Turystyka nadal liczy straty, ale to lato ma już przypominać wakacje sprzed pandemii
Pierwsze pandemiczne wakacje były i dla turystów, i dla branży całkowicie stracone. Zamknięte nie tylko granice, ale i hotele w kraju nie sprzyjały wyjazdom. W tym roku turystyka nadal nie ma się zbyt dobrze, ale coś się jednak zmieniło.
W biurach podróży wreszcie rozdzwoniły się telefony, tłoczno (ale w reżimie sanitarnym) zrobiło się w ich siedzibach. Organizatorzy mówią krótko: szczepienia.Andrzej Kołłątaj, właściciel biura podróży Areotur z Łodzi już przy 3,7 mln Polaków w pełni zaszczepionych (pod koniec pierwszej dekady czerwca było ich niemal 9 ml) miał dużo pracy.
- Pojawiło się wiele zapytań dotyczących wyjazdów od osób, które zostały już zaszczepione i chcą wiedzieć, po jakim czasie od przyjęcia ostatniej dawki będą mogły wyjechać bez konieczności robienia testu oraz odbywania kwarantanny - mówi Andrzej Kołłątaj. - Widać, że mija strach przed podróżami, także tymi dalszymi. Sprzyja temu też fakt, że coraz więcej krajów decyduje się łagodzić restrykcje i wpuszczać turystów. Tak dzieje się choćby w Grecji, do której bez testów i kwarantanny mogą wjechać ozdrowieńcy oraz osoby, które zostały w pełni zaszczepione przynajmniej 14 dni wcześniej.
W tym samym czasie Piotr Henicz, wiceprezes Biura Podróży ITAKA, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki i Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, cieszył się z „wyraźnego wzrostu zainteresowania wyjazdami wakacyjnymi, co ma odbicie w statystykach sprzedaży”.
- To wyraźny sygnał, że Polacy pragną powrotu do swoich wakacyjnych zwyczajów, a w tym sezonie są to wyjazdy szczególnie wyczekane - tłumaczył Henicz. - Z pewnością zarówno rosnąca liczba osób zaszczepionych, jak i realna perspektywa wprowadzenia certyfikatów unijnych, a także informacje o luzowaniu obostrzeń w krajach docelowych, wpływają na decyzje o rezerwacji wycieczek. Najpopularniejsze kierunki to Grecja, Turcja, Egipt, Hiszpania, Albania, Portugalia, Włochy i Bułgaria, z destynacji egzotycznych Zanzibar, Malediwy i Dominikana, popularnością cieszy się także Chorwacja na dojazd własny. W rezerwacjach przeważają wysokiej klasy hotele, widać duże zainteresowanie ofertą rodzinną.
Paszport covidowy ratunkiem dla branży
Tak było w połowie maja. Już wówczas głośno było o tzw. unijnych paszportach covidowych dla osób zaszczepionych lub ozdrowieńców, które miały ułatwić podróżowanie po krajach Unii Europejskiej. Amatorzy wypraw nieco dalszych niż nad polskie morze, góry czy jeziora śledzili kolejne doniesienia dotyczące nowych przepisów. Interesował ich głównie termin wprowadzenia unijnego certyfikatu, gdyż ostatecznie wspólnotowa biurokracja zrezygnowała z nazwy paszport covidowy. Nie zrezygnowali z niej jednak podróżnicy, w tym Agata Malczewska, łodzianka zatrudniona w dużej korporacji, która pierwszą dawkę szczepionki przyjęła w połowie kwietnia, a na drugą musiała czekać do drugiej połowy maja.
- W pierwszym pandemicznym roku udało mi się raz wyjechać z kraju, w lipcu wybrałam się z biurem podróży do Grecji - mówi pani Agata. - Od tej pory czekałam na szczepionkę przeciwko wirusowi i chciałam się zaszczepić jak najszybciej, nie tylko z myślą o zdrowiu, ale i powrocie do jako takiej normalności. A normalność dla mnie to także zagraniczne wyjazdy z przyjaciółmi i rodziną. Początkowo nie wyglądało to dobrze, szczepienia były prowadzone bardzo wolno i długo wyglądało na to, że nie dają żadnych przywilejów turystycznych, przynajmniej do czasu wprowadzenia tzw. paszportu covidowego.
W rezultacie jednak dały. Od końca czerwca Unijny Certyfikat Covid jest dostępny nie tylko w wersji papierowej, ale znaleźć go można także w aplikacjach mObywatel i mojeIPK. Wystarczą specjalne kody: dla zaszczepionych, ozdrowieńców i osób z negatywnym wynikiem testu. Nie podlegają kwarantannie, nie muszą - z wyjątkami - robić testu. Drzwi do świata znów się otworzyły, a przynajmniej uchyliły.
W kraju walczą bonami
O turystów walczą także rodzimi właściciele hoteli i miejsc noclegów i organizatorzy krajowych wyjazdów. Ich bronią ma być bon turystyczny, czyli dopłata 500 zł do wypoczynku dzieci, właśnie w kraju. Na razie wykorzystywanie bonów, przynajmniej w naszym regionie, nie wygląda imponująco, co wynika z wyliczeń ZUS. - Do tej pory mieszkańcy województwa łódzkiego aktywowali 89,5 tys. bonów spośród 258,3 tys. przygotowanych i dokonali płatności na kwotę przeszło 20,7 mln zł - zaznacza Monika Kiełczyńska, rzecznik regionalny ZUS województwa łódzkiego. - Z aktywowanych bonów, w stu procentach wykorzystano 19,3 tys. bonów. Do wykorzystania pozostaje więc jeszcze w części lub w całości niemal 239 tys. bonów.
