Tu byłam: Ostatni kurs ikarusa [WIDEO, ZDJĘCIA]
45 litrów oleju na setkę, słynne, gumowe przeguby. Ikarusy z Katowic przeszły już do lamusa. Nim to się stało, byłam świadkiem przeglądu jednego z nich w katowickim PKM.
Duma węgierskiej motoryzacji. Ikarusy. Woziły pasażerów po ulicach śląskich miast niemal od 40 lat. Choć PKM Katowice w swojej flocie ma ich jeszcze 19, to wszystkie zostały wycofane z ruchu z końcem 2016 roku. Trzy zostaną w Katowicach, a 16 będzie wystawionych na aukcję. Kto chce, może sobie ikarusa kupić. Cena wywoławcza to 6 tysięcy złotych. Zanim w katowickim PKM wycofano ostatni taki autobus, udało mi się namówić mistrza zmiany, by pozwolił nam obejrzeć przegubowca z każdej strony, a nawet... usiąść za jego kierownicą. Tak powstał kolejny odcinek naszego programu „Tu byłam”.
Skoro dziadek był kierowcą autobusu, to ja też dam radę
28 grudnia PKM Katowice zorganizował ostatni przejazd ikarusem. Wówczas postanowiłam niepostrzeżenie przemknąć do warsztatu, w którym ikarusy były sprawdzane i naprawiane. Wydawało mi się, że nikt mnie nie zauważy. Ale nie udało się. Tłumaczę pracownikom PKM, że chcę „pożegnać się” z ikarusem. - No dobrze - po chwili wahania zgadza się Józef Telmin, starszy mistrz zmianowy w PKM Katowice. - A co chce pani zobaczyć? - Wszystko - odpowiadam. Pan Józef zaczyna się śmiać. O ikarusach wie wszystko. Ale trudno przekonać go, by pozwolił mi usiąść za kierownicą. Próbuję go przekonać, że skoro mój dziadek pół życia był kierowcą autobusu, to przecież coś z jego umiejętności musiałam przejąć. Widzę, że nie jestem zbyt przekonująca. Ale w końcu udało się.
- To zacznijmy od tego, że pokażę pani, jak wygląda autobus od spodu - mówi Telmin. Wchodzimy do kanału, nad którym stoi ikarus. Wiedzieli Państwo, że te nowsze modele miały automatyczną skrzynię biegów, a także turbodoładowanie? Ja nie. Albo że taki autobus pali 45 litrów oleju na 100 kilometrów? I że ikarusy, które katowicki PKM ma na stanie, bywało, że miały na liczniku milion przejechanych kilometrów?
Ale wróćmy do kanału. Gumowe przeguby od spodu wyglądają nieciekawie. Mówiąc krótko, są mocno zniszczone, a w PKM, mając na uwadze fakt, że i tak zostaną wycofane, nie inwestowano w ich naprawy. Zatem nie dość, że w trakcie jazdy przeciekało nam przez nie na głowę, to od spodu są po prostu dziurawe i prowizorycznie związane linami. Więc jeśli kiedykolwiek staliście na „kole” pośrodku autobusu i coś Wam wpadło za barierki, możecie być pewni, że przy pierwszym zakręcie tego już tam nie było.
Każdy kierowca musi dbać o czystość w swoim autobusie. Zatem gdy już obejrzałam silnik od spodu, sprawdziłam poziom oleju, zabrałam się za zamiatanie wnętrza. - Zrobiłam przegląd, pozamiatałam, autobus jest czysty. Mogę jechać? - pytam mistrza zmianowego. Na chwilę zapada cisza.
Zaskoczenie. Ikarus prowadzi się łatwo jak samochód
Pan Józef patrzy na mnie z rezerwą. - Choćby kawałek po zajezdni. Proszę... - negocjuję. - Obiecuję, że w nic nie wjadę, i przecież mój dziadek był kierowcą autobusu, i nie będę śpiewać, i będę słuchać wszystkich poleceń - zapewniam najszczerzej, jak tylko potrafię. Udaje się. - Dobrze. Wyjadę autobusem i się kawałek przejedziemy - zgadza się w końcu pan Józef. W tym momencie twarz Bartka Pudełki, z którym pracuję przy produkcji programu „Tu byłam”, zmienia kolory. - Serio? - pyta. No, serio.
- No dobrze, to tak jak w samochodzie, najpierw trzeba dopasować sobie fotel. Kiedy jest okej, ruszamy. Teraz trzeba nacisnąć hamulec, żeby go wyczuć. No śmiało, mocno! - zachęca pan Józef. Hamuję trochę za mocno, Bartek wpada na szybę oddzielającą kierowcę od pasażerów. W końcu ruszam. - Jedziemy tutaj, między zaparkowanymi autobusami, proszę kontrolować wszystko w lusterku - tłumaczy mi starszy mistrz zmianowy. Moja przejażdżka ikarusem trwała niespełna pięć minut, ale wrażenia zapamiętam do końca życia.