Trudna decyzja: oddać rodziców do domu opieki
W Polsce wciąż zaledwie 11 procent badanych akceptuje, uznając za uzasadnione i usprawiedliwione, oddanie rodziców przez dzieci do domu seniora - wynika z badań CBOS. A co Państwo myślą o tej sprawie?
Tradycja śląskiej wielopokoleniowej rodziny, w której pod jednym dachem wspólnie żyją rodzice, dzieci i wnuki, w której kiedy przyjdzie czas, zmieniają się role i to dzieci wychowane przez rodziców przejmują rolę ich opiekunów, odchodzi do lamusa. Jednak choć młodzi odchodzą na swoje, pozostaje wdrukowana w ich świadomość niepisana zasada - starszym (rodzicom czy dziadkom) należy się z ich strony opieka. Wynika to nie tylko z obyczaju, „bo tak było zawsze”, ale to jedno z zapisanych przykazań Dekalogu. „Czcij ojca swego i matkę swoją”, to przecież proste i jasne w przekazie przykazanie, które w kontekście opieki nad rodzicami w wieku senioralnym jest coraz trudniejsze do przestrzegania.
Pierwsze dziecko po trzydziestce, emerytura koło siedemdziesiątki
Zmiany demograficzne i dłuższe życie powodują, że społeczeństwo starzeje się coraz szybciej. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez specjalistów wielu dziedzin. Liczba osób, które przekroczyły 80 rok życia, zbliża się w Polsce do miliona. Demografowie przewidują, że liczba ta będzie systematycznie wzrastać. Jednocześnie pracujemy coraz dłużej. Przesunięcie wieku emerytalnego do 67 lat powoduje, że wydłuża się aktywność zawodową, skracając czas, który poprzednim pokoleniom pozwalał właśnie na opiekę nad rodzicami.
Jeśli dodamy do tego fakt, że przesuwa się wiek decyzji o pierwszym dziecku i powoli standardem staje się rodzicielstwo dopiero po trzydziestce, następne pokolenie dylemat, jak zapewnić opiekę rodzicom, będzie musiało rozstrzygać po czterdziestce, najdalej przed pięćdziesiątką.
Brak akceptacji społecznej dla oddania rodziców do domu opieki
Ostatni raz badano poziom akceptacji społecznej dla oddania rodziców pod opiekę instytucji w 2008 roku. CBOS uzyskał dane, z których wynikało, że zaledwie 11 proc. ankietowanych za usprawiedliwione uznało oddanie któregoś z rodziców do domu spokojnej starości. Jednak ponad 50 proc. badanych zdecydowanie potępiło takie zachowanie i umieściło je obok największych problemów rodziny, obok bicia dzieci i romansów.
Ponieważ od ostatnich badań minęło osiem lat, proporcje akceptujących i potępiających oddanie rodziców czy dziadków do domu seniora mogły się zmienić, jednak nie tak dramatycznie, by odsetek akceptujących takie działanie przekroczył liczbę sceptyków. To u nas wciąż ogromny rodzinny dylemat, z którym muszą zmagać się setki osób. To trauma nie tylko dla dzieci ale również, w wielu wypadkach, nie mniejsza dla rodziców czy dziadków.
Nie wszyscy seniorzy są zdrowi, sprawni, radośni i samodzielni
Ci, którzy negatywnie oceniają decyzję dzieci o oddaniu rodziców do domu, gdzie mają stała całodobową opiekę medyczną, często nie rozumieją, że sytuacja nie jest czarno-biała. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że najbardziej negatywnie na ten temat wypowiadają się ci, którzy nie doświadczyli tego, czym jest opieka nad seniorem wymagającym stałego dozoru, podawania leków o określonej porze, rehabilitacji.
Pani Anna z Sosnowca nie od razu zdecydowała się na ten radykalny krok.
