Karol Linetty, Dawid Kownacki i Bartosz Bereszyński chcą być ważnymi graczami Sampdorii. Klub z Genui nie jest potentatem, ale to świetne miejsce, by rozwijać swoje umiejętności
Mają najładniejsze koszulki na świecie w tym sezonie. Tak w każdym razie wybrali czytelnicy magazynu fourfour-two.com.
Sampdoria Genua, drużyna trójki wychowanków Lecha Poznań: Karola Linettego, Dawida Kownackiego i Bartosza Bereszyńskiego, pod względem finansowym i sportowym nie może jednak konkurować nie tylko z najlepszymi europejskimi zespołami, ale nawet z czołówką Serie A.
Dla naszej „Trójki Muszkieterów” rozpoczynający się w sobotę nowy sezon będzie bardzo ważny. Karol Linetty być może zapracuje sobie na transfer do klubu z wyższej półki, „Kownaś”, który latem dołączył do klubu z Genui, będzie walczył o miejsce w wyjściowej jedenastce, a Bartosz Bereszyński przekona trenera Marco Giampaolo, że dwa miliony euro, które wyłożył na niego zimą, to bardzo dobra inwestycja.
Supermarket dla bogatych
Sampdoria na mistrzostwo czeka od 1991 roku. I pewnie długo jeszcze poczeka.
To supermarket dla bogatych klubów. Nie ma pieniędzy, by zatrzymywać zawodników, którzy wpadli w oko bogatszym klubom.
Ale najlepsi jej piłkarze mają szansę ze stolicy Ligurii wybić się do wielkiej piłki. Zawodnicy Sampdorii osiągają zawrotne ceny. Utalentowany Patrik Schick kosztuje 30 mln euro. Jego transfer do Juventusu upadł z powodu problemów z sercem, ale to wcale nie znaczy, że zostanie w zespole Marco Giampaolo. Włoskie serwisy informują, że młodym Czechem interesują się Inter Mediolan, Monaco i Bayern Monachium. Sampdoria jednak nie spieszy się z jego sprzedażą. 21-letni napastnik ma kontrakt do 2020 roku, więc może spokojnie może czekać na „propozycję nie do odrzucenia”. Tym bardziej że zarobiła już w tym okienku prawie 60 mln na swoich gwiazdach. Obrońca Milan Skriniar przeszedł do Interu za 30 mln euro, pomocnik Bruno Frenandes do Sportingu za 10 mln euro, a kolumbijski napastnik Luis Muriel do Sewilli za 20 mln.
Dawid Kownacki, który został kupiony latem z Lecha za 4 mln euro (plus 2 mln ewentualnych bonusów) bez względu na to, czy Schick pozostanie w Sampdorii, czy opuści zespół, na brak konkurencji nie będzie narzekał. Na szczęście dla niego trener Giampaolo, preferuje ustawienie 4-3-1-2 z dwoma napastnikami.
Numerem 1 w ataku jest doświadczony (dobrze zresztą znany w Poznaniu z występów w Udinese i Juventusie) Fabio Quagliarella. 34-letni snajper cały czas ma świetne statystyki i jest kluczowym zawodnikiem nie tylko na boisku, ale i w szatni. Muriela ma natomiast zastąpić Gianluca Caprari, który został kupiony z Interu za 13 mln euro. Mediolańczycy na dwa lata wypożyczyli go do Pescary, gdzie w tym czasie strzelił 26 goli. Caprari trafił do stolicy Ligurii w ramach rozliczenia za Skri-niara.
Na jego tle Kownacki jest we Włoszech graczem stosunkowo anonimowym. Warto jednak na Polaka zwrócić uwagę, bo rozgrywał bardzo dobre mecze w kadrze U-21. Uchodzi za talent porównywalny z Robertem Lewandowskim. Jak na swój wiek ma już duże doświadczenie. W swojej lidze pobił kilka rekordów
- pisze o nim football-italia.net.
