Układanki Rydzykowe. Czyja Polska będzie prawdziwa? [WYWIAD]
Z profesorem Romanem Bäckerem rozmawiamy o tym, jak w 2019 roku może się zmienić polska i światowa scena polityczna.
Cóż tam, Panie Profesorze, czeka nas w przyszłym roku w polityce? Na pewno wybory...
Niewątpliwie wybory do Parlamentu Europejskiego, a później wybory parlamentarne w Polsce mogą na scenie politycznej w kraju zmienić dosłownie wszystko. Ich wynik jest jednak nieprzewidywalny. Z jednej strony, partie opozycyjne coraz bardziej się dzielą albo skłócają, z drugiej, partia rządząca stoi przed groźbą poważnego rozłamu. Jednocześnie mamy do czynienia z coraz większymi problemami wizerunkowymi i gospodarczymi. Sytuacja wcale nie jest prosta. Pod tym względem rok 2019 może być bardzo ciekawy.
Czy nowa partia, która powstaje pod skrzydłami Radia Maryja i Tadeusza Rydzyka, może być realną groźbą dla PiS-u, czy jest to tylko polityczny straszak?
Jest to coś w rodzaju szantażu. Polega on na tym, że „jeżeli nie będziecie realizowali moich żądań, to będę musiał stworzyć osobną partię, z którą, drogi Jarosławie, będziesz musiał układać się na zupełnie innych zasadach niż wtedy, gdy byliśmy częścią jednego obozu”. Ten straszak może jednak nie zadziałać z naturalnych powodów. Ze wszystkich kalkulacji, jakie każdy rozsądny musi przeprowadzić, wynika, że jeżeli o głosy wyborców po obecnej stronie rządzącej będą się ubiegały dwie partie, a nie jedna, to nawet jeśli uzyskają taki sam wynik, jak w poprzednich wyborach, liczba mandatów będzie o wiele mniejsza.
Załóżmy jednak, że słowo stanie się ciałem i Prawdziwa Europa rozpocznie samodzielną działalność.
Elektorat mobilizowany przez Radio Maryja może być liczony na pięć do piętnastu procent głosów, co zależy od frekwencji i rozmaitych innych kryteriów. Tym samym jest to bardzo realna siła polityczna, która w każdej sytuacji może znaleźć swoje miejsce w Sejmie. Jednakże będzie to proporcjonalnie o wiele mniej miejsc niż wtedy, gdyby wspólnie z partią Jarosława Kaczyńskiego wystąpiła w ramach jednej listy wyborczej.
No właśnie, co z Jarosławem Kaczyńskim? Czy, na przykład z przyczyn zdrowotnych, odda przywództwo? Kto mógłby go zastąpić?
Decyzja o powołaniu Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera prawdopodobnie była sposobem testowania następcy. W przyszłym roku Jarosław Kaczyński ukończy 70 lat. Oznacza to, że osiągnie dość zaawansowany wiek emerytalny. Tym samym poszukiwania jego następcy mogą okazać się konieczne i to nie tylko z powodów zdrowotnych.
Prawo i Sprawiedliwość jest partią wodzowską. Czy przetrwa bez Jarosława Kaczyńskiego?
Wszystko zależy od tego, czy jego następca zdoła się porozumieć z tymi, którzy będą dążyli do uzyskania znaczącej pozycji w nowej strukturze personalnej. Jeżeli zdoła zneutralizować, wyeliminować, podporządkować albo zjednoczyć się ze Zbigniewem Ziobrą, w mniejszym stopniu z Andrzejem Dudą czy Jarosławem Gowinem, to jest możliwe, że zostanie realnym następcą Kaczyńskiego.
A opozycja? Czy po tej stronie nadal będzie dominować Platforma Obywatelska, czy może pojawi się jakaś skuteczna nowa siła?
