Tu spóźnienie, tam też. A kierowcy się gotują!
Gorzów/Zielona Góra/Żagań. Druga nitka S3? Opóźniona. Remont Warszawskiej w Gorzowie? Opóźniony. Żarskiej w Żaganiu? Tak samo! Może kary coś zmienią?
Gorzowianie mają już dość. Od listopada powinni jeździć wyremontowanymi ulicami Walczaka i Warszawską, tymczasem końca robót nie widać!
Nawet urząd w piątkowy poranek tak naprawdę nie wiedział, kiedy będzie ich finał. - Mam nadzieję, że w maju - powiedział nam przed godzi-ną 11 odpowiedziany za inwestycje wiceprezydent Artur Radziński.
Gorzów zwiększa kary za opóźnienia. Zamiast 1 tys. zł za dzień będzie... 118 tys. zł. Serio!
Tego samego dnia do urzędu trafił list od krakowskiego wykonawcy. Przedsiębiorstwo napisało go na prośbę magistratu (zniecierpliwiony urząd zażądał jasnego harmonogramu prac). W piśmie od budowlanych czytamy, że 31 maja robota będzie skończona. Ma się to udać dzięki dodatkowym fachowcom i dodatkowemu sprzętowi.
Przypomnijmy: opóźnienie na Walczaka i Warszawskiej spółka tłumaczy niespodziankami w ziemi i... zimą. Przez minusowe temperatury przedsiębiorstwo miało stracić niemal 50 dni.
Tysiąc jak grosze
Inna sprawa, że wykonawca nie musiał się za bardzo bać kar za opóźnienie, bo przy 14-milionowej inwestycji kary wynoszą... 1 tys. zł za dzień. Czyli „grosze”. - Dlatego postanowiliśmy zmienić system kar. Firmy, które cenią swoją markę, na pewno będą dotrzymywać terminów, więc nie muszą się ich obawiać - wyjaśnia gorzowski urząd.
Nowych stawek domagali się m.in. radni rady miasta, którzy wskazywali, że magistrat musi bardziej dociskać wykonawców. Od teraz w nowych umowach na remonty dróg kary mają sięgać do 0,2 proc. wartości umowy. Tym samym stawki kar w Gorzowie będą należały do najwyższych w kraju.
Jak to się konkretnie przełoży na pieniądze? Dzień opóźnienia remontu ul. Kobylogórskiej będzie kosztował wykonawcę aż 18 tys. zł, na ul. Kostrzyńskiej 30 tys. zł, a podczas modernizacji ul. Łukasińskiego, Bierzarina i Walczaka spóźnienie będzie kosztowało aż 118 tys. zł! Za dzień!
- Czy to nie odstraszy wy-konawców? - dopytywaliśmy w piątek wiceprezydenta Ra-dzińskiego.
- Rzetelnych firm na pewno nie - odpowiedział twardo.
Oby, ponieważ te trzy planowane remonty będą trwały w sumie trzy lata! I w takiej sytuacji najmniejsze opóźnienie zablokuje Gorzów na amen.
Przewiduj i pilnuj
Jak to się dzieje, że firmy budowlane przyjmują zlecenia, akceptują terminy terminy, a potem zaliczają obsuwy - jak to się dzieje w Gorzowie na ul. Walczaka, jak ma to miejsce na budowie drugiej nitki S3 koło Gorzowa, na ul. Żarskiej w Żaganiu czy jak to było np. podczas budowy ronda PCK i przebudowy ul. Batorego w Zielonej Górze?
Adrian Furgalski, znany i uznany ekspert od inwestycji transportowych z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, tłumaczy, że powodów jest wiele. Choć przyznaje, że jest ka-talog najczęstszych przyczyn. - Terminy rozpoczęcia często są przesuwane, bo nie ma potwierdzenia finansowania. Bo zamawiający źle przygotował dokumentację przetargową, co skutkuje setkami pytań. Przeciąga się wydawanie decyzji administracyjnych, bo dokumenty są niekompletne. A potem okazuje się, że źle przygotowane projekty czy niedostatecznie przeprowadzone badania geologiczne skutkują problemami na placach budów, dodatkowymi robotami, sporami o zmianę zakresu prac... - wylicza.
Jednak - podkreśla Adrian Furgalski - często przyczyną opóźnień jest słabe przygotowanie wykonawców: za mało ludzi, za mało sprzętu. I właśnie w tym wiceprezydent Radziński upatruje opóźnień na ul. Walczaka i Warszawskiej. - O to mam pretensje i żal do wykonawcy - dodaje wiceprezydent.
Dlatego Furgalski radzi samorządowcom po prostu lepiej przygotowywać inwestycje i... dokładniej je nadzorować.
Gorzów - poza wyższymi karami - też zamierza te rady wprowadzić w życie.
Kilka srok za ogon
Szef dużej firmy budowlanej (na koncie ma i budynki, i drogi) tłumaczy: Firmy łapią zlecenia, gdzie się da. Startują do przetargów w różnych miastach, by jakiś wygrać. Potem okazuje się, że łapią kilka srok za ogon i się nie wyrabiają. Przerzucają sprzęt i ludzi tam, gdzie akurat „pali się” najbardziej, czyli gdzie najbardziej krzyczą media i zama-wiający. Z resztą, to chyba dla gorzowian dość oczywiste, prawda?