Toruń wciąż walczy
Torunianie w Rybniku musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Grega Hancocka i Adriana Miedzińskiego. Stracili też Pawła Przedpełskiego. Ale punkt bonusowy obronili, przegrali „tylko” 41:49.
Torunianie bardzo dobrze zaczęli te zawody. W pierwszym wyścigu wprawdzie wygrał Fredrik Lindgren, ale Jackowi Holderowi i Pawłowi Przedpełskiemu nie dał rady Damian Baliński. W drugim, młodzieżowym, zamiast „pewnego” 5:1 dla gospodarzy, było tylko 4:2, bo Igor Kopeć-Sobczyński nękał do końca atakami Roberta Chmiela, by wyprzedzić go tuż przed metą.
Szarża toruńskiego juniora wpłynęła chyba mobilizująco na resztę zespołu, bo dwa kolejne biegi torunianie wygrali po 5:1 i wyszli na sześciopunktowe prowadzenie. Najpierw Michael Jepsen Jensen „doholował” do mety Grzegorza Walaska, a potem triumfował wspomniany Kopeć-Sobczyński przed Chrisem Holderem, który na silniku pożyczonym od Adriana Miedzińskiego jeździł jak za czasów, gdy zdobył tytuł mistrza świata.
- Swój sprzęt zostawiłem w Szwecji, tu mam do dyspozycji silniki od Adriana i Grega Hancocka - mówił podczas zawodów uśmiechnięty Australijczyk. - Korzystam ze sprzętu Miedzińskiego i aż miło się jedzie.
Niestety, w piątym wyścigu Lindgren wywiózł Przedpełskiego, któremu odnowiła się kontuzja nogi (Szwed dostał za to żółtą kartkę). Torunianie starali się utrzymywać sześciopunktowe prowadzenie, ale pomału gospodarze zaczęli dochodzić do głosu.
Po 10. biegu wiadomo było, że ROW, chcąc pozbawić torunian bonusa, musi wygrać do końca wszystkie wyścigi po 5:1. Udało mu się wygrać dwa kolejne (było 38:34), lecz w 13. Walasek i starszy Holder wyprzedzili Madsa Korneliussena i „załatwili” sprawę. Skończyło się na wyniku 49:41, o utrzymaniu w lidze (lub jeździe w barażach) zadecyduje mecz z Mrgardenem GKM-em w najbliższą niedzielę.
- Jestem szczęśliwy z takiego debiutu w polskiej ekstralidze - powiedział Brady Kurtz. - Mam nadzieję, że nie jest to mój ostatni występ. Dziękuję działaczom z Rybnika za danie szansy i stworzenie świetnych warunków.
- Pojechaliśmy dobry mecz, ale zbyt wielu kolegów jest kontuzjowanych, żebyśmy mogli to wygrać - dodał Chris Holder. - Zrobiliśmy, co mogliśmy, cieszymy się z bonusa.
PLUS KOMENTARZ: Piotr Bednarczyk
Uff... Toruńscy żużlowcy mogli wczoraj spaść z ekstraligi. Ale nie spadli, w Rybniku zdobyli punkt bonusowy i przedłużyli nadzieje na utrzymanie. Czekamy na 17 sierpnia, kiedy to agencja antydopingowa POLADA powinna poinformować, że odbiera pięć zdobytych punktów ROW Rybnik za dopingową wpadkę Grigorija Łaguty. A wtedy (prawdopodobnie) wystarczy zdobyć punkt bonusowy na koniec w spotkaniu z Mrgardenem GKM Grudziądz (na wyjeździe torunianie wygrali 45:33) i zapewnić sobie co najmniej miejsce w barażach, które wydają się być formalnością. Inna sprawa, że w najbliższą niedzielę Get Well prawdopodobnie pojedzie bez trójki zawodników - Grega Hancocka, Adriana Miedzińskiego i Pawła Przedpełskiego. Nie dość, że sezon kiepski pod względem sportowym, to jeszcze pechowy. Mimo wszystko - mogło być dużo gorzej. Najważniejsze, że Toruń zostaje w grze do końca i wszystko zależy od niego. A może zaskoczy młodzież? W Rybniku to Igor Kopeć-Sobczyński na początku dał sygnał do ataku. Czyli jednak - można. Szkoda, że tak późno...