Władze miasta postanowiły wziąć na siebie dbanie o zieleń. Prezydent Kubicki zapewnia, że sytuacja niebawem się unormuje.
- Czy ktokolwiek dba o zieleń w naszym mieście?! - takich telefonów od zdenerwowanych Czytelników do redakcji mamy codziennie sporo. - Trawa to u nas jest po kolana. Jak pies w nią wejdzie, to go nie widać - dodają zielonogórzanie.
Zdenerwowani mieszkańcy wymieniają zaniedbane ulice: Towarową, Sulechowską, okolice Ptasiej, Akacjową, Lipową, Nową, Browarną... Lepiej nie jest też wcale w przyłączonych do Zielonej Góry sołectwach.
- Chwasty rosną nawet przy urzędzie stanu cywilnego na ulicy Grottgera - mówi nasza Czytelniczka, pani Grażyna. - A przecież z tej instytucji korzystają nie tylko zielonogórzanie. Aż wstyd, że tak to wygląda.
Postanowiliśmy przejść się po mieście, by sprawdzić stan zielonogórskich trawników. Długo szukać nie musieliśmy - naprzeciwko naszej redakcji, na ulicy Kazimierza Wielkiego trawa jest po kolana. A dalej? Jest jeszcze gorzej. Przy blokach mieszkalnych na ulicy Fabrycznej chwasty wyrosły już na wysokość dorosłego człowieka.
Czy miasto zapomniało o zieleni? Kilka przetargów na dbanie o tereny zielone w mieście nie przyniosło rezultatów.
- Specyfikacja przetargowa została źle sporządzona - mówi nam jeden z pracowników zielonogórskich firm, zajmujących się zielenią. - Przyjęto absurdalne stawki za koszenie jednego metra kwadratowego.
- Cena wyszła wyżej niż w Poznaniu, dlatego zdecydowaliśmy się to robić własnym kosztem - mówi prezydent Kubicki. I dodaje: - Firmy, które do tej pory zajmowały się utrzymaniem zieleni, zażądały od miasta kwotę wyższą nawet sześciokrotnie. Corocznie były problemy z jakością wykonywania prac przez te firmy, podjęliśmy decyzję, że będziemy budowali miejską firmę od podstaw. Stąd mamy przesunięcie, za co przepraszam.
Dlatego władze Winnego Grodu obiecały, że w tym roku wezmą na siebie odpowiedzialność za dbanie o zieleń. Obecnie dba o to Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Miasto angażuje też w walkę z wielkimi trawami kolejnych ludzi.
- Podpisaliśmy umowę z firmą zewnętrzną, która „wynajmuje” nam 45 dodatkowych pracowników - wyjaśnia Krzysztof Sikora , dyrektor departamentu przedsiębiorczości i gospodarki komunalnej. - Jeśli radni zaakceptują zmiany w budżecie, to dokupimy też kolejne kosiarki samojezdne, tak, by tego sprzętu było jeszcze więcej (tak też się wczoraj stało). Mogę zapewnić, że codziennie w teren wychodzi kilkudziesięciu dodatkowych pracowników, którzy starają się na bieżąco nie tylko kosić trawę, ale i przycinać gałęzie, dbać o zieleń.
- Mam nadzieję, że w ciągu kilku tygodni uda się to doprowadzić do stanu normalnego - mówi prezydent Kubicki. - Chciałbym, żeby Zielona Góra jednak zmieniła się. Bo moim zdaniem zieleń w mieście od wielu lat pozostawiała wiele do życzenia. Stąd koncepcja, byśmy robili to od teraz sami. I byli dumni z tego, jak wygląda miasto.