Turbina niezgody
„Idzie zima” – ogłasza na Twitterze rosyjska dyplomacja, wykorzystując sławny w popkulturze hasztag #WinterIsComing, nawiązujący do „Gry o tron” i oznaczający bliskie nieszczęście.
Pod hasztagiem kultowa scena z filmu Kubricka „Lśnienie”, przedstawiająca, jak oszalały i zamarznięty na sopel lodu Jack Nicholson, z wywróconymi oczami, zjeżdża w szalonym pędzie po śniegu, opętany pragnieniem mordu. To są wszystko sprytne popkulturowe ozdobniki, mające pobudzić wyobraźnię i strach zachodniego konsumenta popkultury. Dalej jest już sama polityka. Czytamy: „Kanadyjski rząd postanowił ominąć własne antyrosyjskie sankcje i wysłać turbinę od gazociągu Nord Stream do Rosji przez Niemcy, pomimo krytyki ze strony Ukrainy. Decyzja została podjęta w odpowiedzi na prośby Berlina, na skutek rosnącego niedoboru energii”. Rosyjski propagandowy twitt, kopiowany teraz przez media całego świata, kończy zduplikowane sarkastyczne wezwanie: „Więcej sankcji! Więcej sankcji!”
Ta turbina produkcji Siemensa z jakichś technicznych powodów remontowana była w Kanadzie. Po inwazji na Ukrainę i ogłoszeniu zachodnich sankcji premier Trudeau odmówił odesłania jej Gazpromowi. Ale Rosjanie są świetni w wykorzystywaniu tego rodzaju pretekstów. Ogłosili, że w takim razie „z powodu przeciągającego się remontu turbiny” gaz do Niemiec na razie nie może popłynąć i zakręcili kurek. Tym, że mimo braku remontowanej turbiny dotąd gaz mógł płynąć rurą bałtycką, nikt w Moskwie się nie przejmował. Ale w Berlinie powstała panika. Wicekanclerz Habeck ogłosił, że zimą niemiecki przemysł może stanąć z powodu braku energii. Więc na niemieckie błagania Trudeau przystał na złamanie sankcji i odesłał naprawioną turbinę, tyle, że nie do Moskwy, ale hipokrytycznie – do Berlina. Tak jakby to robiło jakąkolwiek różnicę. Rosyjska dyplomacja kpi sobie teraz bez umiaru, bo też przyznać trzeba, kpić ma z czego. Z własnej nieroztropności Niemcy boją się zimna.
Ale to co najciekawsze, to nagły spór pomiędzy Ukrainą i Ameryką, jaki wybuchł na tym tle. Spór, w którym jak w soczewce widać fundamentalne różnice poglądów, dzielące dziś Kijów i cały świat zachodni. Waszyngton zdecydowanie poparł kanadyjską decyzję, a rzecznik Departamentu Stanu argumentował, iż wysyłka turbiny „pozwoli Niemcom uzupełnić rezerwy gazu, zwiększając ich bezpieczeństwo energetyczne i odporność, a także przeciwdziałając wykorzystywaniu przez Rosję energii jako broni”. Kompletnie odmienną logikę przedstawił prezydent Zełeński, potępiając Kanadę za nielojalność i wskazując, że przecież Moskwie nie idzie o jakąś turbinę, która jest tu tylko pretekstem, ale o wymuszenie wyłomu w sankcjach. „Chodzi o wspólne zasady” – mówi Zełeński. „Jeśli państwo terrorystyczne może wymusić taki wyjątek w sankcjach, to jakich wyjątków będzie chciało jutro lub pojutrze?”
Pointa do tej historii została dopowiedziana szybciej, niźli się można było spodziewać. Właśnie Gazprom wydał komunikat, iż wysyłka turbiny przez Kanadę nie rozwiązuje wszystkich problemów technicznych z rurą bałtycką. Więc najprawdopodobniej (ta niepewność ma dalej rosnąć w Berlinie!!!) gaz tą rurą na razie nie będzie mógł popłynąć. Nie tylko rząd niemiecki, ale każdy przeciętny Niemiec ma poczuć, że idzie zima. A decyzja o tym, czy tej zimy będzie miał ciepło, czy też zamarznie, tak jak Nicholson w końcowych scenach „Lśnienia”, należy nie do kogo innego, tylko do Putina.