Tysiąc złotych za 11 listopada - czy tyle kosztuje honor policjanta?
Jeśli uczestnicy marszów niepodległościowych nie uwzględnią trudnej sytuacji kadrowej w policji, albo policjantów nagle nie uzdrowi tysiąc złotych od komendanta głównego, setna rocznica odzyskania niepodległości może być naprawdę huczna.
Komendant główny policji namawia policjantów, aby przyszli do pracy 11 listopada. Za dodatkowe tysiąc złotych. Pozornie wyjdzie sporo taniej niż gdyby zgodzić się na takie podwyżki wynagrodzeń, jakich żądają policjanci, którzy masowo udali się na zwolnienia lekarskie.
Są jednak trzy „ale”. Po pierwsze, oferta pachnie, żeby nie powiedzieć śmierdzi, rodzajem przekupstwa i próbą rozbicia solidarności policyjnego środowiska. Jak będą po 11 listopada patrzeć na siebie ci co wzięli i ci co nie wzięli?
Po drugie, nie rozwiązuje problemu podwyżek dla policjantów i spełnienia innych ich postulatów. Po trzecie wreszcie, ten tysiąc złotych jest rodzajem desperacji. Tak jakby dopiero teraz Komenda Główna i szef MSWiA przerazili się, dostrzegając, czym może skończyć się brak policjantów na marszach niepodległości, szczególnie w stolicy.