U dziadków można o wiele więcej, wchodzenie na głowę nie jest zakazane
Rozmowa z dr. Krzysztofem Prendeckim, socjologiem z Politechniki Rzeszowskiej, o współczesnych babciach i dziadkach
- Od kilkudziesięciu lat obchodzimy w Polsce Dzień Babci i Dzień Dziadka. To dobrze, że doceniamy ich przynajmniej w jednym dniu w roku?
- W sumie ten pomysł nie jest nowy, bo zrodził się w Polsce jeszcze w latach 60. XX wieku. Zresztą nie tylko Polacy świętują, dziękując za wszystko seniorom rodu. Dobrze, że ich doceniamy choćby poprzez to święto. Skoro 6 marca jest Dzień Teściowej, a 15 lutego obchodzimy Dzień Singla, tym bardziej powinno się świętować - i to hucznie - Dzień Babci i Dziadka.
- Dzisiejsi seniorzy to nie ci sami dziadkowie co przed laty. Dłużej pracują, mają własne życie, nie zawsze chcą zajmować się wnukami, biegają na siłownię, do teatru, ewentualnie na uniwersytet trzeciego wieku. Tradycyjne babcie w okularach, trzęsące się nad wnusiem, odchodzą do lamusa. Nie ma już w jednym domu tzw. rodzin wielopokoleniowych, czyli dziadków, rodziców, dzieci, wnuków. Dzisiaj z wnukiem idzie się na mecz, z wnuczką - na zakupy. Czy to dobrze?
- Właśnie. Taka Tina Turner ma 76 lat i - tak delikatnie mówiąc - średnio na babcię wygląda. Babcia robiąca na drutach i dziadek w bujanym fotelu - to nie jest częste zjawisko. Tempo życia się zmieniło, co dotyczy również coraz częściej aktywnych osób w wieku senioralnym. Wiele z nich dorabia też sobie do skromnych emerytur i nie zawsze znajduje czas na zajmowanie się upragnionymi wnukami. Ale kiedy znajdzie się już czas, to wypad na mecz jest świetnym rozwiązaniem. Oczywiście, dobrze jest, gdy dziadek i wnuk kibicują temu samemu klubowi. Z zakupami trzeba być ostrożniejszym, gdyż sklepowe rozrywki mogą okazać się zbyt drogie i uzależnią wnuczkę na przyszłość, np. od nieuzasadnionego posiadania kilkudziesięciu par butów.
- Ale mamy też przykłady, że babcie i dziadkowie kochają wnuki nad życie. Mówię tutaj o tzw. metodzie na wnuczka, dzięki której wyłudza się od starszych ludzi duże pieniądze. A oni, kierując się miłością do swoich wnucząt, dają często cały dorobek życia, żeby tylko wnusia ratować.
- Metodę „na wnuczka” zastąpiła metoda „na policjanta”. W zasadzie jest coś na rzeczy, że cwaniacy wyczuli naiwność seniorów i słabość do młodzieńczych latorośli. Ale problem jest rzeczywiście poważny; i nie chodzi tu tylko o pospolitych złodziei. Oszuści zarzucają na seniorów swe sidła pod przykrywką parabanków udzielających kredytów na bandyckich zasadach albo sprzedawców garnków i precjozów podczas specjalnych pokazów. Umowa małym druczkiem i techniki manipulacyjne mogą okazać się tragiczne dla portfela. Ale czasem wyrwigrosza nie trzeba daleko szukać. W niejednej rodzinie znajdzie się osobnik, który zwróci się bezpośrednio do zainteresowanej: „Babka, dawaj rentę”.
- Ktoś powiedział, że dzieci ma się po to, żeby mieć potem wnuki. Bo wnuki to jest coś wspaniałego. Można je rozpuszczać, bo przecież od wychowywania są rodzice. Czy to dlatego wnuki tak chętnie garną się do dziadków?
- Jasne, że tak. U dziadków można przecież o wiele więcej. Wchodzenie na głowę nie jest zakazane, słodycze na kilogramy i oglądanie TV z przerwami na spanie - też nie. Dziadków takie wizyty niejednokrotnie mocno odmładzają. Choć po takiej nawałnicy najlepiej byłoby wynająć od razu firmę sprzątającą. Dom może wyglądać jak po szwedzkim potopie czy tsunami. Jednak przecież wszyscy wiemy, że nie ma jak babcia, jak babcię kocham.
Małgorzata Froń