Opozycja w znacznym stopniu się przekształca. Pojawiają się nowe inicjatywy polityczne. Cały czas trwa również nie tyle poszukiwanie nowego lidera opozycji, co coś znacznie bardziej skomplikowanego. Nie jest to czekanie, aż Donald Tusk powróci na białym koniu i zjednoczy całą opozycję. Jest to raczej poszukiwanie zupełnie nowej formuły i zupełnie nowego sposobu patrzenia na świat polityczny. To, co się stało od momentu wejścia na ekrany kin filmu „Kler”, oznacza, że nasza scena polityczna zmienia się bardzo wyraźnie pod względem merytorycznym. Ta tendencja okazuje się być trwała i w pewnym stopniu tematyka relacji między Kościołem a państwem oraz między Kościołem a społeczeństwem może być jedną z ciekawszych w 2019 roku.
Wśród liderów opozycji cały czas mamy jednak te same twarze. Czy tu możliwe są jakieś zmiany?
Przyszłość jest nieprzewidywalna. Specjaliści od marketingu politycznego mówią, że aby coś nowego mogło zdobyć znaczącą popularność, musi minąć kilka, kilkanaście tygodni. Tym samym może być tak, że kilka różnych sił politycznych się połączy, ale szanse na to, aby na naszej scenie politycznej pojawiła się jakaś zupełnie nowa siła, są bardzo niewielkie.
W przyszłorocznym kalendarzu wyborczym pierwsze będzie głosowanie do Europarlamentu.
Będą to niesłychanie ważne wybory. Nie tylko dlatego, że w dużej mierze zdecydują o tym, jakimi tematami będzie się zajmowała Unia Europejska, i przede wszystkim, jak je będzie rozstrzygać. W polskich warunkach te wybory będą dodatkowo generalnym testem przed wyborami parlamentarnymi. Wszystkie partie polityczne będą zatem podchodziły do nich z ogromną starannością. Rezultaty tych wyborów będą analizowane na wszelkie możliwe sposoby, a kampania do Sejmu i Senatu rozpocznie się natychmiast po zakończeniu głosowania do Europarlamentu.
Co z Europą? Unia znalazła się na zakręcie. Czy uda jej się z niego wyjechać, a jeśli tak, to w którą stronę?
Wbrew pozorom, Unia Europejska jest niesłychanie silna. Przy okazji Brexitu wyraźnie powiedziała - nikogo nie będziemy zatrzymywali na siłę i nikomu nie będziemy robili prezentów kosztem naszych własnych interesów. Jeżeli jednak ktoś będzie chciał się do nas przyłączyć, my mu w tym pomożemy. Z jednej strony mamy bowiem Brexit, z drugiej, niemal dla opinii publicznej niezauważalny jest proces wchodzenia do Unii państw powstałych po rozpadzie Jugosławii.
Rosja. Co nam może zafundować i czy należy się tego obawiać?
W Polsce Rosja budzi obawy przynajmniej od XVIII wieku. Działania Władimira Putina są w dużej mierze niezgodne z prawem międzynarodowym, ale też niesłychanie racjonalne. Przyszłość Rosji trudno jednak przewidzieć. Rosjanie są coraz bardziej niezadowoleni z istniejącego systemu rządów, nie tylko pod względem personalnym, ale również istniejących tam mechanizmów zinstytucjonalizowanego złodziejstwa i korupcji.
W przypadku jakiegoś zagrożenia na pomoc Stanów Zjednoczonych pewnie nie ma co liczyć?
Amerykanie, którzy w tej chwili mają handlarza na stanowisku prezydenta, stawiają sprawę prosto: zapłacicie, to będziecie mieli. Polacy poszli na ten układ i tak długo, jak długo będziemy płacili Amerykanom ogromne zresztą pieniądze, tak długo oni będą udawali, że będą nas chcieli bronić. Gdy tylko przestaniemy płacić, zaczną mówić, że ich chęć obrony czegokolwiek jest o wiele mniejsza. Lepiej, abyśmy chęci Amerykanów nie testowali.
Czego możemy się spodziewać na lokalnym podwórku?
Polityka regionalna, im niżej zejdziemy, jest coraz bardziej zróżnicowana i spersonalizowana. Różni się od ogólnopolskiej polityki partyjnej. To, co się dzieje na górze, na dole bywa niewidoczne. Niewątpliwie w regionie widać, że poziom stabilizacji jest o wiele wyższy w skali ogólnopolskiej. Mam tylko nadzieję, że relacje między Bydgoszczą a Toruniem będą się polepszały o wiele szybciej, niż zmieniają się układy personalne w lokalnej polityce.