Uchwały antysmogowe: braknie węgla i wzrosną koszty ogrzewania?

Czytaj dalej
Fot. Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
Kamila Roznowska

Uchwały antysmogowe: braknie węgla i wzrosną koszty ogrzewania?

Kamila Roznowska

Nowe przepisy uchwał antysmogowych w Śląskiem i Małopolsce wchodzą w życie zbyt szybko. Na rynku może braknąć ok. 2,5 mln ton węgla, a braki te trzeba będzie uzupełnić importem. Indywidualne koszty ogrzewania mogą wzrosnąć niemal o połowę. To tylko kilka zarzutów stawianych uchwalonym niedawno przepisom samorządowym. Marszałek woj. śląskiego, Wojciech Saługa, tłumaczy, że nieporozumienia w tej kwestii są wynikiem niedokładnej lektury nowych przepisów, a wicemarszałek małopolski, że nowoczesne systemy grzewcze mają wyższą sprawność wytwarzania ciepła, więc koszty ogrzewania nie wzrosną.

Takiej zgodności śląskich samorządowców dawno nie było, jak w kwietniu tego roku. Wtedy to radni sejmiku jednogłośnie opowiedzieli się za przyjęciem uchwały antysmogowej. Bo smogiem oddycha każdy, bez względu na opcję polityczną. A z nim w tzw. miesiącach grzewczych mamy poważny problem, gdy liczniki stężeń zanieczyszczeń powietrza pokazują nawet tysiąckrotne przekroczenie norm. Winna temu jest w największym stopniu emisja zanieczyszczeń, będąca wynikiem ogrzewania budynków mieszkalnych. Dodajmy: ogrzewania paliwem kiepskiej jakości, zapylającym powietrze.

I właśnie aby walczyć z ich emisją, Śląskie jako drugie województwo w naszym kraju, przyjęło ogólnowojewódzkie zapisy, by ze smogiem walczyć. Wcześniej zrobiła to Małopolska. Wszyscy od samego początku jak mantrę powtarzali, że nowe przepisy nie wypowiadają otwartej wojny węglowi, ale tym mieszanką i paliwom, które w największym stopniu przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza.

Czy stać nas na wprowadzenie ustawy antysmogowej?

Braknie węgla, koszty ogrzewania wzrosną

O ile samo procedowanie śląskiej uchwały przebiegało w atmosferze ogólnej zgody, to tuż przed wejściem tych zapisów w życie pojawia się coraz więcej komentarzy, wskazujących na problematyczność wdrożenia tych zapisów w tak szybkim tempie.

A punktem zapalnym był opublikowany niedawno apel marszałka Wojciecha Saługi do zarządów Polskiej Grupy Górniczej i Jastrzębskiej Spółki Węglowej, by mimo braku oficjalnego zakazu, wycofali ze sprzedaży detalicznej muły i flotokoncentraty.

„Niestety, paliwa te są ogólnodostępne i wykorzystywane w wielu gospodarstwach domowych. Projekt rozporządzenia Ministra Energii w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych nie zakazuje ich sprzedaży użytkownikom instalacji małej mocy (do 1 MW), a jedynie wskazuje te paliwa do spalania w instalacjach o nominalnej mocy cieplnej powyżej 1 MW, a tym samym nie przyczynia się do walki z niską emisją” – napisał Saługa.

Prezes PGG: nie dostaliśmy czasu, by dostosować się do nowych przepisów

- Patrzymy również na otoczenie. Zwracamy państwu uwagę na fakt i skutek uchwał (antysmogowych – przyp. red.) samorządowych woj. śląskiego i małopolskiego – mówił podczas jednego ze spotkań z dziennikarzami Tomasz Rogala, prezes PGG.

- Te uchwały usunęły z obrotu, w sensie ze spalania w paleniskach domowych, muły i flotokoncetraty. Zgoda, to już wcześniej robiliśmy sami w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu za środowisko (PGG znacząco ograniczyła ich sprzedaż, zgodnie z deklaracjami - ma całkowicie wycofać się z tego do końca roku – przyp. red.) – zaznaczał.

–Drugi element to wycofanie wysokokalorycznych miałów i węgli grubych. To wywołało nasze zdziwienie, opór i sprzeciw, ale on nie został w żaden sposób uwzględniony przez oba samorządy. Jaki będzie tego skutek? Zapotrzebowanie na ponad 2,5 mln ton węgla, którego nie produkuje PGG – dodawał.

