Opozycja antykomunistyczna lat 70. zwykle działała jawnie. Jedynym tajnym ugrupowaniem było Polskie Porozumienie Niepodległościowe (PPN). Swój program polityczny ogłosiło w maju 1976 r.
Preludium i bezpośrednią przyczyną powstania PPN była zapoczątkowana w grudniu 1975 r. masowa fala protestów wobec zmian w konstytucji PRL. Liczebność i zasięg społeczny protestów w postaci listów zbiorowych kierowanych do władz pokazały, że to nowe zjawisko może być skuteczną formą działań antysystemowych.
„Z myślą o szczególnym zadaniu”
„Zastanawiając się nad tym fenomenem, stwierdziliśmy, że dokonuje się w szerszym środowisku inteligencji polskiej przełamanie oporu, strachu, ciągle pokutującego po okresie stalinowskim. To był dla mnie, dla nas […] asumpt do stworzenia pierwszej swoistej konspiracji intelektualnej - Polskiego Porozumienia Niepodległościowego, deklarującego wprost zasadę niepodległości. Powstało w 1976 r. w wyniku oceny »kampanii konstytucyjnej«. Zaczęliśmy w bardzo wąskim gronie, ale zamierzaliśmy włączyć w to dalsze osoby, które byłyby użyteczne” - wspominał Jan Olszewski, który wraz ze Zdzisławem Najderem i Jakubem Karpińskim zainicjował działalność PPN. Po latach wyjaśniał: „Decydowaliśmy się na coś takiego z myślą o szczególnym zadaniu intelektualnym. Polegało na przygotowaniu się na nową formułę niepodległości. Niepodległość gdzieś na horyzoncie już się rysowała… Do nakreślonej idei dobraliśmy potem zasady”.
PPN nie prowadziło żadnej działalności organizacyjnej, skupiało się na publikacji opracowań programowych i analitycznych. Jego pracami kierował czteroosobowy zespół, do którego należeli: Andrzej Kijowski, Zdzisław Najder, Jan Olszewski oraz Jan Józef Szczepański, którego w styczniu 1981 r. zastąpił Kornel Filipowicz. Stałymi współpracownikami byli: Wojciech Włodarczyk, Jan Zarański oraz Jerzy Holzer. W opracowywaniu programów, analiz i ekspertyz udział brało łącznie ok. 60 osób.
Pierwszy tekst programowy ogłoszono z datą 3 maja 1976 r. Ukazał się on 15 maja w londyńskim „Tygodniku Polskim”. Redakcja pisma wychodziła z założenia, że ogłoszenie dokumentu „potwierdzi zgodność dążeń polskiej emigracji niepodległościowej z dążeniami znakomitej większości narodu polskiego”. W Polsce tekst dokumentu powielany był chałupniczo na papierze fotograficznym przez Wojciecha Włodarczyka. Zainteresowała się nim Służba Bezpieczeństwa, która nie tylko zwracała uwagę na analizę treści dokumentu, ale przede wszystkim dążyła do ustalenia jego autorów, podejrzewając różne kręgi emigracyjne, a nawet wywiad amerykański. Działania te okazały się nieskuteczne.
Nadać właściwy sens działaniom
W programie wskazywano zjawiska świadczące o panującym w Polsce kryzysie we wszystkich dziedzinach życia. Za cel nadrzędny uznano m.in. odzyskanie przez Polskę suwerenności, wprowadzenie swobód obywatelskich, stworzenie ram prawnych i organizacyjnych umożliwiających rozwój wielopartyjnej demokracji, swobodny i wszechstronny rozwój kultury i nauki oraz swobodę poruszania się, wymiany myśli i wiadomości.
„Uznaliśmy za aksjomat, że tylko Polska niepodległa jest do przyjęcia dla Polaków. Był to dla mnie, dla nas wszystkich, dogmat: tylko dążenie do niepodległości nadaje właściwy sens wszystkim politycznym działaniom. Polska, która godziłaby się z brakiem niepodległości, wyrzekałaby się tym samym ogromnej części swojej kultury. Nie byłaby naprawdę Polską” - pisał później Zdzisław Najder.
Projekt PPN zakładał pełną niezależność Polski od ZSRS, zarówno w wymiarze politycznym jak i gospodarczym. W memoriałach obnażano system totalitarny PRL i ukazywano jego niereformowalność, piętnowano demoralizację społeczeństwa. Akcentowano problematykę niemiecką, stojąc na stanowisku, że Polacy mogliby uznać przyszłe zjednoczenie Niemiec tylko w sytuacji, gdy zostanie uznana granica na Odrze i Nysie Łużyckiej, przy jednoczesnej integracji Niemiec ze Wspólnotą Europejską.