Nie ma bowiem obowiązku wydania całej kwoty przy jednej rezerwacji. W całym kraju na takie płatności liczy ponad 22,2 tys. podmiotów turystycznych, w samym województwie łódzkim jest ich 456.
Branża ciągle liczy straty
Dla branży wsparcie w postaci bonu turystycznego czy jakiekolwiek inne zachęty są wręcz nieocenione. Straty biur podróży i innych organizatorów wyjazdu są bowiem liczone w miliardach złotych. Już w marcu ubiegłego roku Światowa Rada Podróży i Turystyki szacowała, że dochody ze światowej turystyki spadną o 22 mld dolarów. To dane obliczone tylko na podstawie malejących wydatków na cele turystyczne obywateli Chin. W lutym tego roku natomiast eksperci wyliczyli, że biura podróży notują spadki przychodów rzędu 98 proc.
Liczeniem strat branży zajęła się także Organizacja Narodów Zjednoczonych, a konkretnie działająca w jej ramach Światowa Organizacja Turystyki, która uznała, że ubiegły rok był najgorszy w historii światowej turystyki.
Według jej wyliczeń liczba podróży międzynarodowych od stycznia do października ubiegłego roku spadła o 72 proc. w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku. Oznacza to aż o 900 mln zagranicznych turystów mniej niż w 2019 roku. Najwięcej stracili organizatorzy turystyki z Azji. W części chińskich prowincji liczba przyjazdów z zagranicy spadła nawet o 100 proc., zaś średnia dla całej Azji wyniosła 82 proc.
Ogromne są również straty Bliskiego Wschodu, który stracił 73 proc. zagranicznych turystów. W Afryce odnotowano ich o 69 proc. mniej, a o 68 proc. w Europie i obu Amerykach.
Z podsumowania roku finansowego Grupy TUI wynika, że obroty były niższe o 58 proc., a strata operacyjna wyniosła 3 miliardy euro. Starty policzyło także biuro Rainbow Tours z siedzibą w Łodzi. W ubiegłym roku przychody - w porównaniu do 2019 roku - spadły o 75 proc., zamiast zysku pojawiła się strata w wysokości blisko 29 mln zł. Rok wcześniej zysk wyniósł natomiast 26 mln zł.
To fatalne wieści nie tylko dla organizatorów wyjazdów, ale i ich uczestników. Biura - chcąc ratować budżety - decydują się na windowanie cen wycieczek. Grupa TUI ocenia, że średnie ceny na lato 2021 roku są wyższe o 14 procent, a liczba rezerwacji większa o 3 procent, porównując rok do roku.
Kiedy wróci normalność?
Grupa TUI patrzy w przyszłość z dość ostrożnym optymizmem. Szacuje, że w 2022 roku firma dojdzie do poziomu sprzed kryzysu, a podróże wypoczynkowe będą odbudowywać się szybciej niż cały sektor turystyki.
Nie wszyscy jednak są aż takimi optymistami. Według analizy firm Allianz Research i Euler Hermes ożywienie turystyczne nastąpi dopiero w 2024 roku. Wiąże się to z czasem potrzebnym do osiągnięcia odporności zbiorowej oraz wyciąganiem wniosków z poprzednich kryzysów. W marcu eksperci tych firm szacowali, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania są na dobrej drodze do osiągnięcia odporności stadnej do końca pierwszej połowy 2021 roku, a Unia Europejska osiągnie ją dopiero w drugiej połowie 2021. W Japonii ma do tego dojść w pierwszej połowie 2022 r.
- Może to uniemożliwić osobom z tych krajów wyjazd do Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii bez dokumentów potwierdzających ich stan zdrowia - ostrzegają Allianz Research i Euler Hermes. - Jednocześnie należy zauważyć, że większość dostępnych szczepionek nie zapobiega zakażaniu innych osób zaszczepionych, a zwłaszcza osób, które jeszcze nie zostały zaszczepione. To również może utrudnić ożywienie turystyki.
W przypadku Chin i Republiki Południowej Afryki, odporność stadna powinna zostać osiągnięta w drugiej połowie 2022. Szczególne opóźnienia w zakresie szczepień mają miejsce w regionie Ameryki Południowej i w Indiach.
Eksperci sprawdzili także, jak długo trwał powrót turystyki do normalności po ostatnich dużych kryzysach. Po atakach terrorystycznych z 11 września i światowym kryzysie finansowym w 2009 wydatki na podróże (turystyczne i biznesowe) powróciły do poziomu sprzed kryzysu mniej więcej po upływie dwóch lub trzech lat.
Oceniają, że obecna pandemia wywołała bezprecedensowy kryzys gospodarczy, pociągając za sobą wprowadzenie poważnych ograniczeń, takich jak zakazy przemieszczania się i bardzo surowe przepisy dotyczące ograniczeń w podróżowaniu, a także godziny policyjne, które nadal mają wpływ na życie wielu osób w bogatych krajach o dojrzałej gospodarce. W konsekwencji, prawdopodobieństwo powrotu szybkiego rozwoju w branży turystycznej w przyszłym roku jest znikome.
W przypadku Europy, ożywienie w branży turystyki powinno nastąpić szybciej niż w regionach USA oraz Azji i Pacyfiku. Prognozy na rok 2024 mówią o 771 mln turystów, co stanowi ponad trzykrotność rekordowego najniższego poziomu odnotowanego w skali całego świata w roku 2020.
Specjaliści są przekonani, że do 2022 roku tylko krajowy sektor turystyki może powrócić na drogę rozwoju. Nie zrekompensuje to jednak strat związanych z bardziej dochodowymi podróżami międzynarodowymi i biznesowymi, z którymi trzeba się liczyć aż do 2023 roku. Turyści krajowi zwykle nie wydają tak dużo pieniędzy, jak zagraniczni.