U progu nowego roku szkolnego pytamy o reformę szkolnictwa [ZA I PRZECIW]

O zdanie ws. reformy szkolnictwa zapytaliśmy Urszulę Polak oraz Marię Mazurkiewicz.

URSZULA POLAK - prezes toruńskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, pedagog z wieloletnim stażem pracy w oświacie

Co nas czeka w nowym roku szkolnym?

W czerwcu 2019 roku podczas rekrutacji do liceów, techników i szkół branżowych spotkają się dwa roczniki uczniów. Pierwsi absolwenci ośmioklasowej podstawówki i ostatni absolwenci wygaszanych gimnazjów. Będziemy mieć kumulację roczników i poważny problem. Placówki nie są przygotowane do przyjęcia takiej liczby chętnych. Szkoła wymaga zmian, ale mądrych i systemowych, a nie wyjmowania jednego piętra układanki, czyli gimnazjum. To się musi zawalić.

Jakie mogą być konsekwencje takiej kumulacji?

Sięgnę po przykład z naszego podwórka. W bardzo dobrym, I Liceum Ogólnokształcący dyrektor rozważa, czy z sekretariatu i swojego gabinetu, na parterze nie stworzyć dodatkowych sal dydaktycznych. Dyrektorzy placówek obarczani są konsekwencjami reformy! I robią wszystko, żeby dać tym młodym zdolnym ludziom możliwość realizacji marzeń. Nie mam wątpliwości, że będziemy mieć rocznik dzieci straconej szansy, bo wiele osób, które normalnie dostałoby się do wymarzonej szkoły będzie musiało wybrać inną. Oczywiście, minister edukacji Anna Zalewska uważa, że będzie to szansa dla szkół branżowych. Przypomnę, że wybór edukacyjny powinien być wolny.

22 września ZNP szykuje protest w Warszawie, postulatem są podwyżki pensji. Czy są w ogóle realne?

Żyjemy w kraju, w którym nauczyciel stażysta dostaje 1775 zł pensji. Kto zdecyduje się na tak lichy start w zawodzie? Co więcej obdziera się nas z dodatków do pensji, które były bonusem przyciągającymi do zawodu. Nie mamy wyjścia, pojedziemy manifestować.

MARIA MAZURIEWICZ - kujawsko - pomorski wicekurator oświaty, wcześniej przez wiele lat nauczycielka polskiego i filozofii m.in. w X LO w Toruniu

Jak chcecie państwo pomieścić w dotychczasowej sieci szkół skumulowane dwa roczniki?

Są w Toruniu szkoły, które mają możliwość przyjęcia większej liczby uczniów. Taka sytuacja to także szansa dla placówek, do tej pory pomijanych przez uczniów. Mogą pokazać, że też są dobrymi szkołami, z dobrą ofertą.