Tradycyjna telewizja nieuchronnie odchodzi w przeszłość
Z każdym kolejnym rokiem coraz rzadziej włączamy telewizor, a trend ten dotyczy głównie ludzi młodych. Trzydziestolatkowie rezygnują z wyposażania w telewizyjne ekrany swoich mieszkań. Dzisiejsi seniorzy są ostatnią generacją przywiązaną do tradycyjnego odbiornika. Telewizja, jaką znamy definitywnie odchodzi do lamusa.
Niechęć do telewizji wbrew pozorom to nie jest najnowszy trend, potwierdzony badaniami ostatnich lat. W czasach stanu wojennego w wielu polskich miastach na znak protestu przeciwko kłamstwom płynącym z telewizji, obywatele w momencie rozpoczęcia wieczornego wydania „Dziennika Telewizyjnego” demonstracyjnie wyłączali telewizor i wychodzili z domu na spacery.
Władza chcąc przykuć ludzi do telewizorów w 1985 roku zakupiła pierwszy brazylijski serial „Niewolnica Isaura”, emitowany tuż po głównym wydaniu „Dziennika Telewizyjnego”. Pierwszy odcinek wyemitowano we wtorek 19 lutego. Polacy oszaleli. „Isaura” posadziła przed telewizorami 90 procent widowni, a ulice w tym czasie wyludniały się bardziej niż podczas piłkarskich Mistrzostw Świata. Niejedna dziewczynka, która urodziła się w latach 1985-1986 swoje imię zawdzięcza bohaterce serialu. Życie w PRL nabrało nowych barw i rytmu zgodnego z historią białej niewolnicy Isaury i jej okrutnego dręczyciela Leôncia.
To szaleństwo zaliczyło swoje epogeum, kiedy odtwórczyni roli Isaury Lucélia Santos i Leôncia - Rubens de Falco odwiedzili Polskę. Przyjechali na zaproszenie Komitetu ds. Radia i Telewizji, i udali się w tygodniowe tournée po polskich miastach. Odwiedzili Warszawę, Łódź, Skierniewice, Katowice, Częstochowę, Sosnowiec i Kraków. Wszędzie przyjmowano ich niczym królewską parę, a rzesze fanów uległo zbiorowej histerii, niemal zduszając uwielbianą aktorkę.
- Ale to właśnie „Niewolnica Isaura” skutecznie zniechęciła mnie do telewizji - opowiada Anna, dziś publicystka w jednej z gazet opiniotwórczych, która, jak deklaruje, nie ogląda telewizji już od ponad 30 lat i w swoim domu nie posiada telewizora.
- W swoim dzieciństwie telewizor uważałam za zwykłego złodzieja czasu. Uwielbiałam czytać książki, one dawały mi więcej przyjemności, niż wgapianie się w ekran. No, a potem przyszła „Isaura” i moja matka zwariowała. Zaczęła żyć życiem serialu, identyfikować się z tym, co się w nim dzieje, płakać nad losem biednej niewolnicy i pomstować na Leôncia - śmieje się. Z kolei, jak wspomina, jej ojciec został zarażony politycznym jadem. - Rzucał w telewizor kapciami, popielniczką, w końcu pewnego dnia w stanie najwyższego wzburzenia spowodowanego wypowiedziami jednego z polityków, wyrzucił telewizor przez okno. Pomyślałam "po co mi te emocje?" - opowiada. To wtedy zrodził się jej prywatny bunt przeciwko telewizji. - Nigdy nie chciałam, aby telewizja zawładnęła mną w takim stopniu - mówi.
Po 1989 roku i odzyskaniu przez Polskę niepodległości niechęć do telewizji u wielu ludzi wcale nie osłabła. Od 1990 roku na Warmii organizowane są jedyne w swoim rodzaju Mistrzostwa Świata w Rzucie Młotkiem do Telewizora. Impreza, początkowo zupełnie niszowa z każdym kolejnym rokiem przyciągała coraz liczniejszą publiczność i coraz więcej uczestników, którzy chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko telewizyjnej, mało wartościowej papce. Zawodnicy startowali w dwóch konkurencjach - „pal-sekam” czyli próbie rozbicia ekranu telewizora ustawionego na słupie jednym rzutem młotka oraz „rzucie terenowym”, czyli 1,5 kilometrowej sztafecie, w której wygrywa ten, kto pierwszy trafi w telewizor.
Kilka lat temu modnym stało się hasło „Wyłącz telewizor, włącz myślenie” w proteście przeciwko manipulacji, hipokryzji i obłudzie w mediach. Trend ten pokazują też badania, z których wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat młodzi ludzie w wieku 18-24 lat tracą zainteresowanie telewizją; 32 procent w ogóle przestało ją oglądać. Największy spadek zanotowano w ciągu ostatniego roku. Przyczyna?