„Kownaś” ciężko pracował w okresie przygotowawczym i debiucie zdobył bramkę. Było to trafienie w Pucharze Włoch. Sampdoria rywalizowała z Foggią i wygrała 3:0.
- Kownacki ma bardzo dobry charakter. Nie jest dryblerem, tylko finalizatorem akcji. Potrafi świetnie wykorzystywać sytuacje. Jeszcze nie jest wielkim piłkarzem, ale może nim zostać - chwalił go po debiucie trener Giampaolo. Być może szkoleniowiec pozwoli mu zadebiutować w niedzielę, w pierwszym meczu z beniaminkiem Benevento Calcio.
Eksperci przewidują, że Sampdoria może jednak nie poprawić w tym sezonie swojego 10 miejsca, które zajęła w poprzednich rozgrywkach. Obronę wzmocnili co prawda Murru z Cagliari (za 10 mln euro) i Ferrari z Sassuolo, ale to nie są zakupy, które w Serie A wywołałyby emocje. Miejsce w środku stawki to szczyt marzeń i to nawet, gdyby Giampaolo udało się jeszcze wzmocnić ofensywę i obronę. Zespół jest jednak ciekawą mieszanką młodzieży i doświadczenia. Szkoleniowiec chętnie sięga po utalentowanych graczy ze słabszych lig.
Karol Linetty bardzo szybko zaaklimatyzował się w Sampdorii i ma pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, choć być może wkrótce przybędzie mu rywal Lovro Majer z Lokomotivu Zagrzeb. Bere-szyński natomiast rywalizuje z Jacopo Salą, który ma często kłopoty z kontuzjami.
Napoli zdetronizuje Juve?
- Scudetto nie jest już słowem tabu - tak w każdym razie uważa się w Neapolu. Drużyna Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego będzie w walce o tytuł głównym rywalem Juventusu.
- Napoli grało w poprzednim sezonie najlepszą piłkę w Italii. Gdyby nie zadyszka w październiku i listopadzie, kto wie, czy Juve byłby w stanie znów zatriumfować. Trener Sarri ma zgrany, dobrze wyważony zespół z wieloma graczami, którzy są u szczytu swoich możliwości. Latem pod Wezuwiuszem nie było rewolucji kadrowej, udało się zatrzymać i podpisać nowe kontrakty z kluczowymi piłkarzami jak Hamsik, Mertens, Insigne czy Zieliński. W pełni sił jest już Milik. Dobrą ofensywę wzmocni jeszcze skrzydłowy Adam Ounas, który przybył z Bordeaux, więc jak nie teraz to kiedy - mówią kibice neapolitańczyków.
Juventus jednak ma ogromną przewagę finansową (200 mln euro różnicy w dochodach) i tymi pieniędzmi dobrze zarządza. Marzeniem drużyny z Turynu jest jednak zwycięstwo w Lidze Mistrzów i to raczej będzie priorytetem w tym sezonie. Z klubu odeszli co prawda Bonucci (AC Milan, 42 mln), Mario Lemina (Southampton, 17 mln) i Dani Alves, ale nie oszczędzano na zakupach. Ostatnim nabytkiem ma być Blaise Matiudi z PSG, za którego „Stara Dama” ma zapłacić tylko 20 mln euro. Wcześniej do Juventusu trafili Federico Bernardeschi (Fiorentina, 40 mln), Wojciech Szczęsny (Arsenal, 12,2 mln), Mattia De Sciglio (AC Milan, 12 mln), Rodrigo Bentancur (Boca Juniors, 10,5 mln), Douglas Costa (Bayern, wypożyczenie z opcją wykupu za 40 mln euro), Dario Del Fabro (Cagliari, 4,5 mln). Te trzeba uznać za bardzo udane. Juventus wzmocnił skrzydła i ma szeroką ławkę rezerwowych. Dobre transfery zrobiła też Roma, która też może mocno zamieszać w tym sezonie. Prawdziwa rewolucja wydarzyła się w Milanie, ale czy miliony wpompowane przez Chińczyków wystarczą, by nawiązać walkę z „Wielką Trójką” Serie A?