- Wolałam mieć mamę przy sobie. Zatrudniłam opiekunkę. Jednak z czasem było z mamą coraz gorzej. Opiekunka podziękowała za pracę, kolejne odchodziły po dwóch, trzech tygodniach. Przeszłam etap wykorzystania urlopu na opiekę, ale on też kiedyś się kończy. Decyzja o umieszczeniu bliskiej osoby w domu opieki okazała się bardzo trudna i jak nikt inny wiem, że nigdy nie powinno się jej oceniać, bo stoją za nią różne przesłanki, każdy ma bardziej lub mniej istotne powody, aby podjąć taka decyzję - mówi.
Katarzyna z Zawiercia stanęła pod ścianą. - Babcia po złamaniu biodra wymagała stałej opieki. Nigdy nie była osobą łatwą we współżyciu, wiek nasilił te cechy. Wytrzymaliśmy pół roku. Kiedy z mężem byliśmy w pracy, do babci przychodziły sąsiadki. Oskarżała nas o kradzieże, znęcanie się nad nią, próby otrucia. Brudne pieluchy wrzucała za szafę, groziła, że podpali dom, chciała z niego uciekać, bić nas. Wiedzieliśmy, że to przez chorobę i wiek, ale i tak bardzo trudno było to znieść.
W pracy cały czas myśleliśmy, czy dom jeszcze stoi, czy babcia nic sobie nie zrobiła. Stanęliśmy pod ścianą, kiedy kolejna osoba odmówiła pomocy. Mówię pod ścianą, bo nigdy nie chciałam oddać babci, kogokolwiek z rodziny do domu opieki. Wybraliśmy taki ośrodek, w którym pracują znajome pielęgniarki. Mieliśmy pewność, że nic złego jej się nie stanie. Mimo to przez cały czas mieliśmy wątpliwości. Reakcja otoczenia w tym nie pomagała. Kiedy sąsiedzi słyszeli, że babcia jest w ośrodku, krzywo się na nas patrzyli. Nie potrafili zrozumieć, że nie mieliśmy innej możliwości. Jedno z nas miało zrezygnować z pracy? - pyta retorycznie.
Marian Krzewic z Katowic tak wspomina czas własnej decyzji: - O domach opieki słyszałem wiele złego, dlatego jak najczęściej starałem się odwiedzać mamę niezapowiedziany. Wybrałem ośrodek blisko miejsca pracy, więc mogłem często do niej wpadać. Potrzebowałem kilka tygodni, by przekonać się, że nic złego jej się tam nie dzieje. Miała rehabilitację, gimnastykę, codzienne wyjścia na spacery. Nie była głodna czy brudna. Do tego poznała koleżanki, z którymi wiele ją łączyło - szczególnie długa była lista schorzeń, na które cierpiały. Mama zawsze robiła coś ciekawego. Kiedy była w domu, tylko siedziała sama przed telewizorem - powiedział nam.
To była najlepsza decyzja, jaką podjęliśmy wspólnie z żoną
Czy decyzja o zamieszkaniu w Domu Seniora zawsze wychodzi od dzieci albo wnuków? Okazuje się, że coraz więcej rezydentów takich ośrodków zdecydowało się na przeprowadzkę bez udziału czy nacisku rodziny.
- Skończyłem 90 lat. Choć kobietom nie wypada wypominać wieku, żona niedługo również dołączy do grona dziewięćdzie-sięciolatków. Choć wciąż czujemy się sprawni nie tylko fizycznie, ale także intelektualnie, coraz bardziej męczyły nas codzienne obowiązki. Sprzątanie, zakupy, przygotowanie posiłków, pamiętanie o rachunkach. Przyszedł czas na podjęcie decyzji o przekazaniu tych obowiązków komuś innemu. Tak znaleźliśmy OPS w Sosnowcu. Tu mamy czas dla siebie, jesteśmy wśród ludzi, którzy mają podobne zainteresowania - mówi Zdzisław Tobiasz.