Tworzymy sobie i przyszłym pokoleniom zabójczy wręcz klimat. Najgorsze jest to, że wielu nie zdaje sobie z tego sprawy
Koronawirus - to ostatnio jedno z najczęściej powtarzanych słów. Ale mamy znacznie poważniejsze zagrożenia dla naszego zdrowia i życia, o których tak głośno się nie mówi, jak o tym z Chin, albo nie wspomina się o nich wcale. To choćby smog, cukrzyca, czy przeróżne nałogi
Niedawno dziwiło mnie, że po metropoliach, szczególnie tych azjatyckich, ludzie paradują w maseczkach. Pierwsze skojarzenie: może to jakaś egzotyczna moda?
Już nie, bo ostatnio owa "moda" ogarnia świat ze strachu przed koronawirusem rozsiewającym się z Chin.
Bądźmy czujni, ale też nie dajmy się zwariować, bo większe śmiertelne żniwa zbiera zwykła grypa. Statystycznie pół procenta pacjentów na całym świecie umiera bowiem przez te mikroby, a znacznie mniej na skutek najgłośniejszych ostatnio medialnie „koronazabójców”.
Ale najgorszy najgorszy jest jednak dla nas chyba... smog. To przez niego ludzie zaczęli znacznie wcześniej nosić maseczki, a liczbę ofiar toksycznego powietrza już trudno oszacować.
Olimpijczyk Mirek Małek, mistrz windsurfingu, uciekł przed toksycznym powietrzem na Teneryfę, ale chyba tylko na chwilę, bo smog jest szybszy niż nam się wydaje - nawet dla mistrzów sportu.