Twaróg: Metropolia. Pierwsi w kraju i jedyni
Musiałem dość zabawnie wyglądać, gdy tak siedziałem przy komputerze i przeglądałem te wszystkie teksty, które przez lata powstały o metropolii śląskiej. Ile to sobie pokiwałem głową z politowaniem, pokręciłem nią z niedowierzaniem, pochrząkałem z zażenowaniem.
No, trochę tośmy sobie o tej metropolii popisali w DZ, trzeba przyznać. Żeby nie wpaść w kombatancki ton, to przypomnę tylko jedną sytuację: gdy Marcin Zasada przyszedł do mnie z szyderczą nazwą PLUM (Prospołeczny Licznik Ustawy Metropolitalnej) i przekonywał, że śliwka, że kompot, że PO wpadła, składając tak niemądrą obietnicę…
- Będziemy liczyli sto dni od wyborów, bo w tym czasie Platforma obiecała w kampanii 2011 roku metropolię, to jasne. Ale jaki PLUM? - pytałem bezradnie.
- Śliwka, z angielska, kompot, że wpadli…
- Nie ma mowy, nikt tego nie zrozumie.
Cóż, jak to bywa, ugiąłem się. PLUM pojawiał się potem na łamach niemal każdego dnia przez… co najmniej 1410 dni, bo tak długo nie udawało się z ustawą zbyt wiele zrobić, a nazwa PLUM znalazła się nawet w interpelacjach poselskich. Władza się zmieniała, projekty upadały, kolejni posłowie wgryzali się w temat, połowa regionalnej reprezentacji poselskiej się do nas nie odzywała.
Aż wreszcie w ostatni wtorek prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę. Ojców sukcesu, jak zwykle, jest dużo. Trochę szkoda, że nie zdobyto się na podziękowania tym wszystkim posłom, dziś w opozycji, którzy co prawda nie doprowadzili sprawy do końca, ale jednak dzielnie walczyli, często z własnym środowiskiem politycznym. Dla zachowania równowagi, można by też wspomnieć o sławetnej wizycie wiceminister cyfryzacji z PO (minister Boni unikał tematu), na którą w 2012 roku w Katowicach wszyscy liczyli, a która wykazała się brakiem taktu, a właściwie to i kompetencji.
Prawda jest taka, że gdyby to ode mnie zależało, to za ojców metropolii uznałbym czytelników DZ, którzy szczególnie żywo reagowali na naszą akcję i niezmiennie zagrzewali nas do boju.
Gdyby jednak otrząsnąć się z tych wspominek starego wiarusa, to mamy dziś sytuację następującą. Jest ustawa, w połowie roku będzie metropolia, która w pełni zacznie działać od nowego roku. Pełnomocnikiem i najważniejszą na tym etapie figurą jest, z mocy ustawy, prezydent Katowic. Potem ukonstytuuje się zgromadzenie (po jednym członku z każdej gminy), a następnie wybrany zostanie przewodniczący zarządu, który dobierze sobie współpracowników (jeszcze 4). Metropolia ma własne dochody (5 procent z PIT mieszkańców oraz składki gmin).
Tyle technikaliów. Jak wykorzystamy tę ustawę dla dobra aglomeracji? Rok temu, może dwa, firma doradcza PwC zatytułowała raport na temat śląskiej metropolii symbolicznie: „Śląski diament wymaga lepszego szlifu”. Wskazywała w nim, że najmocniejszymi stronami Katowic (w ujęciu także metropolitalnym) jest doskonałe położenie, infrastruktura, rynek pracy, uczelnie wyższe i absolwenci oraz dość zdrowe finanse. Po stronie problemów mamy natomiast niekorzystny wizerunek, trudną sytuację demograficzną, stosunkowo małe kwoty pozyskiwane z UE.
Widać więc, gdzie czeka nas najwięcej pracy. Dobrze, gdyby jak najszybciej przejść technikalia, choć - przewiduję, widząc ruchy w niektórych miastach - bez tarć się tutaj nie obędzie. Jakie konkretnie miasta w metropolii? Kto szefem metropolii? Gdzie jej siedziba? A pamiętajmy, że na horyzoncie jeszcze wybory samorządowe, po których bardzo wiele może się zmienić (bo w grę mogą wejść nie tylko preferencje mieszkańców, ale i zakazy administracyjne - np. dwukadencyjność prezydentów, burmistrzów, wójtów).
Polityka więc bez wątpienia wejdzie w paradę ważnej cywilizacyjnej szansie, przed którą stoi aglomeracja śląsko-zagłębiowska (konurbacja, ściśle rzecz biorąc). Z jednej strony: po 8 latach politycznych przepychanek powinniśmy być właściwie przyzwyczajeni. Ale z drugiej strony: powinniśmy już rozumieć, że nie mamy ani miesiąca do stracenia. Świat dawno docenił fakt, że metropolie działają lepiej. Mamy więc teraz na Śląsku ważne zadanie: nie tylko dobrze się zorganizować, ale również pokazać wszystkim w Polsce, że metropolia ma sens. Trójmiasto nam się przyjrzy, podobnie Warszawa. Do roboty.
PS Dziękuję za słowa poparcia, które usłyszałem i przeczytałem po tym, jak wstawiłem się za Bytomiem, walczącym o siedzibę metropolii. Pewnie, że nie jest to najbardziej palący dziś problem, jednak załatwienie tej sprawy po myśli bytomskich radnych, mogłoby być symbolem śląskiej zgody wokół metropolii. A także - jak uwielbiają mówić sportowi sprawozdawcy - „dobrym prognostykiem na przyszłość”.
Marek Twaróg, redaktor naczelny DZ
TWITTER @MAREKTWAROG