Trzy dni z zamordowaną żoną. Spowiedź zabójcy
Ofiara żonobójcy była ogólnie lubianą kobietą, dobrą matką dwójki małych dzieci. Jej mąż jednak zaręczył się z inną. Chorzowska zbrodnia sprzed lat.
Jedną z najgłośniejszych zbrodni, do jakich doszło w przedwojennym Chorzowie, było zabójstwo 28-letniej Małgorzaty Muellorowej, która mieszkała z mężem i dwojgiem dzieci w dużym mieszkaniu przy ulicy Karola Miarki 2, na pierwszym piętrze. Jej mąż Eryk należał do szanowanej rodziny. Jego ojciec był nadmistrzem warsztatów hutniczych, on sam także był mistrzem, ale stracił posadę z powodu gwałtownego charakteru i skłonności do alkoholu.
Zimą 1939 roku Małgorzatę chciał odwiedzić brat. Zastał jednak drzwi zamknięte, a z mieszkania wydobywał się przykry zapach. Z pomocą sąsiadów wyważył drzwi i w jednym z zamkniętych na klucz pokojów zobaczył martwą, zmasakrowaną siostrę, ułożoną w pościeli. Nie żyła od dłuższego czasu. Nikt nie wiedział, gdzie są dzieci i mąż zamordowanej.
Policja podejrzewa o zbrodnię właśnie męża, który gdzieś przepadł. Od pewnego czasu sporo osób wiedziało, że jego małżeństwo nie układa się dobrze. Śledztwo wykazuje, że Mueller opowiadał przy wódce o zamożnej kobiecie z Berlina, z którą chciał się ożenić. Zastanawiał się tylko, co zrobić z dziećmi i obecną żoną. Przed berlinianką udawał, że jest wolny i nawet wyprawił uroczyste zaręczyny.
Wkrótce okazało się na szczęście, że 6-letni Zygfryd i 4-letnia Elżbieta są u rodziny. Przyprowadził je tam Eryk Mueller mówiąc, że żona wyjechała do Bytomia, a on jest zajęty. Chłopczyk wyznał, że gdy się obudził, mamy nie było już w domu, co nigdy przedtem się nie zdarzało. Tata zamknął na klucz jeden pokój, nie pozwalał tam zajrzeć. Trwało to trzy dni. Ela płakała, że boi się taty, dziwnie na nich patrzył, a mama nawet nie ucałowała jej na pożegnanie.
Krewni Małgorzaty postanowili szukać Eryka na własną rękę. Dzień i noc spacerowali po mieście, pytali ludzi w lokalach i sklepach. Czy to jednak miało sens? Chociaż oficjalnie Mueller nie wyjechał za granicę, mógł przejść ją nielegalnie. Ale pewnej nocy na ulicy 3 Maja krewni zauważyli Muellera. Na ich widok zaczął uciekać, udało im się go złapać. Mówił, że ukrywał się w melinie i rozmyślał, co dalej; przyznał się też do zabicia żony.
Policjantom opowiedział, że wieczorem, gdy dzieci już spały, postanowił pozbyć się Małgorzaty. Kąpała się w wannie, gdy znienacka zaatakował ją młotkiem. Martwą zaniósł do sypialni i tam zostawił, pokój zamknął. Przez trzy dni wahał się, czy zabić także dzieci, ale uznał, że będzie za dużo krzyku. Potem zaczął pić, a czas mijał. Nim coś wymyślił, złapano go na 3 Maja.
Muellerowi groził wyrok śmierci lub dożywocia. Wojna stała jednak już za progiem i zmieniła wszystkie prawa. Historia zmiotła też gdzieś żonobójcę Eryka Muellera.
98 lat temu ustanowiono w Polsce Święto Trzeciego Maja, od którego pochodzi nazwa ulicy 3 maja w Chorzowie. To jedna z najstarszych ulic miasta, powstała około 1815 roku. Nosiła wiele nazw, między innymi Kronprinza, Gliwicka, Wieczorka.