem szyby nie przyznaję. Ale chcę, by ta historia została uczciwie opisana - mówi.
Piotr od dziecka ma problemy natury zdrowotnej i emocjonalnej. Orzeczenie z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej precyzuje na 4 stronach, co mu dolega i jak należy z nim pracować w szkle i w domu. - Ma stwierdzoną nadpobudliwość psycho-ruchową, zaburzenia emocjonalne, problemy z koncentracją, obniżoną zdolność do zapamiętywania - wylicza pani Bożena. - Pracę z Piotrem należy indywidualizować, wymaga specjalnego zainteresowania, pomocy, wzmacniania. Tę opinię "Samochodówka" miała.
Krytyczny początek października br. był dla Piotra tak naprawdę początkiem normalnej nauki w ZSS. W pierwszej klasie miał nauczanie indywidualne. -Czuł się wtedy odrzucony, taki na aucie. Szkoła sama proponowała, żeby spróbować normalnego trybu. Niestety, dobrze się w niej nie poczuł. Przez kolegów był wyśmiewany m.in. z uwagi na nadwagę. Od dawna codziennie bierze leki, m.in. wyciszające i te jego 115 kilogramów to również tego skutek.
4 października Piotr leków nie wziął. Jak mówi babcia, odstawił je przynajmniej na trzy dni. I to też w całej tej sprawie ma jej zdaniem znaczenie. -Wypadki potoczyły się tak, że z mojego wnuka zrobiono kozła ofiarnego - twierdzi torunianka.
"Kanapki rzucali też inni. Jego podjudzili, a potem zrobili pośmiewisko"
Pani Bożena przekazuje, jaki przebieg wypadków zna od wnuka. -Kanapkami rzucali w samochód inni uczniowie. Piotr się wycofał, ale zaczęli go wtedy podjudzać, manipulować. Wkręcali mu, jakoby strażniczki mówiły, że "Kula" się boi (tak go przezywali z powodu nadwagi). Wtedy Piotrek faktycznie masłem wysmarował szybę. Żadnego powietrza z koła jednak nie spuszczał. Nagrali go komórką, jak kuca przy samochodzie i dodali: "Powietrze spuszcza". A on się chował przy tym aucie - relacjonuje babcia. - Pośmiewisko sobie z niego zrobili, tymi filmikami też. Radochę mieli...
Ona sama 4 października wybierała się do lekarza. Nagle odebrała telefon ze szkoły. Miała szybko przyjechać i to zrobiła. -A w szkole to już wszystko błyskawicznie się potoczyło. Usłyszałam, co Piotr zrobił i że jeśli sama go stąd nie zabiorę, to wystawią mu taką opinię, że żadna inna szkoła w Toruniu go nie będzie chciała. Poczułam się postawiona pod ścianą. Papiery zabrałam - ciągnie pani Bożena.
[polecane]22917227,23002809,22953289,22956541;1;Polecamy[/polecane]
Piotr przyjęty został przez inną placówkę, pod Toruniem. Albo będzie dojeżdżał, albo uda się załatwić miejsce w internacie. -Tam dyrekcja i pedagog od razu zaproponowali pomoc. Może się to wszystko jeszcze jakość ułoży? Piotrek nie jest dzieckiem zepsutym. Jest ministrantem, był na pielgrzymce, jest naprawdę wrażliwy - kończy babcia.
I płacze. Sama jest roztrzęsiona, zmęczona, w słabej formie. Wygląda na to, że ona też teraz pilnie wymaga pomocy. -Dziękuję, że mogłam to wszystko opowiedzieć. I chcę, żeby to było opisane z naszej perspektywy. Może ta młodzież coś zrozumie? - zawiesza głos pani Bożena.
Kuratorium: "Podjęliśmy działania wyjaśniające"
Maria Mazurkiewicz, kujawsko-pomorski wicekurator oświaty, sama kontaktuje się z naszą redakcją. Sprawę "Samochodówki" poznała za sprawą naszej pierwszej publikacji. Rozmawiamy. Mniej o uczniu, więcej o szkole. Kurator podpowiada, by dyrekcję placówki zapytać, jak pedagogicznie pracuje z uczniami, by zapobiegać podobnym sytuację. Pójdziemy tym tropem.
[polecane]22217773,22220637,22339575,22333855;1;Polecamy[/polecane]
Opinii publicznej kuratorium chce krótko przekazać to, co najważniejsze. - Podjęliśmy działania wyjaśniające. Wszystko wskazuje na to, że szkoła stara się we właściwy sposób zaopiekować uczniami. Będziemy dalej, na bieżąco, monitorować sytuację w Zespole Szkół Samochodowych w Toruniu - mówi Maria Mazurkiewicz.
