Uczeń gorzowskiej szkoły zgwałcił koleżankę? Zadecyduje o tym sąd...
Zarówno ofiara, jak i potencjalni sprawcy to osoby upośledzone umysłowo. Gwałcicielem miał być najstarszy z chłopców, 15-latek...
– Jestem roztrzęsiona i na lekach antydepresyjnych. Córka też w rozsypce – mówi mama dziewczynki, która miała paść ofiarą gwałtu w szkole nr 14 w Gorzowie.
Trzech biegłych
11-latka od tamtej pory nie chodzi już do szkoły. Jest w domu. A jej mama w środę, 14 czerwca, była na policji złożyć zeznania w drugiej sprawie: niedopełnienia obowiązku przez dyrekcję placówki, w której 23 maja miało dojść do gwałtu (to dopiero etap postępowania sprawdzającego).
„Miało”, bo to ciągle niepotwierdzone. Co prawda dziewczynka tak to przedstawia, a i z badania lekarskiego wyszło, że nie jest dziewicą, jednak okoliczności zdarzenia z 23 maja nie są jeszcze wyjaśnione. Co więcej, i ofiara, i potencjalni sprawcy to osoby upośledzone umysłowo.
Dlatego sąd rodzinny, który wszczął postępowanie po informacji z prokuratury o podejrzeniu takiego przestępstwa z końca maja, wysłał kilka dni temu akta sprawy do biegłych. Psychiatra, psycholog i pedagog mają ocenić, czy zamieszani w sprawę 15-, 13- i 12-latek wykazują przejawy demoralizacji, m.in. na tej podstawie sąd będzie mógł ocenić, czy dopuścili się czynu zabronionego. Oraz czy najstarszy z nich faktycznie zgwałcił koleżankę. – Czyli w tym momencie nie można jeszcze mówić, że doszło do gwałtu? – dopytujemy. – Tak, to wszystko jest sprawdzane – odpowiada rzeczniczka gorzowskiego sądu Arleta Wawrzynkiewicz.
Jej dobro najważniejsze
Rzecznik prokuratury Roman Witkowski dla dobra sprawy i poszkodowanej nie może mówić o szczegółach. Powściągliwy jest też adwokat Patryk Andrysiak, który reprezentuje mamę 11-latki i ją samą. – Czekamy na opinie biegłych. Będą najpewniej w ciągu miesiąca. To bardzo delikatna sprawa, a dobro dziecka jest w niej najważniejsze – powiedział nam w środę.
Dyr. szkoły Emil Błaszkowski odmówił komentarza „Gazecie Lubuskiej”. – Bardzo proszę poczekać na ustalenia policji i prokuratury. Komentowanie sytuacji, co do której nie ma jasności, czy zaistniała, jaki miała przebieg i kto w niej uczestniczył, jest przedwczesne – powiedział. Kontrola z kuratorium – która została przeprowadzona po zawiadomieniu o możliwym gwałcie – nie wykazała jakichś nieprawidłowości w szkole. Z kolei nasze obserwacje wskazują, że jeszcze więcej nauczycieli – niż kiedyś – pilnuje dzieci podczas przerw.