Trojaczki: być jak Agata Mróz
Kiedy tarnowska siatkarka Agata Mróz-Olszewska stawała na ślubnym kobiercu, towarzyszyły jej trzy małe dziewczynki w białych sukienkach - trojaczki Gabi, Julka i Zuzia. To było 9 lat temu. Dziś druhny to 15-letnie pannice.
Dla trojaczek zmarła na białaczkę krótko po urodzeniu dziecka kuzynka Agata pozostaje największą sportową idolką. Dziewczyny idą jej śladem i w siatkówkę grają jak z nut.
Na parkiecie rozumieją się bez słów. Wystarczy krótka wymiana spojrzeń i każda wie, co i jak grać. Na prawym skrzydle drużyny fruwa Julka, na środku najwyższa sióstr - Zuzia. Za wystawianie piłek odpowiedzialna jest Gabi.
Siatkówka to wielka pasja. Przypadek? Raczej nie. W rodzinie to dyscyplina wręcz kultowa. - Chciałybyśmy być takie jak nasza kuzynka Agata Mróz, wzór nie tylko sportowca, ale przede wszystkim kobiety - mówią trojaczki z Tarnowa.
Małe fanki
Kibicować Agacie zaczynały, mając ledwie roczek. Rodzice zabrali je wtedy pierwszy raz na prawdziwy mecz siatkówki do Mielca. - Potem były rodzinne wyjazdy na dwa, a czasem nawet trzy samochody. Kiedy Agatka albo jej siostra Kasia grały mecze na południu Polski, to potrafiliśmy być niemal co tydzień na meczu - opowiada Dorota Stachura, mama dziewczynek.
- Dziewczynki nie mogły się doczekać tych wyjazdów - wspomina. Zresztą na mecze Katarzyny Mróz jeżdżą do tej pory. - Kiedy tylko gra niedaleko Tarnowa, pakujemy do auta całą rodzinę i wyruszamy - dodaje.
Potrójne szczęście
Trojaczki były długo wyczekiwanymi dziećmi państwa Stachurów. Wieść o tym, że ich szczęście będzie potrójne, najmocniej przeżył mąż pani Doroty. - Pracował wtedy za granicą, więc usłyszał o tym ode mnie przez telefon. Omal nie spadł z drabiny, jak powiedziałam mu, że zostanie tatą trojaczków - opowiada pani Dorota.
Ciąża i poród przebiegły bez żadnych komplikacji. Pierwsza na świat przyszła Gabrysia, największa z całej trójki. Druga - Julka, najmniejsza z sióstr, na końcu - Zuzia. I od razu wywróciły do góry nogami poukładane życie mamy i taty.
- Pierwsze trzy lata były wyjęte z życiorysu. Praktycznie nie spaliśmy, a w pogotowiu było przygotowanych 28 butelek z mlekiem. Nie wspomnę o niezliczonych ilościach zużytych pieluch - mówi tarnowianka.
Matka chrzestna
Kuzynka Agata Mróz-Olszewska, mimo kariery sportowej, częstych wyjazdów na mecze, a potem walki z białaczką, często towarzyszyła trojaczkom.
- Kiedy chrzciliśmy dziewczynki, Agata była matką chrzestną Gabrysi. Mimo wielu obowiązków zawsze znajdowała czas dla rodziny - podkreśla Dorota Stachura. - Będąc na zawodach czy mistrzostwach, nigdy nie zapominała o dziewczynkach i przywoziła im prezenty - piżamki, koszulki sportowe z autografami reprezentacji i różne inne drobiazgi.
Wszystkie sukcesy Agaty Mróz rodzina mocno przeżywała, a Agata chętnie dzieliła się nimi z najbliższymi. - Pamiętam, jak przyjechała z pierwszych mistrzostw Europy w piłce siatkowej kobiet w 2003 roku ze złotym medalem. Wtedy nas odwiedziła i wszystkich wyściskała, tak bardzo się cieszyła - wspomina pani Dorota.
Trojaczki towarzyszyły Agacie Mróz-Olszewskiej w jednej z najważniejszych chwil życia. - Agatka zaproponowała, żeby na jej ślubie dziewczynki sypały kwiatki. Bez wahania się zgodziliśmy - mówi pani Dorota. Ubrane w śliczne sukieneczki, trzymały welon pannie młodej i szły tuż za zakochanymi do ołtarza. - Ich sukienki były szyte w Częstochowie u tej samej krawcowej co suknia ślubna panny młodej. Agatka musiała mieć wszystko dopięte na ostatni guzik - dodaje tarnowianka.
Rodzinne tradycje
Trojaczki pierwsze siatkarskie kroki stawiają w klubie UKS Jedynka Tarnów. Mama postanowiła zarazić je siatkarskim bakcylem, gdy miały 10 lat. Sama też trenowała siatkówkę, a jej mąż był piłkarzem. - Chciałam, żeby się trochę poruszały, ale to do nich należała decyzja, czy zostaną przy tym dłużej - wspomina.
Trojaczki także na parkiecie rozumieją się bez słów. Na prawym skrzydle fruwa Julka, w środku Zuzia. Wystawia Gabi
Namawiać córek długo nie trzeba było. Już na pierwszym treningu czuły się jak ryby w wodzie. - Z każdym spotkaniem siatkówka wciągała nas coraz bardziej - uśmiecha się Julka.
Mimo że ćwiczą trzy razy w tygodniu po półtorej godziny, a w sezonie niemal wszystkie weekendy mają zajęte, bo jeżdżą na zawody, ani im w głowie rezygnowanie.
- Zawsze z uśmiechem wychodzimy na boisko. Nie narzekamy, że jesteśmy zmęczone. Lubimy po prostu to, co robimy i to jest najważniejsze - podkreśla Gabi.
Na swoim koncie trojaczki mają już pierwsze osiągnięcia. Reprezentują nie tyko klub UKS Jedynka Tarnów, ale również Gimnazjum nr 6, do którego uczęszczają.
Nigdy nie zapomnimy
W rodzinie Stachurów pamięć o Agacie Mróz-Olszewskiej jest żywa, choćby dzięki licznym pamiątkom. Zostały w domu po słynnej siatkarce, która w walce z chorobą poświęciła swoje życie, by na świat mogła przyjść jej ukochana córeczka.
Dziewczyny uczestniczą w spotkaniach, które upamiętniają dokonania kuzynki. -Ja odsłaniałam tablicę pamiątkową podczas otwarcia hali sportowej im. Agaty Mróz-Olszewskiej w Brzostku - opowiada Gabrysia.
Przyszłość trojaczek? Na razie tylko Julka chciałaby związać na poważnie swoją przyszłość z siatkówką.
- Chciałabym, jak Agata, grać w reprezentacji Polski. To jest moje największe marzenie - wyznaje Gabrysia . - To jest dopiero początek naszej kariery. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - dodaje Gabi.
Współpraca: Roman Kieroński