Dwie osoby nie żyją, a 40 zostało rannych w wyniku trzęsienia ziemi, które nawiedziło popularną wśród turystów włoską wyspę Ischię.
Wyspą zatrzęsło w nocy z poniedziałku na wtorek. Ofiary katastrofy to dwie kobiety. Pierwsza, w starszym wieku, została zabita przez fragmenty walącego się kościoła. Ciało drugiej znaleziono pod gruzami innego budynku.
Jednakże świat oglądał tragedię przez pryzmat rodziny, której wszyscy członkowie, łącznie pięć osób, znaleźli się pod gruzami. Włoscy strażacy stoczyli heroiczny bój, by spod ruin wydostać rodziców i trójkę chłopców. Najmłodszy z nich ma siedem miesięcy.
Najpierw ratownikom udało się uwolnić rodziców. Zostali zasypani choć udało im się wybiec przed dom.
Później strażacy i policjanci ruszyli na pomoc niemowlakowi. Akcja ratunkowa trwała kilka godzin. W końcu, wczoraj około godz. 4 nad ranem, udało się odnaleźć Pasquala i wydostać go na powierzchnię. Chłopiec płakał, ale nic mu się nie stało. „To cud” - mówili wprost włoscy strażacy, którzy nagranie z akcji umieścili w internecie.
Ratownicy przez kilka następnych godzin szukali dwóch braci uratowanego już chłopca: 8-letniego Mattiasa i 11-letniego Ciro.
Mattias został wyciągnięty koło południa, a Ciro po godzinie 14. Chłopcy nie mają poważniejszych obrażeń. Ratownicy powiedzieli mediom, że 8- i 11-latek zdołali schować się pod łóżkiem, dzięki czemu przeżyli.
Trzęsienie nawiedziło wyspę w poniedziałkowy wieczór około godziny 21, gdy większość turystów delektowała się włoskimi specjałami w restauracjach. Miało magnitudę 4 i było odczuwalne w oddalonym o ok.55 km Neapolu. Później pojawiły się jeszcze wstrząsy wtórne.
Na wyspie zawaliło się kilka budynków, w tym hotele i zabytkowy kościół w Casamiccioli. W wielu zabudowaniach nie było prądu. Tysiące mieszkańców straciły dach nad głową. Najgorzej było w miejscowościach Casamicciola i Lacco Ameno.
Wśród turystów przebywających na Ischii momentalnie po zdarzeniu wybuchła panika. Biegali po ulicach, utrudniali działania służb. Nie chcieli wracać do swoich hoteli, bo bali się, że i one się zawalą.
Woleli spędzić noc pod gołym niebem w obawie przed kolejnymi wstrząsami i domagali się natychmiastowej ewakuacji z wyspy. Większości z nich udało się opuścić Ischię na promach przysłanych przez Obronę Cywilną.
Trzęsienie przypadło na rocznicę podobnej tragedii z tamtego roku, gdy życie w centralnych Włoszech straciło prawie 300 osób.