- Internet - wzrusza ramionami 21-letni Sebastian. Media społecznościowe silnie rozwijają swoje serwisy w oparciu o wideo. Pierwszy był YouTube, ale dziś młodzi naprawdę mają w czym wybierać. Jest Snapchat, Vine, Periscope, filmy publikowane są na Facebooku czy Instagramie. - W internecie oglądam to co chcę i kiedy chcę, nie muszę dostosowywać się do telewizyjnych ramówek. Telewizja jest wsteczna - mówi. - A wydarzenia sportowe? Wydawałoby się, że sport stanie się sensem współczesnej telewizji. Czy aby na pewno? - Mecze i inne sportowe zawody oglądam w pubach, ze znajomymi. To już jest odrębna kultura, wzorem pubów w Wielkiej Brytanii. W miastach powstają lokale, do których przychodzą kibice wyłącznie jednej drużyny - opowiada Sebastian.
Stacje telewizyjne robią co mogą, aby to właśnie młodych ludzi przyciągnąć do swoich ramówek. I tak, po 6 latach do TVN powrócił program „Milionerzy”, wraz z jego prowadzącym Hubertem Urbańskim. Okazuje się, że o ten format walczyły takie stacje, jak Polsat i TVP. I nic dziwnego, bo pierwszy odcinek tego show zgromadził prawie 3,5 miliona widzów, zyskując dla stacji 1,5 miliona osób i wygrywając z konkurencją. - Przywróciliśmy program w klasycznej formie, bez eksperymentów. Już w czasie nagrań wiedzieliśmy, że będzie dobrze. Hubert Urbański jest w świetnej formie i jest wprost stworzony do tej roli. Do udziału zgłosiło się w ciągu kilku tygodni ponad 10 tysięcy osób. Uczestnicy są fantastyczni i to, co jest w Milionerach wyjątkowe to fakt, że naprzeciwko Huberta ma szansę usiąść zarówno profesor historii, marynarz, jak i fryzjerka - mówił w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Jan Kępiński z Jake Vision, producent i reżyser programu. Tyle że młodzi ludzie wcale nie zasiadają do oglądania programu przed telewizorami, a w internecie właśnie i to oni wybierają sobie czas, kiedy chcą obejrzeć.
Nie inaczej jest w przedziale wiekowym 25-34 lata - tu też o ponad 20 procent spadła oglądalność. W mieszkaniach wielu dzisiejszych trzydziestolatków na próżno szukać w salonie odbiornika telewizyjnego. O ile główne miejsce nie zajmuje komputer, to zastępuje go rzutnik, jak u Martyny i Krzysztofa. Ona ma 32 lata, on - 34. Ona jest właścicielką dobrze prosperującej firmy eventowej, on - informatykiem i programistą. Od pięciu lat są małżeństwem i nigdy nie mieli telewizora. Nie zamierzają też kupować go w przyszłości. - Zrezygnowaliśmy z telewizji, bo robi ludziom z mózgu jajecznicę - mówi Martyna. Komputer w domu służy im do pisania i wysyłania mejli.
Polacy w średnim wieku wciąż jeszcze cenią sobie relaks w postaci siedzenia na kanapie z pilotem w ręku, ale tu też jest zauważalny spadek - jest ich o 10 procent mniej niż 5 lat temu. W tym gronie również wielu aktywnych czterdziestolatków zupełnie rezygnuje z oglądania telewizji. Tak jak Karolina, 45-letnia szefowa prężnego wydawnictwa.
- Dziś każdy może stworzyć sobie własną telewizję dzięki internetowi i dostępności do płatnych serwisów. Mam wykupione serwisy internetowe. Seriale oglądam na Netflixie i na Show Maxie. Sport oglądam na Eurosporcie i na Ipla Sport. Publicystyka? Nie mam potrzeby jej oglądania. Jeśli chcę obejrzeć „Kropkę nad i”, to mam ją w internecie, nie muszę oglądać na żywo, obejrzę później. Telewizję bieżącą, informacyjną mam w pracy. Skończyły się czasy, kiedy miałam włączony TVN 24 niczym radio. Telewizja nie jest mi do szczęścia potrzebna, a dodatkowym impulsem jest to, że za chwilę operatorzy kablowi będą musieli przekazywać rządowi dane abonentów, od których będzie ściągany abonament radiowo-telewizyjny. Postanowiłam, że na telewizję Kurskiego nie dam ani złotówki - podkreśla Karolina.
Kilka lat temu modnym stało się hasło „Wyłącz telewizor, włącz myślenie” w proteście przeciwko manipulacji, hipokryzji i obłudzie w mediach. Trend ten pokazują też badania, z których wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat młodzi ludzie w wieku 18-24 lat tracą zainteresowanie telewizją; 32 procent w ogóle przestało ją oglądać.
