Tu byłam, czyli o tym, jak chciałam zostać motorniczą [WIDEO]
Motorniczy, czyli zawodowy maszynista tramwaju, wywodzi się od zawodu woźnicy. Nie każdy motorniczym może zostać. Przekonałam się o tym na własnej skórze.
Nie tak łatwo być motor-niczym, jak to się pasażerom może wydawać. Oprócz kilkudziesięciu różnych guzików, które są w kabinie tramwaju, trzeba mieć oczy dosłownie dookoła głowy. A przede wszystkim: być maksymalnie skupionym i opanowanym.
Najpierw szkolenie
- Kaśka, nie ociągaj się, zrobimy ci przyspieszony kurs na motorniczego tramwaju - mówi zadowolony Karol Trzensiok, instruktor i motorniczy Tramwajów Śląskich. Szkoli mnie w zajezdni tramwajowej w Będzinie.
W dzieciństwie nigdy nie pragnęłam zostać motorniczą tramwaju, kierowcą autobusu też być nie chciałam, mimo iż mój dziadek jeździł autobusami. Podjęłam jednak próbę zdobycia umiejętności motorniczeji szybko okazało się, że prowadzenie tramwaju to nie taka prosta sprawa. Przy pierwszym podejściu, po kilku metrach jazdy, udało mi się odciąć prąd w całym tramwaju. Gdybym wiozła pasażerów, absolutnie wszyscy wylądowaliby z nosem na szybie kabiny motorniczego.
Każdy motorniczy, nim samodzielnie wyjedzie w trasę, musi przejść wiele godzin szkolenia teoretycznego, a następnie szkolenie praktyczne . No i oczywiście zdać egzamin. Bo na przykład w nowoczesnych tramwajach jest aż osiem silników.
- Zbierają się szybciej niż sportowy samochód, hamują bardzo dobrze - tłumaczy mi instruktor.
Motorniczy stale musi kontrolować to, co dzieje się w tramwaju oraz wokół niego. Musi wiedzieć, co zrobić, gdy wykolei się tramwaj, a także jak przestawić zwrotnicę, by całe błoto w deszczowy dzień nie wylądowało na jego koszuli.
Co ma żyrafa do zwrotnicy?
- Trzeba dokładnie wpasować nastawiacz i energicznym ruchem przestawić zwrotnicę stojąc przodem do tramwaju. W przeciwnym razie, jeśli by padał deszcz, cała brudna woda wyląduje na tobie - tłumaczy mi motorniczy Karol. No to próbuję. I co? Przez pięć minut mocuję się ze zwrotnicą, która jak na złość nie chce się przestawić. - O czymś zapomniałaś przed wyjściem z tramwaju - mówi instruktor. O czym? - Nie było żyrafki - śmieje się motorniczy. - Jakiej znowu żyrafki? - dopytuję. - Chodź, to ci pokażę - odpowiada.
Stajemy na ostatnim stopniu wejścia do tramwaju. - Teraz jesteśmy w zajezdni, ale normalnie jeździsz tramwajem wzdłuż ulicy i czasami musisz przestawić zwrotnicę - tłumaczy. - No dobra, ale co z tą żyrafą? - No jak to, co? Nim wyjdziesz z tramwaju, wyciągasz szyję jak żyrafa i sprawdzasz, czy droga do zwrotnicy wolna - śmieje się instruktor. No tak - myślę, chyba jednak byłaby ze mnie kiepska motornicza.