Dyrekcja dziś: "Szereg sytuacji trudnych do przewidzenia"
Jak konkretnie szkoła pracuje z uczniami, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości? - takie pytanie zadaliśmy dyrekcji "Samochodówki". Wicedyrektor Alina Piekańska zapewnia, że robią wiele. Zaznacza, że całokształt trudno ująć w kilku zdaniach. Oczekuje przedstawienia w całości stanowiska, które niżej publikujemy (bez zmian).
"Odpowiadając na pytanie dotyczące pracy z młodzieżą, ukierunkowanej na uniknięcie niepożądanych zachowań uczniów naszej szkoły, wyjaśniam, że dyrekcja oraz nauczyciele i pedagodzy w niej zatrudnieni, realizują ciągłą i systematyczną pracę wychowawczą. Jesteśmy społecznością poważnie i odpowiedzialnie traktującą naszą młodzież. Dokładamy wszelkich starań, by – wraz z uczniami i ich bliskimi – tworzyć warunki dla pełnej i efektywnej współpracy, której ramy wyznaczają wspólnie ustalone i konsekwentnie egzekwowane zasady. Zadania, które realizujemy oraz funkcje, które pełnimy, obarczone są ogromną odpowiedzialnością w stosunku nie tylko do uczniów i ich rodzin, ale także ogółu społeczeństwa. Mając tego świadomość, wdrażamy wiele działań wychowawczych oraz profilaktycznych, takich jak choćby – zgodny z założeniami profilaktyki pozytywnej – program „Wybieram siebie”.
[polecane]22219257,22232775,22249165,22269917;1;Polecamy[/polecane]
Ponadto, program wychowawczo-profilaktyczny szkoły i plan zadań wychowawczych przyjętych w bieżącym roku szkolnym, przewiduje zwrócenie szczególnej uwagi na kształtowanie oraz rozwój postaw moralnych i etycznych naszych uczniów. Podczas godzin wychowawczych wiele czasu poświęcamy tematyce promowania zachowań pożądanych oraz eliminowania postaw nacechowanych negatywnie, w tym agresji fizycznej, słownej lub związanej z niszczeniem mienia. Jednocześnie, m.in. dzięki aktywnej działalności Samorządu Uczniowskiego, eksponujemy kreatywność, przedsiębiorczość, empatię i wrażliwość naszych uczniów.
Jednakże, wyzwania wynikające z uwarunkowań współczesnego świata, mogą generować szereg sytuacji trudnych do przewidzenia, a całkowite wyłączenie zachowań negatywnych wśród uczniów nie zawsze jest możliwe do osiągnięcia. W tych okolicznościach pozostaje nam liczyć na owocną współpracę wszystkich środowisk, na których spoczywa odpowiedzialność za jakość wychowania przyszłych pokoleń. Oczywistym jest, że znaczącą rolę odgrywają tu – obok naturalnego otoczenia, takiego jak rodzina i szkoła – media. Ufamy zatem, że przekaz dotyczący naszej szkoły oraz stosowanych w niej metod zarządzania i wychowania będzie kompleksowy i rzetelny".
Policja i prokuratura: "Nie zajmujemy się tą sprawą"
Zgodnie z wolą rodziców "Samochodówki" filmiki przekazaliśmy policji. O potencjalne zainteresowanie się sprawą pytaliśmy prokuraturę. Komenda Miejska Policji w Toruniu oraz rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu przekazali nam podobne stanowiska. Ani same wydarzenia na terenie szkoły z 4 października, ani rozpowszechnianie wiadomych nagrań nie leży w ich zainteresowaniu.
PS Imiona babci i wnuka zostały w tekście zmienione.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
- Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
- Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
- Toruń Retro!
- Sport w Toruniu
WARTO WIEDZIEĆ: W szkole są specjaliści
*Zespół Szkół Samochodowych w Toruniu zapewnia swoim uczniom w roku 2022/2023 dość kompleksowe wsparcie pedagogiczno-psychologiczne. Pracują tutaj i służą wsparciem trzy specjalistki: pedagog, pedagog specjalny i psycholog. Pierwsza obecna jest w każdy dzień roboczy, przez kilka godzin. druga - cztery dni w tygodniu. Pani psycholog natomiast - trzy dni w tygodniu, przez kilka godzin dziennie. Nie każda placówka oświatowa ma taką kadrę i takie możliwości wspierania uczniów.
*Rozgoryczona babcia 16-latka sama podkreśla, że w trakcie ubiegłego roku szkolnego ten mógł liczyć nie tylko na fachowo prowadzone nauczanie indywidualne, ale i pomoc pedagogiczną. Kryzys przyszedł teraz - po miesiącu nauki w zwykłym trybie nastolatka.