Tutaj jest niebezpiecznie!
W ciągu siedmiu lat w płot jednego z domów w Sławocinie w gminie Kolsko wjechało już... siedem samochodów. Mieszkańcy proszą o pomoc.
- Ostatnio auto uderzyło w miejsce, w którym chwilę wcześniej przeszły dzieci - opowiada nam pani Aniela Brambor ze Sławocina. Jej wnuczek, Alan, dodaje, że boi się, że kolejny samochód wjedzie im do domu...
Sławocin to mała miejscowość na granicy województwa lubuskiego i wielkopolskiego. W 30 domach mieszka ok. 120 osób. Tuż za tablicą „województwo lubuskie”, od strony Krzyża, zaczyna się feralny zakręt. W ciągu siedmiu lat, aż siedem samochodów wjechało w płot pierwszego domu znajdującego się we wsi. Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce tuż przed końcem roku szkolnego.
- Rankiem tego dnia popadał deszcz. Droga była pełna kurzu, a na asfalcie było tak ślisko, jak po przymrozku. Jechał kierowca z sąsiedniej wsi. Było po ósmej, chwilę wcześniej przeszły tędy dzieci. Siła uderzenia była taka, że koło w aucie odpadło. A jakby te dzieci właśnie wtedy szły... - Aniela Brambor zawiesza głos. Strach pomyśleć, co mogło się zdarzyć. – Dobrze, że szybciej ten pan nie jechał, bo by nam wjechał do domu – dodaje jej wnuczek, Alan.
Siła uderzenia była taka, że koło w aucie odpadło. A jakby te dzieci właśnie wtedy szły...
Rodzina państwa Bramborów boi się kolejnego takiego zdarzenia. Pomiędzy płotem a domem jest może metr odległości. A od ulicy pokój, w którym spędzają czas. - Jak ci kierowcy tędy jadą, przez naszą wieś, to szklanki w kredensie się trzęsą. Każdy we wsi to przyzna. Kiedyś zimą długi tir w poprzek ulicy stanął. A ostatnio, to nie tylko w płot u pani Anielki wjechał samochód, ale inny też uderzył w ogrodzenie następnych sąsiadów. Szła kobieta ulicą to mówiła potem, że nie wiedziała gdzie ma uciekać. Tego, co się tutaj dzieje, nie da się opisać! Dobrze, że nikt nie zginął - opowiada Władysława Wyrwa, która, jako radna gminy Kolsko i mieszkanka Sławocina, interesuje się sprawą.
- Trzeba coś z tym zrobić. Nie ma czasu na „bla-bla” - zaznacza. Jak dodaje, w tej sprawie planowane jest specjalne spotkanie na wsi, napisane zostanie także pismo do rejonu Zarządu Dróg Wojewódzkich, które zostanie wysłane poprzez gminę. - Będziemy wnioskować o dużą tablicę z napisem „wypadki” i ograniczenie prędkości – zapowiada radna. Wspomina także, że dwa lata temu policja wezwana na miejsce przyznała, że wieś jest niewielka i przelotowa, dlatego ograniczenia nie można wprowadzić. Postawiono żółte znaki ostrzegawcze, ale nie poprawiły one sytuacji. - W całej wsi powinna być trzydziestka ograniczenia - stwierdza wprost radna.
Będziemy wnioskować o dużą tablicę z napisem „wypadki” i ograniczenie prędkości
O niebezpiecznym zakręcie na drodze wojewódzkiej nr 315 poinformowaliśmy Grzegorza Szulca, zastępcę dyrektora ds. zarządzania drogami i mostami w Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Zielonej Górze. Zainteresował się bezpieczeństwem mieszkańców Sławocina i zapowiedział skierowanie pracownika na miejsce. – Pojedzie tam i wszystko sprawdzi. Za kilka dni będziemy wiedzieć więcej – zapowiada wicedyrektor ZDW. Do tematu wrócimy.