Tragedia w Monte Bondone. Włoska policja ujawnia kulisy tragedii, w szkole żałoba

Czytaj dalej
Fot. FOT. Jacek Drost
Jacek Drost, KLM

Tragedia w Monte Bondone. Włoska policja ujawnia kulisy tragedii, w szkole żałoba

Jacek Drost, KLM

Śmierć 16-letniego gimnazjalisty to był nieszczęśliwy wypadek - mówi „Dziennikowi Zachodniemu” komisarz Pierangelo Vescovi z włoskiej policji w Monte Bondone

Chłopców zgubił brak wyobraźni. Nie znali terenu i nie zdawali sobie sprawy, jak to jest niebezpieczne - powiedział dzisiaj „Dziennikowi Zachodniemu” komisarz Pierangelo Vescovi z włoskiej policji w Monte Bondone, gdzie w piątek zginął 16-letni gimnazjalista z Bielska-Białej. Chłopak spadł w przepaść tuż po zakończeniu zajęć narciarskich. Włoski policjant dodał, że śmierć 16-letniego gimnazjalisty z Bielska-Białej to był tragiczny wypadek i nie można mówić o czyjejś winie.

Dwieście metrów do punktu widokowego

Komisarz Vescovi tłumaczy, że chłopcy (nie podał ilu) wyjechali w górę, gdzie odpięli narty i po przekroczeniu bariery przeszli jeszcze około 200 metrów w kierunku punktu widokowego, z którego rozpościera się panorama miasta.

- Mieli na sobie buty narciarskie, które mają plastikowe podeszwy i nie są przystosowane do chodzenia w takim terenie. Śnieg był oblodzony i można było łatwo spaść. Jeśli już ktoś tam się wybiera, powinien mieć raczej specjalistyczne obuwie - przyznał komisarz Vescovi. Zwrócił uwagę, że nawet policjantom i ratownikom niełatwo szło się w kierunku tamtego miejsca. - To teren poza stokiem, nieprzygotowany do chodzenia, a na dodatek oblodzony. Ratownikom dojście do tego punktu zajęło 10 minut - wyjaśnił. Dodał, że 16-latek spadł w miejsce, w którym nie było śniegu, tylko skały. Lekarz, który tam dotarł, stwierdził zgon na miejscu. - Nasze stoki narciarskie są bezpieczne i dobrze przygotowane - zapewnił komisarz Vescovi. - Mam czworo dzieci i nie boję się pozwolić tam zjeżdżać swojej 10-letniej córce. To, co się wydarzyło, to tragiczny wypadek - podkreślił włoski policjant.

Żałoba w bielskim gimnazjum

Tymczasem w bielskim Gimnazjum Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego, którego 16-letni Alfred był uczniem, trwa żałoba.

- Rano spotkaliśmy się z uczniami na sali gimnastycznej. Pani dyrektor przedstawiła całą sytuację, bo dzisiaj był pierwszy dzień nauki po feriach i być może nie wszyscy wiedzieli o tragicznym wypadku - opowiadał Marek Wójtowicz, wicedyrektor gimnazjum. - Jako cała społeczność szkolna musimy się zmierzyć ze smutkiem, bólem, żalem, z tym, co się wydarzyło - dodał.

Uczniowie bielskiego gimnazjum przyszli na zajęcia w strojach galowych. O godzinie 8.30 została odprawiona msza w kościele Świętej Trójcy w intencji zmarłego ucznia i pocieszenia jego bliskich. Przed szkołą zapłonęły znicze, a przy wejściu powstał kącik upamiętniający tragicznie zmarłego ucznia.

ZOBACZ I CZYTAJ WIĘCEJ:
* TRAGEDIA W BNDE BONDONE: 16-LATEK Z BIELSKA-BIAŁEJ SPADŁ W PRZEPAŚĆ
* PO TRAGEDI IW MONTE BONDONE: NIE IEMY, CZY UCZEŃ CHCIAŁ ZROBIĆ ZDJĘCIE I SPADŁ W PRZEPAŚĆ

Mówi Marek Wójtowicz, wicedyrektor Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego w Bielsku-Białej

- Zorganizowaliśmy także osłonę psychologiczną wobec uczniów tej klasy, do której chodził 16-latek - mieli spotkanie z psychologiem, pedagogiem szkolnym, gdzie próbowali się zmierzyć z tą rzeczywistością i brakiem kolegi w szkolnej ławce. Z jednej strony jest ból i poczucie wielkiej tragedii, z drugiej strony - postawa solidarności między uczniami, poczucie wielkiej wspólnoty - dodał wicedyrektor Wójtowicz.