– Mamy ambicję rozwiązać to zagadnienie, głównie na Chwałowicach (część rybnickiej kopalni ROW – przyp. red.) i w szybkim tempie zmodernizować zakłady przeróbcze. Tylko, że nie zajmie to miesiąca czy dwóch. Potrzebujemy na to roku – półtorej. Już nie wspominając o złożach. Wszystkie pozwolenia, projekty budowlane – to wszystko musimy przejść. Nie dostaliśmy w tym przypadku żadnego vactio legis (okres przed wejściem przepisów w życie – przyp. red.), a uchwałodawca samorządowy powiedział: my chcemy określoną grupę groszków, więc macie je dostarczyć. Jak my ich nie dostarczymy, to dostarczy je ktoś inny. I to spowoduje nagły wzrost ogrzewania. Z naszych szacunków – z ok. 2,3 tys. zł do ponad 4 tys. zł – przewiduje prezes Rogala.

Senator Piecha: samorządy nie wzięły pod uwagę postulatów środowiska górniczego

W podobnym tonie, powołując się na te same zestawienie liczbowe, wypowiada się również senator Prawa i Sprawiedliwości – Wojciech Piecha, w komentarzu opublikowanym na stronie PGG. Na wstępie zaznacza, że spółki górnicze zdają sobie sprawę z potrzeby wprowadzenia przepisów poprawiających jakość powietrza, ale nie da się tego zrobić „od tak”. Apel Saługi określa wprost: działaniem pod publiczką i dezinformacją mieszkańców.

- Dziś miały węglowe są dostępne w cenie ok. 370-400 zł za tonę, tymczasem groszki kosztują 800-1000 zł. Teraz pan marszałek próbuje w cyniczny sposób zrzucić odpowiedzialność za drastyczny wzrost kosztów ogrzewania na spółki węglowe – komentuje senator Piecha.

- Samorządy Śląska i Małopolski nie wzięły pod uwagę nie tylko postulatów mieszkańców, ale całego środowiska górniczego. Gdy okazało się, że uchwały antysmogowe uderzą przede wszystkim w ludzi niezamożnych, zaczęła się nagonka na górnictwo i zrzucanie odpowiedzialności na producentów węgla. Z troską o ochronę środowiska nie ma to nic wspólnego – dodaje.

Marszałkowie: trzeba było podjąć zdecydowane kroki

Z tym zarzutami nie zgadza się i marszałek woj. śląskiego Wojciech Saługa, i wicemarszałek woj. małopolskiego – Wojciech Kozak.

- Nieporozumienia wokół uchwały wynikają z jej niedokładnej lektury – odpowiada Wojciech Saługa.

- Musieliśmy podjąć zdecydowane kroki w walce ze smogiem. Muły węglowe nie pochodzą z importu, ale to odpady ze wzbogacania węgla w polskich kopalniach, które nigdy nie powinny trafiać do mieszkańców. Z tym problemem kopalnie powinny były sobie poradzić już dawno temu – komentuje Wojciech Kozak.

W Małopolskim Urzędzie Marszałkowskim, odnosząc się do zarzutów związanych z ewentualną podwyżką cen ogrzewania, zwracają uwagę, że koszty te wcale nie będą wyższe.

- Z naszych informacji wynika, że zastosowanie nowoczesnych kotłów na paliwa stałe o wysokiej sprawności wytwarzania ciepła (ponad 90 proc.) oraz węgiel dobrej jakości i o wysokiej kaloryczności, powoduje, że koszty ogrzewania mieszkania nie są wyższe niż w przypadku stosowania mułów węglowych i niskiej jakości węgla w starych kotłach z ręcznym zasypem, których sprawność wynosi około 50-60 proc. – wyjaśnia Magdalena Pikulska z Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.

Saługa: kopalnie mają dużo czasu, aby dostosować swoją produkcję do przepisów środowiskowych

Oto argumenty marszałka Saługi za uchwałą antysmogową:

Po pierwsze – zwraca uwagę na to, że właściciele kotłów węglowych mogą z węgla zrezygnować.- Właściciel może więc wymienić kotły na inne paliwa stałe jak drewno czy pellet, zdecydować się na przyłączenie do sieci gazowej czy ciepłowniczej, czy też zastosować odnawialne źródła energii jak np. pompy ciepła i kolektory – argumentuje.

