Tym razem Beata Szydło, była premier, a teraz europosłanka, sama spowodowała wypadek i to w prywatnym samochodzie
Taka stłuczka może się wprawdzie zdarzyć się każdemu, ale w wypadku Beaty Szydło każda, nawet "prozaiczna" kolizja to już wydarzenie i to nie tylko medialne.
Była pani premier Beata Szydło, tym razem prywatnie, czyli osobiście prowadząc swój azjatycki samochód, a nie z tylnego fotela rządowej limuzyny, po prostu „przywaliła w dostawczaka”.
Na tyle groźnie, że świeżo upieczonej europosłance wlepiono mandat w wysokości 450 złotych i 6 punktów karnych. Na miejscu zdarzenia pojawił się nawet minister infrastruktury, ale był bardzo oszczędny w komentarzach.
Była pani premier wracała z Wawelu z nabożeństwa w intencji Lecha i Marii Kaczyńskich.
Poprzednio Beata Szydło uczestniczyła w słynnym wypadku, czyli 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, gdy jej kolumna zderzyła się z seicento. Głowa rządu i oficer BOR zostali wtedy ranni.
Umiejętność kierowania nie jest chyba mocną stroną polityków, a nawet ochroniarzy VIP-ów, którzy rozbijali ostatnio kolejne „beemki” za miliony...