Podkreślił, że obóz narciarski został zorganizowany po raz czwarty, opiekunami byli doświadczeni nauczyciele. - Za każdym razem jeździli do Włoch. Ich aktywność nie ograniczała się tylko do miesięcy zimowych, bo latem organizowali obozy żeglarskie, które też cieszyły się dużym powodzeniem wśród uczniów. Nawiasem mówiąc uczeń, który tragicznie zginął, był z tymi samymi nauczycielami na obozie żeglarskim na Mazurach - opowiadał wicedyrektor bielskiego gimnazjum.

Wizytacja kuratorium przy ul. Krasińskiego

Dzisiaj w bielskiej szkole przy ul. Krasińskiego pojawiła się wizytacja z kuratorium.

- Ten wypoczynek został zgłoszony do kuratorium. Organizator podał m.in. w jakim odbywa się terminie, ilu bierze w nim udział uczestników, ilu opiekunów. Dzisiaj w szkole sprawdzamy dokumentację wypoczynku, czy zgłoszenie było zgodne ze stanem faktycznym - wyjaśniła Anna Wietrzyk, rzecznik prasowy Śląskiego Kuratorium Oświaty. Dodała, że kuratorium nie ma możliwości prawnych ani finansowych, żeby sprawdzać, jak zorganizowany jest wypoczynek uczniów poza granicami kraju (podczas ostatnich ferii poza granicami kraju wypoczywało 2151 uczniów z województwa śląskiego na blisko 60 turnusach). Dodała także, że kuratorium nie ma kompetencji, by sprawę prowadzić dalej, dlatego dzisiaj przedstawiciele kuratorium zgłosili ją do prokuratury.

Współpraca: Elżbieta Klimaniec


*Salon Maserati w Katowicach otwarty! Poznaj tajemnice legendarnych samochodów
*Abonament RTV na 2016: Ile kosztuje, kto nie musi płacić SPRAWDŹ
*Horoskop 2016 dla wszystkich znaków Zodiaku? Dowiedz się, co Cię czeka
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU

Jacek Drost, KLM

Komentarze

36
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Husar

Czytajac te komentarze, tylko jedna mysl przychodzi mi do glowy - dyletanci, moralisci, sedziowie, opiniotworcy, szczekacze i spoleczne wyrocznie. Od siedmiu bolesci. Swoim zyciem sie zajmujcie a nie wylewajcie kompleksow i madrosci na forach! Pochyl sie nad tragedia a nie grzeb wstretnymi lapami w ranach!

nieważne

Wielka tragedia! W tej sytuacji nie ma - i nigdy nie będzie - "wygranych", nawet jeżeli rodzice (czytaj: ojciec) wytoczą proces szkole czy opiekunom i go wygrają. Najwyższą wątpliwą "wygraną" będą kolejne złamane - pewnie bezpowrotnie - życia. Ten wypadek to bardzo bolesna lekcja dla wszystkich: dla młodzieży, żeby nie szarżować i nie przekraczać granic, które ustanawiają dorośli, bo może jednak nie zawsze są głupie; dla rodziców, żeby być obecnymi w życiu dzieci i między innymi tłumaczyć im (nawet jeśli nie zawsze skutecznie), co wolno, a czego nie - i DLACZEGO; dla opiekunów, żeby obdarzać młodzież OGRANICZONYM zaufaniem i konsekwentnie egzekwować zakazy; dla pracowników technicznych przygotowujących tory narciarskie, żeby miejsca śmiertelnie niebezpieczne były ZNACZNIE lepiej oznaczone i zabezpieczone. Najbardziej bolesne, oprócz utraty tego młodego, obiecującego życia, jest to, że ta dramatyczna lekcja pewnie - niestety - i tak pójdzie na marne...

