Tragedia na UTP. Świadek w sądzie: - Do dziś nie mogę spać
Sąd w Bydgoszczy wysłuchuje relacji ponad 80 świadków dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce w kampusie UTP w październiku 2015 roku.
- Leżałam na schodach, nie mogłam się ruszyć, ale czułam, że ktoś po mnie chodzi - mówiła Michalina M., studentka poszkodowana podczas pamiętnej, tragicznej w skutkach, imprezy na bydgoskim Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w 2015 roku.
Michalina jako świadek składała wczoraj wyjaśnienia w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. Opowiadała o tym, jak w nocy z 14 na 15 października, próbując pokonać schody prowadzące do łącznika (wąskiego korytarza) między dwoma budynkami uczelni, w których odbywała się impreza UTP Start Party, przewróciła się i straciła przytomność. Ocknęła się, kiedy była już na zewnątrz, a na miejsce przyjechały karetki pogotowia i policja.
- Ktoś musiał mnie stamtąd wynieść - wspomina. Pamięta też uczucie gorąca, które ogarnęło ją chwilę przed omdleniem. Tej samej nocy trafiła do szpitala z podejrzeniem złamania żeber. W miejscu uderzenia głową (podczas upadku na schodach) stwierdzono zaś ślady wybroczyn.
Michalina długo po tragicznych zdarzeniach na UTP musiała brać leki przeciwbólowe. Chodziła także na konsultacje psychologiczne.
- Do dziś nie mogę spać - mówi.
Studentka bydgoskiej uczelni może jednak mówić o szczęściu. Nie miały go trzy ofiary śmiertelne zabawy na uczelni. To 19-letni Paweł G., 20-letnia Natalia G. i 24-letnia Paulina T. Wszyscy zmarli w wyniku bardzo ciężkich obrażeń, jakich doznali w tłumie. Zostali dosłownie stratowani przez dziesiątki osób, które zaklinowały się podczas uczelnianej zabawy w wąskim korytarzu między budynkami.
Apogeum chaosu nastąpiło około godziny 1 w nocy, kiedy na ludzi idących schodami w kierunku korytarza łącznika tłum zaczął napierać z obu stron. Świadkowie twierdzą, że impreza była zorganizowana nieprofesjonalnie. A to zabawa, która odbywała się na UTP cyklicznie od lat. Dwa lata temu zmieniono jej lokalizację. Zamiast w hallu jednego budynku, koncerty odbywały się w dwóch (o numerach 2.1 i 3.1) połączonych wspomnianym łącznikiem.
Wczoraj sędzia Krzysztof Dadełło zapytał inną studentkę, świadka dramatycznych wydarzeń, czy wie, dlaczego w 2015 roku zapadła decyzja, by impreza odbyła się w innym miejscu. - W tym samym roku, jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego, wyremontowano część budynku 2.1 - zaczęła Samanta S. - Zrezygnowano z miejsca, w którym studenci do tej pory się bawili, by nowe elementy nie zostały zniszczone.
W tym procesie najwyższa kara, nawet 10 lat więzienia, grozi Ewie Ż., byłej szefowej samorządu studentów, który był organizatorem imprezy. - Rozmawiałam z Ewą, powiedziała, że nie dostała zgody uczelni na zorganizowanie zabawy w budynku 2.1 - zeznała wczoraj Samanta S.
Ewa Ż. jest oskarżona o urządzenie imprezy masowej bez zezwolenia. Antoni B., były rektor, odpowiada w sądzie za niedopełnienie obowiązków. Wśród oskarżonych są również Janusz P., były prorektor UTP, i Andrzej Z., szef ochrony.