W środę późnym wieczorem w okolicach Kremla zabrakło popcornu, coli i orzeszków. Podobnie w okolicy komórek Al-Kaidy na całym globie. Nie trzeba sputników, rakiet balistycznych, nowiczoka. Terrorystyczne kałachy i maczety mogą rdzewieć. Do załatwienia Jankesów wystarczy Donald Trump wyposażony w mikrofon i – przede wszystkim – broń najbardziej masowego (po)rażenia, czyli Twitter.
W udostępnionym 27 grudnia na Netfliksie filmie „Giń 2020” filmowi gwiazdorzy (m.in. Samuel L. Jackson i Hugh Grant oraz świetna w roli Elżbiety II Tracey Ullman) wcielają się w „ekspertów” komentujących kluczowe wydarzenia znienawidzonego roku. W finale sugerują, że 2021 może być nie mniej kuriozalny. No i wykrakali! Co gorsza, nawet autorzy owego pseudodokumentu - którzy wcześniej stworzyli genialne „Czarne lustro” - nie przewidzieli, że kuriozum zwali się na nas tak szybko.
Kluczową postacią obrazu jawi się – zwłaszcza w świetle środowych wydarzeń na Kapitolu - Jeanetta Grace Susan, grana fenomenalnie przez Lisę Kudrow, pamiętną Phoebe z „Przyjaciół”. Jej sposób komunikowania – a przede wszystkim treść (?) kolejnych filipik (na tle amerykańskich flag, a jakże!) – to kwintesencja tego, jak populiści pokroju Trumpa i ich zwolennicy próbują naginać rzeczywistość do swych porąbanych wyobrażeń, a przede wszystkim – potrzeb. OK, wszyscy politycy to robią i zawsze robili, ale ekipa Trumpa – z nim na czele - przekroczyła tu wszelkie granice przegięć. I dzielnie kroczy dalej.
Trudno już nawet mówić o naginaniu rzeczywistości. Mamy tu do czynienia z jej wyparciem („Ukraina? Nie ma takiego kraju!” – wykrzykuje Jeanetta Grace Susan w chwili, gdy istnienie Ukrainy jest niekorzystne z punktu widzenia Trumpa, ale też jej własnego interesu – wszak dzięki Trumpowi celebrytka tworzy bestsellery i zarabia na nich miliony). Czasem to wyparcie ma podłoże socjo- lub psychopatyczne. Ale najczęściej jest to po prostu wierutne i perfidne kłamstwo.
Porażającym jego nośnikiem stały się za Trumpa media społecznościowe, zwłaszcza Twitter – wyniesiony do roli nadrzecznika Białego Domu, choć trafniejszym słowem byłoby tu - niedorzecznik. Niektórzy dawno zauważyli, że wystarczy zmienić literkę w nazwie serwisu, a otrzymamy „Twister”. Tak Amerykanie mówią na tornado, ale podstawowe znaczenie tego słowa to – krętacz. I co my tu mieliśmy 6 stycznia? Tłum uzbrojonych patriotów próbujących odbić „swój Kapitol” dlatego, że Szatan chce im ukraść ich Amerykę, ich tradycję, ich sposób życia – i zwycięstwo ich Trumpa (co w ich głowach na jedno wychodzi).
Tego samego dnia na covid umarło kolejnych 3963 obywateli USA, co jest rekordem od początku pandemii i tragedią zawstydzającą mocarstwo. W Stanach koronawirus zabił już ponad 360 tys. ludzi. Kilka milionów straciło pracę i nie ma za co żyć. Miliony nie mają prawa do opieki medycznej. W tym samym kraju, rządzonym przez Trumpa, rzekomego zbawcę biedaków, majątek 650 najbogatszych ludzi powiększył się w ciągu 10 miesięcy pandemii o… bilion dolarów, czyli jedną trzecią. Ci ludzie posiadają więcej niż biedniejsza połowa - 160 mln amerykańskich patriotów - razem wziętych…
Twitter zarabia 3,5 mld dol. rocznie, wyciskając 1,5 mld czystego zysku. To kapitalny biznes! Ale niektórzy mylą go z informacją, a nawet prawdą. I dlatego stał się tak porażająco poręcznym narzędziem w ręku żądnych władzy cwaniaków i psychopatów. Jak bardzo – widzieliśmy w środę. I nie był to jakiś tam obraz przesyłany z odległego kraju. Śledząc wydarzenia na Kapitolu cały demokratyczny świat przeglądał się w ekranie jak w lustrze. Czarnym.