U nas wasze skarby będą bezpieczne
- Ludzie dzielą się z nami zdjęciami, dokumentami. Mamy też bogaty zbiór kaset wideo - mówi dyrektor Archiwum Państwowego Dariusz Rymar.
Kilka dni temu Niemka przekazała wam albumy jej ojca, żołnierza Wermachtu, który stacjonował w dawnym Landsbergu. To w sumie prawie 200 zdjęć, w tym prawdziwe perełki, pokazujące życie w koszarach, które dziś są uczelnianym kampusem, przy ul. Chopina. Lubi pan takie niespodzianki?
Bardzo. Cenię sobie każdy dokument i każde zdjęcie, jakie otrzymujemy. To oznaka wielkiego zaufania. Przecież pani Friederun Telschow mogła te fotografie sprzedać, wyrzucić, albo po prostu zachować w domowych zbiorach. A postanowiła oddać nam. Wspaniały gest. Zadbaliśmy o albumy i dokumenty jak należy. Leżą opisane w specjalnych, bezkwasowych pudłach i teczkach.
Często dostajecie takie dary?
Nie jest to codzienność, jednak bywają podobne wydarzenia. Od rodziny dostaliśmy spuściznę po Stanisławie Kirkorze, znakomitym profesorze weterynarii. Przekazano nam też wspaniałe zdjęcia Sybiraka Adama Nowaka. Dzięki wcześniejszym rozmowom i zabiegom mamy też materiały dotyczące życia działaczek opozycji: Teresy Klimek i Stefanii Hejmanowskiej.
Czyli... jeszcze przed śmiercią obu pań rozmawiał pan z nimi o przekazaniu dokumentów?
Tak. To delikatne rozmowy. I trzeba je prowadzić z wielkim wyczuciem i pewną stanowczością. Nigdy nikomu źle nie życzę i zawsze liczę, że każdy będzie żył w zdrowiu 200 lat, ale trzeba zawczasu pomyśleć: „co z moją spuścizną będzie po śmierci”? To jak testament. Jego też powinno sporządzać się w pełni sił i w dobrych czasach, a nie na łożu śmierci. I takich rozmów nigdy nie podjąłbym się na trzy dni przed czyimś odejściem.
Co obie panie podarowały archiwum?
Wspaniałe dokumenty, listy, w tym korespondencję ze stanu wojennego.
Nietypowe zbiory?
Dla każdego co innego będzie nietypowe...
...kasety wideo z dawnymi programami informacyjnymi telewizji Vigor (działała w mieście w latach 90. - dop. red.)?
(Uśmiech) tak, dostaliśmy ponad 815 kaset. Doszło do tego dzięki dziennikarzowi Piotrowi Żytnickiemu. Skontaktował nas z człowiekiem, który dysponował nagraniami. Udało się je ocalić. Jednak w międzyczasie musieliśmy upewnić się, że możemy nimi dysponować. Trochę trwało docieranie do możliwych właścicieli, czyli spółek, które kiedyś współtworzyły Vigor. Wszystko udało się załatwić. Taśmy są nasze. Film jest do obejrzenia tutaj
Ktoś teraz czyta tę rozmowę i przypomina sobie, że ma w piwnicy czy nas strychu jakieś papiery po rodzicach, dziadkach czy pradziadkach. I tak sobie myśli: - To pewnie nic wartościowego, dla takiego archiwum.
Proszę nam pozwolić to ocenić (uśmiech). Będziemy wdzięczni za przekazanie dokumentów, świadectw szkolnych sprzed wojny, zdjęć... Wcale nie trzeba nam ich oddawać. Można tylko udostępnić do zeskanowania. Zapraszamy!