Trudna sztuka wieszania prania
To jest temat tak skomplikowany jak obecna sytuacja w Porozumieniu Jarosława Gowina. To jest kwestia, która może stać się w związku osią sporu równie kluczową, co dla Polski w ostatnim czasie serial „Osiecka” lub obsadzenie czarnoskórej aktorki w roli Anny Boleyn w brytyjskim serialu. To jest, krótko mówiąc, sprawa o znaczeniu fundamentalnym. Sprawa stanowiąca jednocześnie nierozwiązywalną antropologiczną zagadkę: dlaczego faceci nie potrafią wieszać prania?
Nie, nie chodzi to, że nie lubimy prać - choć piękny byłby to tytuł emocjonującego kryminału „Mężczyźni, którzy nienawidzą prania” - bo może nawet lubimy, w końcu te nowe pralki to przecież procesory mają w tej chwili szybsze niż konsole starych generacji. Chodzi o to, że na poziomie absolutnie pierwotnym jesteśmy nieprzystosowani do prawidłowego rozkładania mokrych skarpet i bielizny, nie wspominając o koszulach, bo to jest już wyzwanie z gatunku K2 zimą.
Owszem, jesteśmy w stanie z czasem pojąć trudną sztukę łączenia kolorów, a nawet - co jednak wymaga wielkiej wytrwałości w edukacyjnym procesie - rozróżniania rodzajów tkanin, ale przy suszarce lub sznurze czeka nas nieuchronna klęska. Ewolucyjnie ogarnęliśmy już niemal wszystko, chwalą nas za gotowanie, sprzątanie, dzieci oporządzanie, rodzicielstwa bliskości stosowanie, ale za to jedno wciąż i wciąż ciosają nam kołki na głowie. Krzywo. Klipsy źle założone. Za bardzo zbite. Tak nie wyschnie. Wymnie się. Wypłowieje. Nie tu, nie tam, nie na tej stronie.
Powiesisz, a za pół godziny już poprawione, wisi inaczej.
Czytam właśnie szalenie interesującą naukową książkę Katarzyny Suwady, socjolożki z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, pt. „Rodzicielstwo i praca w Polsce”. Wynika z niej, mówiąc w dużym skrócie, że polska rodzina skutecznie opiera się mrocznym siłom cywilizacji śmierci, grającym na jej rozbicie przy pomocy seriali na Netfliksie, i zachowuje dość tradycyjną strukturę podziału obowiązków. Czyli nie generalizując przesadnie, ona z grubsza omiata wszystko, on po robocie leży i pachnie. Aczkolwiek zdecydowanie mniej już leży niż jeszcze niedawno. No bo jednak teraz więcej mężczyzn pozmywa i pojedzie na szmacie, po partnersku. I to się naturalnie chwali.
Te wnioski potwierdza m.in. zamieszczone w opracowaniu porównanie wyników badań CBOS z 2004 i 2018 roku. Zadano w nich pytanie: „Kto w twoim gospodarstwie domowym częściej wykonuje te czynności?”. W przypadku 2018 znaczący jest wzrost odpowiedzi, że pary dzielą się obowiązkami przy poszczególnych pracach domowych, ale w jednej rubryce przewaga kobiet jest nadal przygniatająca. Tak jest. Pranie oddajemy im walkowerem, co rzecz jasna - choć w książce niestety brakuje tej konkluzji - wiąże się z wrodzonym brakiem kompetencji do wieszania tegoż oraz lękiem przed urażoną dumą.
Sprytni kupują więc pralko-suszarki, reszta tęskni za maglem i duma nad wilgotnym praniem jak w młodości nad rozkładaniem wielomianów na czynniki. Jak wtedy - w większości przypadków - bez sukcesu.