Tragedia w Sosnowcu: Dopalacze ugotowały mózg 17-latkowi. 12-latek wpadł w furię

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Agata Pustułka

Tragedia w Sosnowcu: Dopalacze ugotowały mózg 17-latkowi. 12-latek wpadł w furię

Agata Pustułka

Do Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu ofiary dopalaczy trafiają niemal non stop, ale lekarze zauważyli pewną prawidłowość - najwięcej jest wtedy, gdy producenci sprzedają stary towar za bezcen, bo wprowadzają nowy na rynek i chcą się pozbyć z „magazynów” staroci. Wtedy za kilka złotych małolaty robią zapasy.

Dla dyrektora Centrum Pediatrii w Sosnowcu dr. Andrzeja Siwca miał to być spokojny wieczór. Telefoniczny alarm spowodował, że po trzy stopnie zbiegał po schodach ze swojego gabinetu do izby przyjęć:

- To, co zobaczyłem, było straszne. Lekarz dyżurujący na izbie przyjęć, asystent i ochroniarz nie mogli sobie dać rady z rozszalałym 12-letnim chłopakiem, który demolował pomieszczenie. Okazało się, że był pod wpływem dopalaczy. Dostał białej gorączki. Dopiero chwytem judo udało mi się go poskromić - opowiada dr Siwiec.

Ofiary dopalaczy, pobudzone nerwowo do granic wytrzymałości, z zaburzeniami krążenia i oddychania trafiają na OIOM, a nie na funkcjonujący w szpitalu oddział psychiatryczny. Trzeba ich najpierw lekowo ustabilizować, często unieruchomić. Są zagrożeniem dla siebie i innych. Mają halucynacje, bóle głowy, kołatania serca, napady lęku, zaburzenia świadomości. Dochodzą do tego stany depresyjne i z nadmiernym pobudzeniem psychoruchowym.

- Na OIOM-ie zmarł 17-letni chłopak. Użyty przez niego dopalacz dosłownie ugotował mu mózg - dodaje lekarz.

A producenci są coraz bardziej sprytni. Niedawno funkcjonariusze śląskiej Służby Celno-Skarbowej ujawnili ponad 13 kg „dopalaczy” w zagranicznych przesyłkach pocztowych. Zgodnie z deklaracją chińskiego nadawcy, w paczkach miały być zabawki. Czarnorynkową wartość „dopalaczy” mundurowi oszacowali na kwotę 1,3 mln zł. Akurat tę przesyłkę zza chińskiego muru udało się przechwycić. Warto dodać, że właśnie Chiny stają się powoli światową stolicą dopalaczy - tańszych od zwykłych narkotyków, zaś przy ich produkcji niekoniecznie trzeba zachowywać precyzyjne proporcje.

Dopalacze jak narkotyki według nowego prawa
Być może zmiany w ustawie o zapobieganiu narkomanii, które weszły w życie w miniony wtorek, pomogą skuteczniej walczyć z dopalaczową mafią. Zgodnie z przepisami, dopalacze są traktowane jak narkotyki. Obecnie za posiadanie ich znacznych ilości będzie grozić do trzech lat więzienia, a za handel nimi nawet do 12 lat.

Do odpowiedzialności karnej zostaną pociągnięci także posiadacze zabronionych substancji, którym będzie groziła grzywna albo kara ograniczenia, albo pozbawienia wolności do 3 lat. Umorzenie postępowania będzie możliwe jedynie wtedy, gdy przedmiotem czynu będzie nieznaczna ilość dopalaczy, przeznaczona na użytek własny.

W ustawie znalazł się również zapis nakładający obowiązek zgłaszania do Państwowej Inspekcji Sanitarnej przypadków zatrucia środkiem zastępczym lub nową substancją psychoaktywną.

Do końca marca każdego roku Główny Inspektor Sanitarny będzie zobowiązany do sporządzenia raportu podsumowującego zgłoszenia z całej Polski, a placówki podejrzewające pacjenta o stosowanie dopalaczy będą musiały powiadomić o tym powiatowego inspektora sanitarnego.

Ustawa zakłada także utworzenie rejestru zgonów i zatruć spowodowanych przez dopalacze.

Agresywni, pobudzeni. Do czasu, aż stanie im serce
Dwa zgony można już wpisać do rejestru. Jeden z Tychów, gdzie w ubiegłą sobotę 39-letni mężczyzna sam wezwał policję, a ta - karetkę pogotowia. Zachowywał się nieracjonalnie, zaatakował funkcjonariuszy, zaś gdy znalazł się wreszcie spacyfikowany w karetce, nagle doszło u niego do zatrzymania krążenia i zmarł.

Do niemal bliźniaczego przypadku doszło w zeszły poniedziałek na osiedlu Tysiąclecia w Katowicach. Młody mężczyzna uderzył w głowę przypadkowego przechodnia. Wezwano karetkę, w której agresor zmarł, bo też stanęło mu serce.

Okoliczności wskazują, że obaj zażyli dopalacze. Być może zupełnie nowe na rynku.

Obecnie w Polsce miesięcznie odnotowuje się ok. 300 zatruć dopalaczami, ale wiadomo, że jest ich znacznie więcej, bo część nie jest zidentyfikowana.

Ostatni rekord padł w czerwcu. Zatruć było ponad 400. Natomiast na przełomie lipca i sierpnia w Łodzi i Bełchatowie doszło do fali 10 zgonów po zażyciu dopalaczy. Najmłodsza ofiara miała 19 lat, a najstarsza - 40.