Izabela

Gdy ginie dziecko rodzice szukają winnego i to jest naturalne.W tym przypadku także było to dziecko ,które wróci do nich w trumnie.Co jest niewyobrażalne tragedia więc powstrzymał bym się od komentowania emocjonalnych wypowiedzi zdruzgotanych rodziców.Moim skromnym zdaniem oprócz zupełnej bezmyślnośći nastolatków ,którzy poza szlakiem zdobywali miejsca widokowe w butach narciarskich...jest także wina opiekunow bo pobyt tych młodych ludzi na szczycie nie trwał 5 minut.Oni poprostu byli tam sami i nikt nie musiał ich trzymać za rączkę ale czuwać nad ich bezpieczeństwem. Moja córka także jeździ na takie narciarskie obozy i trochę inaczej to wygląda. Po pierwsze jeżdżą w grupach 5-6osobowych z opiekunem lub instruktorem w zależności od umiejętności.Niektorzy uczniowie mają pisemne deklaracje od rodziców źr dziecko może jeździć samo czyli np od godz 10-16 i wtedy nauczyciel nie odpowiada za małolatów a rodzice na to się godzą pisemnie.Mysle ze tutaj zbytnio zaufana młodym ludziom i ich zdrowemu rozsądkowi na tej wysokości. Ogólnie chyba mamy mały respekt przed tym co moze stać się w górach. Wystarczy włączyć wiadomości a ciągle słychać o bezmyślnośći i braku wyobrazni i to dorosłych którzy co rusz spadają w Tatrach w przepascie, wybierają się na zamknięte szlaki zupełnie czasem nie przygotowani. Dlatego niestety to przykre ale opiekuna tam nie było, i myślę że będzie z tym musiał już żyć do końca swojego życia. Bo nie zrobili wszystkiego by temu zapobiec. Nie mogą powiedzieć zrobiliśmy wszystko a ktoś czy tak nie posłuchał i zrobił to czy owo.a czy tak pewnie szukali by winy w sobie ze nie wszystko zrobili....

Malkolm X

Jak mogą robić chcą to tak się to kończy. Ciekawe czy nauczyciel też na inne rzeczy przymykał oko... Az strach myślec co tam się mogło dziać po zajęciach....

Ido

Artykul mowi po "zakonczonych zajeciach narciarskich", gdzie nastepuje ta granica? Jesli to byl ostatni dzien, czy najprosciej nie bylo zebrac skipassow, aby wykluczyc ewentualne niekontrolowane wypady na trase! Czy tam nie bylo zwrotnej kaucji ??? Jednak cos w systemie zawinilo, ogniwo, ktorego luka doprowadzila do smierci. Bolesna nauka na przyszlosc! Druzgoczace

wkurzony

Dlaczego opiekunowie zabrali ze sobą male dziecko? Na wakacje?

obserwator

Jak to możliwe że chłopak spada 500m i nikt tego nie słyszy?? Wyobrażam sobie że ja krzyczałabym w niebo głosy... I przypuszczenie że się schował i żarty sobie robi. ... I te telefony do rodziców... niejasne, niezrozumiałe..

alek

a tatuś niech się zastanowi nad obwinianiem kogokolwiek

baca

No tak...brak wyobraźni. On gubi wszystkich. Począwszy od tych, których zabija prąd, bo nie odłączyli czegoś tam w porę, po kierowców i takich właśnie domorosłych alpinistów. Poczytajcie sobie książkę, wywiad z prof. Pawłem Lampe, chirurgiem, szefem kliniki w Katowicach pt "Cap nie koza, czyli zrób ze mną co zechcesz". Tam jest cały rozdział o jego górskich wyczynach. Wynika z niego jasno, że w góry nie wolno iść bez przygotowania. Mówi też o tym, że do gór trzeba mieć szacunek. Ba...nie musicie udawać się do profesora. Jest taka fajna dziennikarka, Joanna Kurek. Tak się stało, że znam ją dobrze, bo przypadkiem siedziałem z nią w grupie językowej. Dużo rozmawialiśmy na temat tego wysokogórskiego fioła. I jedno ciągle powtarzała, że...tam się może zdarzyć wszystko. Do gór trzeba mieć szacunek. Z resztą to samo gada pan Krzysiu Wielicki.

Karol

Gdyby dzieci szly razem z opiekunem i jedno z nich by gdzieś wpadło, poślizgnęło się itd- to to jest nieszczęśliwy wypadek. A i tak odpowiada za to nauczyciel- bo może się okazać, że nie przewidział jakiś komplikacji. Czemu jest to nie jasne dla komentujących? Nie wiem, choć domyślam się, że robią to dzieci, nie znając prawa i przepisów.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.