Tutoring. Nauczanie bez oceny w I LO
Nie będzie podkreślania błędów, a zachęcenie do poszukiwania innego rozwiązania. I LO wprowadza kształcenie, które stawia na rozwój
Metoda nauczania, która korzeniami sięga starożytnej Grecji, do dziś stosowana na najlepszych angielskich uniwersytetach Oksford i Cambridge będzie praktykowana także w Białymstoku. I LO, jako jedyna w naszym regionie szkoła średnia, od nowego roku szkolnego do tradycyjnego systemu edukacyjnego na szerszą skalę wprowadza tutoring.
Marka I LO
To pewna zindywidualizowana relacja pomiędzy uczniem a nauczycielem, oparta na zasadzie mistrz-uczeń - wyjaśnia Robert Winnicki, dyrektor renomowanego I LO w Białymstoku. - Istotny jest tu nie tylko wymiar dydaktyczny, ale też wychowawczy i rozwojowy. Tutoring nie ma służyć podniesieniu słupków w rankingach szkoły, a pomóc w odkrywaniu potencjału uczniów.
Nie ukrywa, że wprowadzenie tutoringu w szkole, którą zarządza od 2015 roku było jego ambicją i wielkim marzeniem. Na razie ta metoda ma być swoistym eksperymentem edukacyjnym. - Jeśli się sprawdzi to chcielibyśmy zrobić z niej markę I LO - przyznaje Robert Winnicki.
W tutoringu nauczyciel wchodzi w rolę tutora - dosłownie opiekuna. Ma być przewodnikiem, mentorem, towarzyszem młodego człowieka. Choć to metoda kształcenia indywidualnego, nie należy jej mylić z dodatkowymi zajęciami dla najzdolniejszych uczniów czy zajęciami wyrównawczymi dla tych, którzy mają problemy z przyswajaniem wiedzy. Przeciwnie, ta metoda kierowana jest do tzw. uczniów środka, którzy w wielu przypadkach tak naprawdę stanowią większość klasy czy całego rocznika.
- Takie osoby pod wpływem tutoringu rozkwitają. Nagle się ich odkrywa, choć przez pewien czas byli anonimowi, bo nie byli olimpijczykami lub nie sprawiali problemów wychowawczych - mówi dyrektor I LO. - Współczesny model szkoły sprowadza ją do roli supermarketu, w którym sprzedaje się towar czy usługę w postaci wiedzy. W edukacji powinno chodzić o coś więcej, mianowicie o mądrość. Nie chcemy, by uczeń traktowany był przedmiotowo. Tutoring dąży do pełnego, harmonijnego rozwoju podopiecznego, do tego aby rozwijał wszystkie aspekty swojej osobowości, by doszedł do dojrzałości emocjonalnej, do odpowiedzialności i samodyscypliny.
Do nowej metody nauczania nauczyciele liceum przy ul. Brukowej bardzo się zapalili. 25 z nich, czyli prawie połowa kady, za chwilę będzie certyfikowanymi tutorami. Już dziś są ciekawi efektów tej pracy.
- Tutoring to podróż młodego człowieka ku dorosłości - mówi Monika Kiersnowska-Melcer, nauczycielka języka angielskiego - Na pewnym etapie swojego życia, spotyka nas, tutorów. Naszym zadaniem jest umożliwić mu przejrzeć się w nas, dorosłych jak w lustrze. Dorosły natomiast nie może wykorzystywać swojego doświadczenia i wiedzy życiowej do tego, by mówić młodemu człowiekowi co jest dobre, a co złe, co właściwe, a co niedopuszczalne. Nie może oceniać ani piętnować podopiecznego. Młody człowiek sam musi poszukiwać tego, co będzie dla niego najlepsze.
W praktyce będzie się to sprowadzało do spotkań po lekcjach, na których uczeń będzie otrzymywał zadanie czy zagadnienie do samodzielnego opracowania. Będzie musiał znaleźć rozwiązanie lub informacje na zadany temat. Sposób wykonania ma być omawiany i weryfikowany na kolejnym spotkaniu.
- Naszym zadaniem nie będzie jednak wystawienie oceny i podkreślenie błędów. Nawet jeśli uczeń wykona coś błędnie, to mamy zapytać, jak można to zadanie zrobić inaczej - tłumaczy anglistka. - Dla ucznia to samokształtujące. Cały czas się rozwija, ma motywację do rozwoju i czas do autorefleksji. Tutoring świetnie się sprawdza w wyciąganiu potencjału uczniów, którzy potrzebują takiego impulsu.
Nauczyciele-tutorzy podkreślają, że tutoring to czas zdobywanie wiedzy poza programem nauczania, ale też na poszukiwanie i refleksje, czyli umiejętności, na które zazwyczaj nie ma czasy podczas tradycyjnej lekcji z wieloosobową klasą.
- W trakcie indywidualnego spotkania możemy lepiej poznać sfery, które można rozwijać u ucznia. Oprócz zdobywania wiedzy, w tej metodzie chodzi o to, żeby młody człowiek miał szansę rozwinąć się aspektach osobowych i społecznych - zauważa Barbara Aponowicz, pedagog szkolny. - Nie zamierzamy wchodzić w rolę i kompetencje rodziców. Nie zastępujemy rodziców, a pracujemy na potencjale uczniów.
Prawnicy na pierwszy ogień
Ta metoda kształcenia indywidualnego w I LO zacznie działać od 1 września. Pilotażowym programem ma być objęta przyszła pierwsza klasa prawnicza.
- Wybraliśmy ją nieprzypadkowo - nie ukrywa dyrektor szkoły. - Trafia do niej stosunkowo sporo osób, które jeszcze zastanawiają się nad wyborem swojej ścieżki życiowej i zawodowej, szukają swojego celu. Sądzimy, że właśnie w tej klasie może być najwięcej osób zainteresowanych tutoringiem. Nie oznacza to, że nie będziemy wprowadzać tej metody w innych klasach.
Przewiduje, że uczniowie będą mogli wybrać tutorów po pierwszym miesiącu nauki, kiedy poznają ich nieco bliżej. Każdy nauczyciel będzie miał trzech, czterech podopiecznych. Częstotliwość spotkań będzie uzależniona od wspólnych możliwości i potrzeb, wstępnie będzie się odbywało raz w tygodniu. - Do tutoringu podchodzimy też z pokorą i nie twierdzimy, że jest receptą na wszystkie problemy. Myślę jednak, że w dzisiejszym coraz bardziej zabieganym świecie, brakuje chwili na refleksję, rozmowę. Zwłaszcza młodsi mają bardzo duży głód rozmów. Możemy im to dać - podkreśla Robert Winnicki.