Po drugie - oprócz kotłów na paliwo stałe, do użytku dopuszczono kotły z ręcznym załadunkiem. - To spowodowało, że dopuszczone są do użytku kotły klasy 5 również zasypowe oraz kotły klasy 5 na drewno kawałkowe (kotły zgazowujące). Bezpodstawny jest zatem zarzut wprowadzenia zakazu stosowania węgla kawałkowego - dodaje.

Po trzecie – uchwała zakazuje używanie miałów, ale tylko tych, gdzie masa węglowa o uziarnieniu poniżej 3 mm stanowi 15 proc. - Takie paliwa powodują wysoką emisję pyłową, a właśnie pył w powietrzu jest największym problemem - argumentuje.

Po czwarte zwraca uwagę, że harmonogram wymiany instalacji grzewczych rozpisano na 10 lat. - Nawet przy teoretycznym założeniu, że każda wymiana kotła i pieca odbywać się będzie na kocioł automatyczny, a więc wymagający paliwa typu groszek, nie nastąpi to ani w bieżącym, ani w przyszłym roku – przekonuje Saługa.

- Kopalnie mając więc dużo czasu na dostosowanie swojej produkcji zarówno do wymagań ochrony środowiska, jak i zmian w strukturze popytu na węgiel, jaki będzie skutkiem uchwały antysmogowej. Mówienie teraz o gwałtownym odczuwalnym skoku cen węgla dla mieszkańców jest przedwczesne – podsumowuje.

Czystsze powietrze za 10 lat

Dr Iwona Jelonek z Wydziału Nauk o Ziemi UŚ, która uczestniczyła w pracach nad powstaniem śląskiej uchwały antysmogowej, podkreśla, że wprowadzenie tych przepisów w życie, nie spowoduje, że jakość powietrza w naszym regionie poprawi się „z dnia na dzień”. Może to potrwać nawet 5 – 10 lat.

– Być może jestem pesymistką w tych prognozach, jednakże wolałabym wyznaczyć dłuższy dystans czasowy niż go bardziej skrócić – mówiła w połowie stycznia na konferencji prasowej poprzedzającej posiedzenie sejmiku, gdy projekt był prezentowany radnym.

Przepisy ogólnokrajowe najbardziej potrzebne

Samorządowcy zwracali uwagę, że regionalna uchwała to jedno, ale aby walka ze smogiem była skuteczna, potrzeba działań na szczeblu ogólnopolskim. A właśnie przepisów krajowych jak na razie brakuje najbardziej. Pora jest najwyższa, bowiem od 2020 roku wchodzie w życie dyrektywa unijna o tzw. ecodesignie, która zaostrza normy emisyjne dla krajów członkowskich.

Na jakim etapie jest procedowanie ustaw i rozporządzeń?

Do komisji prawniczej trafił (w końcu) projekt nowelizacji ustawy o jakości paliw stałych, przygotowany przez Ministerstwo Energii. Dołączono do niego uwagi, zgłoszone podczas konsultacji społecznych i międzyresortowych.

Przypomnijmy, że jego głównym założeniem jest wycofanie z obrotu detalicznego paliw najsłabszej jakości, a poza tym – sprzedawcy będą zobowiązani do informowania konsumentów o jakości i sortymencie sprzedawanego węgla.

- Do obrotu nie będzie można wprowadzać tzw. niesortu oraz węgli niespełniających wymagań jakościowych – informował Mariusz Kozłowski z biura prasowego ME.

Po drugie – w Ministerstwie Rozwoju opracowywany został natomiast projekt rozporządzenia, określający standardy dla kotłów, stosowanych do ogrzewania domów.

Choć wiceminister Jadwiga Emilewicz zapowiadała w lutym, że dokument zostanie przyjęty najpóźniej do końca czerwca, wciąż nie został podpisany. Plan jest taki, aby jego zapisy zaczęły obowiązywać wraz z rozpoczęciem nadchodzącego sezonu grzewczego.

Projekt zakłada bowiem, że od 1 października 2017 roku nie kupimy już kopciucha, nie będą one mogły trafić do sprzedaży.

- Dodatkowo, te wyprodukowane do końca września 2017 r. będą mogły być wprowadzone na rynek do końca czerwca 2018 r. – informuje MR.

Współpraca: Dorota Niećko

Kamila Roznowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.