Historycznie rzecz biorąc, do Polski dopalacze przywędrowały z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Pierwsze zatrucia odnotowano w naszym kraju w 2008 r. Od 2013 do 2015 r. najwięcej zatruć, bo 2578, zdarzyło się w województwie śląskim. W całym kraju przypadków było ponad 10 tys. 800.

Nie śpią, na szczęście, służby sanitarne. Ministerstwo Zdrowia przedstawia co jakiś czas informacje w sprawie wykazu nowych substancji psychoaktywnych, używanych przy produkcji dopalaczy. W najnowszym wykazie znalazło się pięć nowych substancji wykazujących działanie na ośrodkowy układ nerwowy. W rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 24 sierpnia 2016 r. ujęto 16 substancji.

Widać, że nad produktami pracują specjaliści z chemicznym wykształceniem. Co roku Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii przedstawia nowe, pojawiające się na rynku substancje psychoaktywne. Ich liczba stale rośnie. I choć Państwowy Inspektorat Sanitarny nakłada na ujętych „producentów” w Polsce wysokie kary, np. za 2016 r. ponad 25 milionów zł, to zyski ze sprzedaży dopalaczy są tak duże, że dilerzy i szefowie fabryk dopalaczy w ogóle się nie przejmują tymi stratami.

Wyglądają jak słodycze i mają fantazyjne nazwy
Dopalacze mogą występować w postaci kapsułek, proszku, a nawet kryształków. Zwykle wyglądają niewinnie, a na ich opakowaniu znajduje się napis: „produkt nie nadaje się do spożycia”. Mają kolorowe etykiety, niemal jak słodycze. Dla dopalaczy charakterystyczna jest wielość i „fantazyjność” nazw - słynny Mocarz choćby, a także brak opisu składu zawartości na opakowaniu.

Lekarze coraz więcej wiedzą o dopalaczach i potrafią ostrzec rodziców. Są pewne symptomy, które mogą świadczyć o zażywaniu dopalaczy. Nasze obawy powinny wzrosnąć, gdy w otoczeniu dziecka pojawią się nowe przedmioty i produkty mogące służyć do przyjmowania substancji psychoaktywnych, np.: fifki, zapalniczki, łyżeczki, bibułki, kawałki okopconej folii aluminiowej, igły i strzykawki, waciki, paczuszki w foliowych opakowaniach, kleje, tabletki, proszek, sproszkowane zioła, bryłki itp.

Najbardziej zauważalne są jednak zmiany psychiczne oraz zamiana dotychczasowych zachowań i zwyczajów: stany nietrzeźwości, osłabienie lub utrata zainteresowań, zaburzenia snu, wahania nastroju (drażliwość, płaczliwość itp.), zmienna mowa (powolna, zamazana lub przyśpieszona), trudności w koncentracji uwagi, zachowania i reakcje nieadekwatne do sytuacji, chwiejny, powolny chód lub pobudzenie ruchowe, zastyganie w nienaturalnych pozycjach. Do tego dochodzą gorsze wyniki uczenia się czy wyniki w pracy, wagarowanie.

Poza tym zmienia się grono znajomych. Następuje rozluźnienie więzi z rodziną, zmiany w wyglądzie, sprawianie wrażenia osoby chorej, np. przeziębionej, kaszlącej. Trzeba też zwrócić uwagę na zmianę nawyków żywieniowych, zmiany skórne, np. miejsca po wkłuciach do naczyń żylnych, zadrapania, ślady po oparzeniach papierosami, przebarwienia palców. Charakterystyczne też są „szkliste oczy”, źrenice zwężone, rozszerzone, nieruchome oraz słodki zapach z ust.

- Przede wszystkim po przyjęciu na oddział charakterystyczne jest pobudzenie - mówi dr Tomasz Rzemieniuk z sosnowieckiego Centrum Pediatrii. - Niejednokrotnie zapinamy pacjentów w pasy, bo chcą demolować pomieszczenia, stają się agresywni wobec pielęgniarek. Zdecydowanie więcej jest chłopców niż dziewcząt. Nie przyznają się do zażywania dopalaczy. Ich rodzice są całkowicie bezradni. Nastolatkowie całkowicie wyrwali się spod kurateli rodzicielskiej - dodaje lekarz.

Specjaliści wiedzą, że zawsze należy zebrać wywiad od znajomych poszkodowanego, np. bawiących się razem w dyskotece, dotyczący rodzaju i ilości zażytych substancji. Powinno się również zabezpieczyć dopalacze i opakowania po nich do badań i dalszego postępowania.

Takich przykładów jak 36-letniego Mateusza są setki. Gdy nie było go już stać na a marihuanę, pojawiły się dopalacze. Tańsze i bardziej dostępne.

- Nie musiałem po nie iść do sklepu. Kurierzy przywozili mi je do domu - opowiada.

Punkt handlowy czynny 24 godziny na dobę. Wystarczył telefon, a catering był wyjątkowo. punktualny... Po którymś razie zaczął słyszeć głosy. Miał psychozę. Na cztery miesiące zamknęli go w psychiatryku. Stał się wrakiem człowieka. Cudem przeżył. Powoli wraca na prostą.

- Teraz dopalacze są znacznie mocniejsze. Żyję, bo się na nie nie załapałem - mówi.

Agata Pustułka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.