Do końca 1981 r. Porozumienie opublikowało 46 tekstów o charakterze analityczno-programowym bądź historycznym. Ukazywały się nieregularnie. Większość nich podpisywał Zespół Problemowy PPN. W celu uwiarygodnienia przed opinią publiczną, od stycznia 1978 r. przedstawiono trzech mężów zaufania, znanych działaczy emigracji: Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Leszka Kołakowskiego i Jerzego Lerskiego, a pod koniec 1978 r. także Marię Winowską. Tylko oni byli upoważnieni do firmowania i ogłaszania autentycznych tekstów PPN, dostarczanych przez jego członków. „Zasady konspiracji generowały problem, w jaki sposób zabezpieczyć się przed fałszywkami. Przyjęliśmy metodę zaproponowaną […] przez Najdera. Opierała się na ustanowieniu mężów zaufania, którzy przebywali na emigracji, zajmowali tam odpowiednią pozycję i cieszyli się autorytetem. Chodziło o to, by było wiadomo, że jeśli firmują jakąś publikację, to jest ona autentyczna. Otrzymane teksty przekazywali w celu nagłośnienia do paryskiej »Kultury«, Wolnej Europy, do prasy i ośrodków emigracyjnych. Zależało nam na dużym zróżnicowaniu ideowym i dlatego reprezentowali różne środowiska” - wyjaśniał po latach Olszewski.
Dążenie do niepodległości
Ujawnienie mężów zaufania, a w szczególności nazwiska Leszka Kołakowskiego, spowodowało, że ucichły pojawiające się początkowo podejrzenia, że PPN to prowokacja bezpieki, podnoszone m.in. przez Jacka Kuronia, a wynikające z tego, że postulaty PPN dla niektórych wydawały się nierealne.
„Po prostu nie dało się dłużej wskazywać na »inspirację« ze strony SB. Moim zdaniem komandosi do samego końca odnosili się do PPN-u bez entuzjazmu. Dążenie do niepodległości odbierali jako przejaw »oszołomstwa« […] Pod koniec lat 70. szczyt ich horyzontów myślowych sięgał teorii finlandyzacji. To była ta górna granica, na którą mogli się zgodzić. Gdyby obejrzeć ich publikacje wychodzące z tego środowiska, to okazałoby się, że słowo »naród« znajduje się na ogół raczej na indeksie” - wspominał Olszewski.
Również Najder przyznawał: „Pamiętam, że niektórzy konsultanci i reprezentanci naszych pierwszych tekstów zwracali na to zagadnienie uwagę. Mówiono nawet, że nadużywamy słowa »naród«, a nie należy tego robić ze względu na skojarzenia nacjonalistyczne, na rozmaite dawne i niedawne zaszłości oraz ze względu na wielki nacisk języka oficjalnego, który wówczas […] słowa »naród« unikał. Z kolei termin »niepodległość« uchodził za hasło niepoważne, awanturnicze, albo wręcz prowokacyjne”.
Oprócz Najdera i jego najbliższych współpracowników, teksty pisali i współpracowali z PPN m.in. Władysław Bartoszewski, Aleksander Gieysztor Marcin Król, Wiktor Kulerski, Stanisław Lem, Jan Józef Lipski, Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Micewski, Wojciech Roszkowski i Roman Zimand.
Dużą popularnością cieszyła się wielokrotnie przedrukowywana broszura autorstwa Jana Olszewskiego „Obywatel a Służba Bezpieczeństwa”, pouczająca o prawach przesłuchiwanego, zatrzymanego lub rewidowanego i instruująca jak się zachować w kontaktach z SB. „Zdawałem sobie sprawę, że pokolenie, które nie doświadczyło drugiej wojny światowej i okresu powojennego, nie przeszło przez stalinizm, pozostaje w kontaktach z bezpieką bezradne. Co więcej, w obliczu nowych metod naciągać dawały się również osoby o przeszłości konspiracyjnej. Nie było już krzyków czy wymuszeń fizycznych, bardzo często wszystko odbywało się w »salonowej« formie. Gdyby podsunięto komuś deklarację o współpracy, to może odmówiłby złożenia podpisu. Bez spełnienia tego wymogu formalnego gadał o różnych rzeczach, sam nie bardzo wiedząc, co daje drugiej stronie. Uważałem moje porady za bardzo potrzebne i dla takich ludzi” - wspominał Olszewski. Opracowana przez niego broszura miała istotny wpływ na działalność opozycyjną również w późniejszym okresie i bez wątpienia wpłynęła na postawę wielu opozycjonistów wobec przesłuchujących ich funkcjonariuszy SB .
Po powstaniu „Solidarności” PPN zawiesiło działalność, gdyż - jak przyznawał Olszewski -„wszyscy znaleźli się w jednym ruchu i publikowanie […] konspiracyjnych tekstów straciło sens”.