W internecie trwa zbieranie podpisów pod obywatelską petycją skierowaną do operatorów TV kablowych i cyfrowych, których organizatorzy zbiórki wzywają do umożliwienia usunięcia TVP i Polskiego Radia z pakietów. „W ciągu ostatniego roku tzw. media publiczne (tj. TVP oraz PR) zostały przez rządzącą partię gruntownie przerobione na ordynarną tubę propagandową, której jedynym celem jest sławienie wątpliwych osiągnięć PiS oraz szkalowanie opozycji. Niczym nie różnią się obecnie w swym przekazie od siermiężnej, propartyjnej propagandy z czasów Gomułki, w niczym też nie przypominają mediów niezależnych, obiektywnych i pluralistycznych. Jednocześnie trwają prace nad zmuszeniem wszystkich obywateli do finansowania tej haniebniej działalności, co jest wyrazem wyjątkowej bezczelności i cynizmu obecnej władzy. Nie ma na to naszej zgody!” - można przeczytać w petycji.
Jedynie widzowie w wieku 50+ i starsi wciąż i niezmiennie pozostają wierni telewizyjnej rozrywce. Nic więc dziwnego, że o ten stały telewizyjny elektorat szczególnie chce zadbać prezes TVP Jacek Kurski. 16 marca podpisał wraz z Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbietą Rafalską list intencyjny w związku z realizacją rządowej kampanii Bezpieczny i Aktywny Senior. Uroczystość miała miejsce w Domu Pomocy Społecznej im. Św. Józefa Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie.
Telewizja Polska na podstawie zawartego porozumienia wyprodukuje audycje propagujące aktywność osób starszych. W swoich programach będzie promować tradycyjny, kulturowo uwarunkowany i oparty na rodzinnych wartościach obraz osób starszych. Tematyka o bezpieczeństwie i aktywności Seniorów ma być obecna m.in. w scenariuszach produkcji filmowych i serialowych realizowanych przez TVP - czytam w komunikacie TVP.
- Telewizja Polska towarzyszy swoim widzom na każdym etapie ich życia. Mamy audycje dla najmłodszych i dla ludzi młodych. Teraz jest czas przypomnienia o roli najstarszych Polaków, zarówno w rodzinie, jak i społeczeństwie - zapowiedział prezes Jacek Kurski. - Wspólna z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej kampania informacyjna Bezpieczny i Aktywny Senior jest dla TVP wyzwaniem i zaszczytem.
- Realizacja tak istotnego zadania, jakim jest polityka senioralna, wymaga współpracy z ważnymi i odpowiedzialnym partnerami - powiedziała minister Elżbieta Rafalska. - Cieszę się, że w tym zespole, obok Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Poczty Polskiej, znalazła się Telewizja Polska. To medium, które jest obecne w niemal wszystkich domach i cieszy się zaufaniem. Dzięki temu jeszcze łatwiej będzie nam dotrzeć z naszym przekazem do osób starszych i ich rodzin.
Przygotowywana przez Ministra Rodziny Pracy i Polityki Społecznej Kampania Informacyjna Bezpieczny i Aktywny Senior jest częścią rządowej polityki wobec osób starszych, a jednocześnie przedsięwzięciem o bardzo szerokim, ogólnopolskim zasięgu.
Ale czy tego typu akcje i kampanie zwiększą oglądalność telewizji linearnej?
- Z widzami tradycyjnej telewizji jest tak, jak z czytelnikami papierowych gazet. Zaczną wymierać. Być może nasi rodzice i dziadkowie to ostatnia generacja oglądająca telewizję. Jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało, tak własnie się dzieje - uważa Karolina. Zresztą telewizje doskonale już o tym wiedzą. I każda telewizja ma w tej chwili własną platformę internetową. Nadawcy telewizyjnych treści mają świadomość, że to przyszłością są sprofesjonalizowane serwisy internetowe, więc nie żałują w nie już ani pieniędzy, ani coraz lepszych, wartościowych treści.
Kiedyś, w zamierzchłych czasach ubiegłego wieku, kiedy rodziła się telewizja, byli tacy, którzy wróżyli, że początek telewizji będzie oznaczał koniec radia. Pomylili się. Ludzie wciąż radia słuchają i nic nie wskazuje na to, aby to medium zginęło. Słuchamy go jadąc samochodem, przygotowując śniadanie; radio włączają sobie panie w sklepikach czy małych zakładach. Stacje radiowe udostępniają też swoje audycje w internecie dla tych, którzy chcą posłuchać wtedy, kiedy mają na to czas i co więcej - chcą za to zapłacić. Paradoksalnie więc radio wciąż ma większą i jaśniejszą przyszłość niż dzisiejsza telewizja.
Czy to znaczy, że telewizja, jaką znamy, odchodzi do lamusa? Pewne jest jedno - będzie się musiała zmienić, aby nadążyć za bezustannie zmieniającym się światem.