Tylko Motor Lublin. Nikt inny nie ma prawa do logo Motoru
Znak piłkarskiego klubu chciał zastrzec i na nim zarabiać „Groszek”, herszt kiboli.
Już żaden kibol ani firma nie będą zarabiać na logo piłkarskiej drużyny Motoru, bo Urząd Patentowy zdecydował, że takie prawo ma tylko spółka Motor Lublin.
Kilka lat temu znak dla swojej firmy chciał zastrzec Paweł G. „Groszek”, kibol z Lublina, z sądowym zakazem stadionowym na koncie. Gdyby plan „Groszka” wypalił, to tylko jego firma mogłaby produkować klubowe gadżety. Ale po decyzji UP logo należy do sportowej spółki. I tak ma być do początku sierpnia 2022 roku.
- Opublikowanie decyzji w Wiadomościach Urzędu Patentowego oznacza, że znak jest zastrzeżony - potwierdza Adam Taukert, rzecznik prasowy UP.
- Dla nas to nadal świeża sprawa - mówi Leszek Bartnicki, prezes Motoru Lublin, chociaż decyzja UP zapadła jeszcze w zeszłym roku.
To po pierwsze sprawa prestiżowa, a po drugie ma wymiar biznesowy. Chcemy, żeby wpływy ze sprzedaży gadżetów i ubrań z logo Motoru Lublin były coraz większym przychodem z budżecie spółki
- dodaje.
Motor nie podzieli losu Steauy Bukareszt
Dla Motoru Lublin i ratusza to był szok, gdy pięć lat temu Paweł G. „Groszek” postanowił zastrzec logo Motoru dla swojej firmy.
Złożył dokumenty w Urzędzie Patentowym i liczył na to, że będzie zarabiał na produkcji i sprzedaży klubowych szalików, koszulek czy kubeczków.
- To sprawa, która w ekstremalnym przypadku mogła się dla nas źle skończyć. W lidze rumuńskiej Steaua Bukareszt przegrała walkę o zastrzeżenie swojego znaku, barw oraz nazwy i przypadły one rumuńskiej armii. Dlatego od lipca tego roku Steaua będzie się nazywała FC Star Bukareszt - mówi Leszek Bartnicki, prezes Motoru Lublin. - Nam taki scenariusz nie grozi - dodaje, bo prawa do znaku, decyzją Urzędu Patentowego, ma miejska spółka.
Szok w 2012 r. był ogromny również dlatego, że „Groszek” był wiernym fanem piłkarskiego klubu i co więcej, nieformalnym liderem kiboli. W 2007 roku odpowiadał przed sądem za obrażanie prezesa Motoru. W 2011 r. w trakcie meczu napluł w twarz pracownicy firmy ochroniarskiej i uderzył w kask innego ochroniarza. Został za to skazany na więzienie w zawieszeniu, grzywnę i dostał zakaz stadionowy.
Dwa lata później „Groszka” i 20 innych mężczyzn oskarżono o udział w bójce między kibolami Motoru Lublin i Pogoni Siedlce.
Kiedy dziennikarze zaczęli interesować się „Groszkiem”, ten potrafił rzucić się na ekipę telewizyjną z pięściami.
Co więcej, wyczyny Pawła G. były przez długi czas tolerowane przez klub. Kibol prowadził sklep z gadżetami Motoru na terenie miejskiego stadionu przy Al. Zygmuntowskich. - Teraz nasze stosunki z kibicami układają się bardzo dobrze. Nie ma żadnych konfliktów - zapewnia Bartnicki.
„Groszek” nie udziela się już w środowisku kibiców. Co robi? Podobno prowadzi w Lublinie sklep spożywczy.