Uczelnie badawcze powstaną po reformie? Pierwsze zmiany już od 2018 roku
W Gdańsku trwa konferencja programowa Narodowego Kongresu Nauki. Przedstawiciele MNiSW, rektorzy oraz eksperci ds. nauki dyskutują o utworzeniu nowych typów uczelni.
Uczelnie dydaktyczne, dydaktyczno-badawcze oraz badawcze. Na takie typy miałyby się dzielić ośrodki naukowe w Polsce po wprowadzeniu reformy szkolnictwa wyższego, tzw. ustawy 2.0. Ten ostatni typ - uczelnie badawcze - stałyby się oczkiem w głowie państwa, płynąłby do nich szeroki strumień pieniędzy. W zamian miałyby one konkurować z najlepszymi ośrodkami w Europie. O tych planach resortu nauki dyskutowano m.in. w środę na Politechnice Gdańskiej podczas konferencji programowej Narodowego Kongresu Nauki.
Mają być najlepsi
W Polsce mamy dwa typy uczelni: uczelnie zawodowe, kształcące przede wszystkim na potrzeby regionalnego rynku pracy, i uczelnie akademickie, badawczo-dydaktyczne. Oprócz tych dwóch typów uczelni potrzebujemy nowego typu. Nazwaliśmy go roboczo uczelniami badawczymi
- mówił wczoraj minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. - Takie uczelnie mają konkurować z najlepszymi ośrodkami akademickimi w Europie. Proces ich wyłaniania będzie rozpisany na lata.
Prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej prof. Maciej Żylicz miał jasną wizję uczelni badawczych: -
Uniwersytety te mają być miejscami, w których student, angażując się w badania naukowe, uczy się kreatywnego myślenia. Muszą też być miejscem, w którym spotykają się ludzie twórczy, którzy nie boją się zadawać trudnych pytań
- podkreślał.
Minister nauki zaś zaznaczał, że takie ośrodki mają tworzyć synergię między nauką i gospodarką.
Strach wśród rektorów
Ale nie wszyscy są entuzjastami planów MNiSW. Gospodarz trwającego na Pomorzu kongresu przyznawał, że nowy sposób podziału uczelni, a tym samym środków, które do nich popłyną, budzi lęk. - Panuje pewien strach w środowisku akademickim, obawy są także wśród rektorów, że zostaniemy zaklasyfikowani do pewnych pudełek, z których nie będziemy mieli już możliwości wyjścia - tłumaczył prof. Jacek Namieśnik, rektor Politechniki Gdańskiej. - Pierwsze wystąpienia [podczas kongresu - przyp. red.] przyniosły pewnego rodzaju uspokojenie.
Rektorów miały uspokoić zapewnienia, że nikt arbitralnie i raz na zawsze nie będzie dzielił ośrodków naukowych. Będą one grupowane w drodze dwuetapowego konkursu.
W okresie przejściowym (w ciągu pięciu lat) każda z uczelni aplikujących o status badawczej może liczyć na kwotę rzędu 100 mln zł łącznie
- informował minister Gowin. - Po uzyskaniu statusu uczelni badawczych poszczególne uczelnie będą miały pewne szczególne przywileje. Nie chodzi o duży wzrost nakładów z budżetu, ale o pierwszeństwo przy inwestycjach czy zastosowanie takiego mechanizm finansowania, który trochę żartobliwie nazywany jest zasadą św. Mateusza: kto ma, temu będzie dodane, kto zdobywa milion złotych z grantu naukowego, temu państwo doda drugi milion. To będzie dźwignia finansowa, wspierająca rozwój uczelni badawczych.
Nikt nie będzie żerować
Plany związane z tzw. ustawą 2.0 mogą w szczególny sposób budzić niepokój uczelni średniej wielkości. Te dotkliwie odczuły skutki przepisów, które weszły w życie od stycznia. Po wprowadzeniu nowego algorytmu finansowania poszczególnych ośrodków np. Politechnika Gdańska straciła aż 15 mln zł.
- Dostaliśmy o 5 proc. mniej w stosunku do roku ubiegłego. To duża strata. Jesteśmy w bardzo dobrej sytuacji finansowej, więc sobie bez problemu poradzimy, ale podjęliśmy wiele działań, by to się więcej nie powtórzyło - mówił prof. Jacek Namieśnik. - Czuję odpowiedzialność za to wszystko i wcale nie jestem mi łatwo, ale jestem optymistą.
Tymczasem minister nauki przekonywał, że w związku z nowym podziałem uczelni na typy te średnie wcale nie są na straconej pozycji. - Konkursowa ścieżka wyrównuje szanse wielkich uczelni i mniejszych. Mniejsze mogą tworzyć prawdziwe centra doskonałości - przekonywał Jarosław Gowin. - Chcę bardzo jednoznacznie podkreślić, że uczelnie badawcze nie będą w żaden sposób żerować na pozostałych uczelniach. To nie jest tak, że odbierzemy uczelniom zawodowym czy badawczo-dydaktycznym jakąś część pieniędzy i przekażemy na badawcze. Ta nadwyżka musi pochodzić z budżetu państwa i musi wiązać się ze zwiększeniem nakładów na szkolnictwo wyższe i naukę.
Konferencja odbywająca się w Gdańsku jest jedną z wielu, które były cyklicznie organizowane w innych miastach. Ich podsumowaniem będzie Narodowy Kongres Nauki. Zaplanowano go na wrzesień. Wtedy zostanie przedstawiony projekt założeń do nowej ustawy 2.0.
Zdjęcia i wideo z konferencji na dziennikbaltycki.pl.