Toruńscy radni witają festiwal Camerimage. Skąd wziąć 200 milionów złotych?
Toruńscy radni miejscy po długiej dyskusji powołali Europejskie Centrum Filmowe Camerimage. Wszyscy głosujący byli za. Kolejny krok należy do Rady Ministrów, która zgodnie z umową, do 30 czerwca 2020 roku powinna przyjąć uchwałę o wieloletnim finansowaniu instytucji. Bez tego ECF nie powstanie.
Dyskusja na temat powrotu Camerimage do Torunia trwała kilka godzin. Brali w niej udział radni, dwóch prezydentów i jeden poseł. Mowa była m.in. o planach na przyszłość, pieniądzach, pojawiał się także satanizm, cenzura i LGBT. Po kolei jednak.
Europejskie Centrum Kultury Camerimage stanie na toruńskich Jordankach. Budynek nie będzie miał nic wspólnego z obiektem zaprojektowanym w czasach, gdy Camerimage był związany z Łodzią. Projekt toruńskiego centrum ma powstać dzięki międzynarodowemu konkursowi architektonicznemu.
Zgodnie z podpisanym niedawno porozumieniem, 400 milionów na jego budowę ma przekazać rząd, państwo będzie także pokrywało połowę kosztów utrzymania. Aby tak się jednak stało Rada Ministrów musi do 30 czerwca przyszłego roku podjąć uchwałę o wieloletnim planie finansowania instytucji. Jeżeli do tego czasu decyzja nie zapadnie, centrum nie powstanie.
Gmina Miasta Toruń wnosi do tego grunt wart prawie 30 milionów złotych, będzie ponosić drugą połowę kosztów utrzymania. Musi też znaleźć 200 milionów "miejskiego" wkładu w budowę. To od momentu gdy minister Piotr Gliński oraz prezydent fundacji Tumult Marek Żydowicz i prezydent Torunia Michał Zaleski podpisali porozumienie w sprawie budowy centrum, budzi spore emocje. Dług Torunia sięga przecież miliarda złotych, a 200 milionów to gigantyczna suma, niewiele mniejsza od wkładu miasta w budowę nowego mostu.
Tych pieniędzy miasto jeszcze nie ma, musi je zebrać. Pytany przez radnych prezydent Michał Zaleski przyznał, że będzie się to wiązało z cięciami w budżecie i oszczędnościami. Zapewnił również, że wkład miasta może wynieść 200 milionów złotych i nic ponad to.
Pytań i obaw radni mieli wiele. Marek Żydowicz przekonywał m.in. o ogromnym wpływie festiwalu na promocję Torunia, radni martwili się, czy nowa wielka instytucja kultury nie zdominuje placówek pozostałych.
Rozumiem, że pan Marek Żydowicz chwali swój festiwal, który jest jego dzieckiem - mówi Piotr Lenkiewicz (KO) - My w Toruniu mamy jednak dzieci więcej. Musimy dbać, aby miały warunki rozwoju.
Obiecane przez ministra Glińskiego miliony także zasiały obawę, czy rząd nie będzie próbował cenzurować, bądź w inny sposób wpływać na to, co się będzie działo w ECF. Padł przykład zamieszania jakie towarzyszyło wystawie Mariny Abramowić. Marek Żydowicz temu zdecydowanie zaprzeczył tłumacząc, że naciski zdarzały się wcześniej, ale nie za czasów obecnego rządu.
Głos w dyskusji zabrał także poseł Tomasz Lenz, który pojawił się na sesji Rady Miasta. Zapytał, czy w związku z planowaną budową centrum filmowego, Marek Żydowicz odda miastu budynek Tumultu na Rynku Nowomiejskim. Szef fundacji odparł, że gdy fundacja wprowadziła się do tego gmachu, był on ruiną. Teraz, dzięki poniesionym sporym nakładom, już nią nie jest. W związku z tym Marek Żydowicz uznał pytanie za bezzasadne.
Ostatecznie radni przyjęli projekt uchwały. Poparli go wszyscy głosujący.
Wierzę, że w tym regionie powstanie przemysł filmowy, że wreszcie będziemy mogli pokazać to na co nas stać - powiedział Marek Żydowicz po głosowaniu. - Proszę się nie obawiać, nasza niezłomność pozostanie trwała. Mogę obiecać, że tym o co będziemy się bić będzie jakość artystyczna i rosnąca siła promocji dla Torunia, który ma w tej chwili okazję ponownie zaistnieć w światowej kulturze.
Podczas debaty do mediów dotarł apel stowarzyszenia Toruńczycy.
"Toruń należy do najbardziej zadłużonych miast w Polsce – napisali autorzy. – Dlatego wszelkie nowe zobowiązania finansowe powinny być podejmowane w sposób niezwykle rozważny i dotyczyć przedsięwzięć niezbędnych dla życia miasta. Budowa Europejskiego Centrum Filmowego Camerimage z pewnością do takich nie należy. Na finansowe zaangażowanie się w realizację tego rodzaju obiektu nie zdecydowali się prezydenci Łodzi i Bydgoszczy – miast znacznie zasobniejszych od Torunia. Nie można wykluczyć również takiego obrotu wydarzeń, że rząd na skutek pogorszenia się sytuacji gospodarczej wycofa się ze swoich zobowiązań, a miasto pozostanie osamotnione na placu budowy".