Tusk nie zgłasza się do prezesa
Europoseł Tadeusz Zwiefka z irytacją mówi o pracy szefa dyplomacji Witolda Waszczykowskiego: - On opowiada idiotyzmy!
W październiku 2014 roku wydawało się, że dwaj najbardziej znaczący polscy politycy - Donald Tusk i Jarosław Kaczyński - zakopią wojenne topory. Zdumione krajowe media, a nawet europejskie, krzyczały wielkimi tytułami: „Kaczyński w Sejmie podał rękę Tuskowi!”.
Przedmiot organów
Poza tym kilkuminutowym epizodem nic podobnego się później nie stało. Kiedy Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej (składa się z głów państw lub szefów rządów wszystkich państw członkowskich), czyli jednym z kilku najważniejszych polityków w Europie, niechęć Jarosława Kaczyńskiego do Tuska wzrosła. I wzmogła się jeszcze bardziej po zwycięstwie PiS w wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
Dość powiedzieć, że Donald Tusk, jako „prezydent” Europy nie otrzymał od prezydenta elekta Andrzeja Dudy zaproszenia na zaprzysiężenie. A później było już tylko gorzej - także premier Beata Szydło ani myślała zapraszać przewodniczącego RE do Warszawy. Za to pod jego adresem padały zarzuty, że nic dla Polski nie robi. Prezes Kaczyński posunął się nawet do oskarżeń: „Mam informacje o tym, iż Donald Tusk jest przedmiotem wstępnego zainteresowania organów ścigania”. Ale szczegółów prezes nie zdradził.
Tymczasem w maju zapadnie ostateczna decyzja, czy Polakowi powierzy się ponownie stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Jest on wybierany przez jej członków większością kwalifikowaną. Nawet wbrew stanowisku polskiego rządu, który - w najlepszym razie - może wstrzymać się od poparcia.
Kaczyński mówi „Nie”!
Europoseł Janusz Zemke (SLD) twierdzi, że gra PiS jest oczywista - dyskredytowanie Donalda Tuska na każdym kroku, by osłabić jego szanse w ewentualnych wyborach prezydenckich w Polsce w 2020 roku: - Choćby ostatnie wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Waszczykowskiego. Szef naszej dyplomacji dziwi się, że Tusk kandydując na drugą kadencję przewodniczącego RE... „nie zgłosił się” do prezydenta Dudy, premier Beaty Szydło lub do niego samego. To irytująca niewiedza na temat mechanizmów działania Unii. Kandydata na to stanowisko nie zgłasza żadne państwo!
Rzeczywiście, oczekiwanie by szef rady złożonej z przywódców Unii meldował się i raportował własnemu rządowi, co zamierza, świadczy o nieznajomości podstaw dyplomacji. Donald Tusk na tym stanowisku reprezentuje przede wszystkim Unię. Nawet gdyby chciał jakoś „pomóc” Polsce, musiałby to robić w tajemnicy. Ale skoro nikt go do Warszawy nie zapraszał... Ataki PiS na byłego polskiego premiera, że nie załatwił nic dla Polski, mogą tylko pomóc w jego wyborze przez 26 szefów państwa.
PiS od początku twierdzi, że Donald Tusk prowadził złą politykę jako premier Polski, chcąc zaskarbić sobie względy dużych unijnych graczy. Nie krył tego prezes Kaczyński mówiąc niedawno na konferencji, że działania Donalda Tuska były z góry przygotowane - „będąc premierem, dążył do tego, aby objąć wysokie stanowisko w UE, a teraz chce je zachować na drugą kadencję”.
Hallo Tusk, zgłoś się
Minister Waszczykowski opowiada publicznie, że w dyplomacji niedopuszczalne jest, by „obywatel jakiegoś kraju, ubiegając się o ważne stanowisko na świecie, nie informuje swojego kraju i nie zabiega o poparcie, tylko gdzieś wyjeżdża i informuje cały świat, że chciałby zostać tym czy kimś innym”.
Ironia takiego myślenia polega na tym, że prezes Jarosław Kaczyński od wielu miesięcy powtarza, że jego rząd nie poprze Tuska w staraniach o reelekcję. Ale nie ma to żadnego znaczenia - europoseł Platformy Tadeusz Zwiefka podkreśla: - Z moich informacji wynika, że na kandydaturę Polaka zgodziły się już wszystkie państwa Unii, prócz... Polski. A nie ma czegoś takiego, jak wymóg dla kandydata, by poparł go własny kraj.
- Idiotyzmów wygłaszanych przez ministra Waszczykowskiego co parę dni nie da się komentować ze spokojem - irytuje się Zwiefka. - Pan Waszczykowski przynosi Polsce wstyd w całej Europie. A jego język, to język komucha w podręcznikowym wydaniu! Do kogo szef Rady Europejskiej miałby się zgłaszać? Do asystentów Kaczyńskiego? To nienormalne.
Kosma Złotowski, europoseł PiS, nie widzi nic nagannego w tym, że polskie władze oczekują „zgłoszenia się” Donalda Tuska w Warszawie: - Jeśli ktoś chce być wybrany, to powinien prowadzić kampanię wyborczą. Musi, po pierwsze, oświadczyć o gotowości kandydowania, a po drugie - szukać poparcia. A co do spotkań pani premier - przecież ona widuje się z Tuskiem regularnie na szczytach w Brukseli.
Poszukiwanie poparcia we własnym kraju było jednak dla Tuska bardzo trudne. Przez ponad rok nie otrzymał oficjalnego zaproszenia władz do Warszawy. A krótkie spotkania z premier Szydło w Brukseli kończyły się chłodno - politycy PiS nie ukrywali na forum międzynarodowym niechęci do szefa RE. Premier nie unikała złośliwych uwag: „Powiem szefowi Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi, że family photo na szczycie UE nie wystarczy”.
Waszczykowski pytany dwa dni temu przez dziennikarzy, czy nie będzie groteską, jeśli Tuska poprą wszyscy prócz Polski, powiedział: „Jak na razie, to groteskowo zachowuje się Donald Tusk, który ignoruje własne państwo, ignoruje własny rząd”.