Trzeba szukać pieniędzy na intensywną terapię oraz halę sportową w Gorzowie
Szpital wojewódzki musi znaleźć ok. 10 mln zł dodatkowych pieniędzy, a miasto pewnie kilkadziesiąt milionów. Bez nich nowy oddział intensywnej terapii oraz hala sportowa mogą nie powstać.
Szpital chce wybudować nowoczesny oddział intensywnej opieki medycznej. Miałby być pomiędzy głównym budynkiem lecznicy a ośrodkiem radioterapii. Mieć 22 łóżka (a nie jak dziś – tylko 12). Odłożone ma na to 30 mln zł pieniędzy własnych i marszałka. Niestety, oferty potencjalnych wykonawców opiewają na 40 mln zł. Trzeba więc znaleźć jeszcze 10 mln.
Te pieniądze trzeba znaleźć mniej więcej do połowy maja, bo oferty są aktualne jedynie 60 dni od otwarcia kopert. Gdzie szpital chce szukać milionów? Choćby w urzędzie miasta.
- Trzeba zapytać szefów szpitala, jak im idzie zarządzanie lecznicą – mówi, nie bez „wbijania szpilki” prezydent Jacek Wójcicki. - My zawsze jesteśmy otwarci na pełną współpracę. Szpital i pani marszałek dysponuje nieruchomościami, które miasto chętnie by przejęło. Możemy wspomóc finansowo, odkupić nieruchomości, choćby przy ul. Niepodległości – mówi prezydent Wójcicki.
Lecznica posiada działkę w sąsiedztwie szpitala psychiatrycznego.
- Umówiliśmy się już z prezydentem na rozmowę. Powinna się ona odbyć w ciągu kilku dni – mówi Robert Surowiec, wiceprezes szpitala. Dodatkowych 10 mln zł lecznica będzie jednak szukała nie tylko w magistracie, ale przede wszystkim w budżecie marszałka. Jeśli pieniędzy nie będzie, zwróci się do Ministerstwa Zdrowia. Gdy i to nie przyniosłoby efektów, inwestycja zostanie odłożona na nie wiadomo jak długo. A to byłaby bardzo zła informacja. Do gorzowskiej lecznicy z roku na rok przybywa więcej pacjentów. Tych wymagających intensywnej terapii też więc przybywa.
Z kilku źródeł sfinansowana może być także budowa hali sportowej. Już teraz Słowianka, która formalnie jest inwestorem, ma do dyspozycji 45 mln zł miejskich pieniędzy i 15 mln zł z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Prezydent Wójcicki spodziewa się jednak, że potencjalni wykonawcy mogą zażądać nawet 100 mln zł. W magistracie pojawiły się nawet wątpliwości, czy w takim przypadku w ogóle halę budować. Miasto spodziewało się otrzymać z ministerstwa 30 mln zł. Na razie ma 15 mln zł.
- Czy to znaczy, że jak nie ma tyle, ile by chciało miasto, to wycofujemy się?! – pytała w tym tygodniu minister Elżbieta Rafalska, która znacząco pomaga w pozyskiwaniu pieniędzy dla regionu. Jej wypowiedź adresowana do urzędników, była niezwykle emocjonalna: - Ogarnijcie się wszyscy, którzy macie wpływ na tę decyzję i wbijmy w końcu łopatę. – mówiła.
– Lepiej jest mieć 15 mln zł czy nie?! Jeśli jest 15 mln zł z ministerstwa, to niech pozostali się dołączą. Może pani marszałek? Od grosza do grosza i będziemy mieli pełną kasę. Pieczone gołąbki nie wpadną same [do gąbki] – dodawała pani minister.
Czy marszałek będzie miała możliwość dorzucenia – w razie potrzeby – trochę „grosza”, zapytaliśmy wczoraj jej służby i czekamy na odpowiedź. Na razie Słowianka składa w resorcie sportu wniosek o kolejne 15 mln.
Co oznaczałoby odłożenie budowy hali na dalsze lata? Kibice koszykarek w dalszym ciągu musieliby się tłoczyć w hali przy ul. Chopina. Z kolei piłkarze ręczni mogliby zapomnieć o awansie do najwyższej klasy rozgrywek. W niej hala sportowa z prawdziwego zdarzenia (a nie sala gimnastyczna w szkole) to podstawa.