Tu, w tym mieście, Wadowicach, wszystko się zaczęło...
W niedzielę minęła 12. rocznica śmierci Jana Pawła II. Papież jest nadal w sercach milionów Polaków. Ma też szczególne miejsce, w którym upowszechnia się wiedzę na temat Jego życia i nauczania. Bo też zajmuje ono wyjątkowe miejsce w polskim dziedzictwie narodowym. Muzeum „Dom Rodzinny Ojca św. Jana Pawła II” w Wadowicach pokazuje Karola Wojtyłę jako wzór człowieka szlachetnego, mądrego, otwartego na innych ludzi.
Wszystko wyrosło stąd. Z Wadowic. Z niewielkiego mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Kościelnej. Tu żył z rodziną, tu stawiał pierwsze kroki, odrabiał lekcje i grał w piłkę. A także zawierał przyjaźnie. Tu modlił się i wychowywał - w atmosferze dwóch kultur i dwóch religii.
W rodzinnym mieście Karola Woj-tyły wciąż stoi jego dom. Dziś otwarty na ludzi z wszystkich zakątków świata. Eksponaty, które udało się zachować z dawnych lat, przeplatają się z nowoczesną, multimedialną ekspozycją.
Lolek i ołowiane żołnierzyki
Lolek wbiegał na dziedziniec kamienicy od strony ulicy Kościelnej, mijając wcześniej sklep żydowskiej rodziny Bałamuthów. Krętymi, metalowymi schodami wchodził na balkon, skąd drzwi prowadziły już prosto do kuchni Wojtyłów. Ich trzypokojowe mieszkanie - salon, sypialnia i kuchnia - są dziś sercem muzeum.
- Najcenniejsze w salonie są oryginalne przedmioty, którymi rodzina Wojtyłów posługiwała się na co dzień. To między innymi etażerka na książki, kilka sztuk zastawy stołowej, haftowane przez mamę Emilię serwety czy jej piękny wisiorek, złoty z czterolistną koniczyną . Jan Paweł II miał go ze sobą w Watykanie - wyjaśnia Anna Czajkowska z Muzeum.
Na starym kredensie uwagę zwraca jeszcze jedno: kolekcja ołowianych żołnierzyków. Niepełna, wybrakowana. A to dlatego, że mały Karol od zabawy żołnierzykami wolał strzelać z korkowca, który miał jego kolega, Adam Pukło. Chłopcy zawarli więc umowę: za jeden wystrzał z korkowca Lolek płacił Adamowi jednego żołnierzyka.
Sypialnia - między salonem a kuchnią - wygląda dokładnie tak, jak wtedy, gdy po śmierci Emilii Wojtyłowej spali w niej ojciec i syn.
Jest też obrazek z Pierwszej Komunii Świętej Lolka i klęcznik (na jego miejscu w 1920 roku stało łóżeczko małego Karola). - Wojtyła wspominał, że budząc się w nocy, widział modlącego się tam ojca - dodaje Anna Czajkowska.
Uczył się przy białym stoliku w kuchni. Tam, gdy chodził do szkoły powszechnej, a potem gimnazjum, odwiedzali go koledzy (bo choć nie pozwalał im ściągać, to chętnie pomagał w nauce.) Z kuchennego okna Karol widział ścianę kościoła parafialnego z zegarem słonecznym. Od lat widniał tam napis: „Czas ucieka, wieczność czeka”.
To na nim w kwietniu 2005 roku, między cyframi XI i X, namalowano inskrypcję upamiętniającą datę i godzinę śmierci papieża.
W Krakowie i Watykanie
Obecnie Muzeum Dom Jana Pawła II to więcej niż pokoje i kuchnia, w których żyła rodzina Wojtyłów.
Sąsiednie mieszkania kamienicy przy ul. Kościelnej 7 zostały zaadaptowane, by umieścić tam pamiątki związane z całym życiem Jana Pawła II - to w sumie 16 różnych ekspozycji, umieszczonych na ponad tysiącu metrów kwadratowych. Wychodząc z dawnego mieszkania ruszamy więc w wędrówkę śladami księdza, biskupa, kardynała i papieża - przypominają o tym sutanny pochodzące z różnych etapów jego kapłaństwa. Wśród nich jest również ta, w której pozdrowił wiernych zebranych na placu św. Piotra pamiętnego 16 października 1978 roku
Krakowski okres to studia, praca w zakładach chemicznych Solvay, ukochany Teatr Rapsodyczny, ale nie tylko. To również Rodzinka - grupa przyjaciół. Studentów z krakowskiego duszpasterstwa, z którymi podróżował po kraju. W muzeum na starych fotografiach uwiecznione są ich wędrówki po górach, wyprawy na narty, zabawy i czas modlitwy. A pod sufitem wisi kajak, w którym pływał ich Wujek, i na którym (wywróconym do góry nogami), odprawiał polowe msze święte. Tu swoje miejsce mają papieskie narty i słynna ze zdjęć śnieżnobiała kurtka.
Jest też czarna sala, która wprowadza w atmosferę 13 maja 1981 roku. Depesze agencji prasowych z całego świata i czołówki dzienników alarmują: „zamach na życie papieża”. Na jasnym ubraniu ochroniarza Francesco Pasanisiego do dziś widać ślady krwi. Pod stopami, w podłodze, pistolet zamachowcy - ten sam, z którego strzelał Ali Agca.
Czas radości przeplata się w muzeum z czasem smutku. Tak jak w nigdy dotąd niewydanym wierszu Wojtyły, zapisanym w czasach szkolnych na kartce pamiętnika Danuty Pukłówny.
Ojciec świata
Jako papież był w kraju osiem razy. Najważniejsze momenty, miejsca i słowa wypowiedziane podczas pielgrzymek przypominają umieszczone na ścianie graffiti. Idąc długim korytarzem, mijamy po drodze dziesiątki zawieszonych pod sufitem kopii sztandarów i transparentów, którymi witano papieża w Polsce. Na najwyższym piętrze, w podłodze, umieszczone są symboliczne garści ziemi z kilkudziesięciu pielgrzymek po całym świecie: Peru, Republiki Środkowoafrykańskiej, miast Azji i Europy. Do zbioru niedługo dołączy również ta z Panamy, gdzie odbędą się najbliższe Dni Młodzieży.
Ostatnie piętro muzeum poświęcone jest latom, gdy domem Karola Wojtyły stał się świat. Symboliczny zbiór przypomina, że był papieżem wszystkich wierzących na całym świecie. Ten dom dowodzi, że człowiekiem był niezwykłym, pełnym radości i modlitwy. Poetą, aktorem, sportowcem. Kapłanem związanym z młodzieżą i wreszcie: świętym całkowicie oddanym Bogu i ludziom.