Jest nadzieja, że członkowie kasy pracowników oświaty w Chojnicach odzyskają pieniądze, które ukradła im Iwona K. Będzie egzekucja, ale czy skuteczna?
Sprawa wlecze się niemiłosiernie. Według biegłego pierwsze kradzieże dokonane przez kasjerkę zaczęły się już w 1992 r., a przestępstwo wyszło na jaw w 2009 r. Członkowie kasy stracili już nadzieję na zwrot. Walczy jeszcze Maria Brzezińska, przewodnicząca kasy. Jak nas informuje, komornik wznowił niedawno zawieszone postępowanie egzekucyjne dotyczące zwrotu 100 tys. zł, ale do egzekucji majątku Iwony K. jeszcze nie doprowadził. Dlaczego? Przystał na prośbę skazanej. Iwona K. zobowiązała się, że odda sumę do końca grudnia. Stwierdziła, że dostanie pożyczkę w Niemczech, więc licytacja domu jest przedwczesna.
Sam komornik nie udzielił nam informacji, tłumacząc to tajemnicą postępowania. Odesłał nas do rzecznika Krajowej Izby Komorniczej i prezesa sądu. - Informacji może udzielić też przedstawiciel poszkodowanych - stwierdził.
Tak też uczyniliśmy. Pytanie, czy Iwonie K., mając wgląd w akta sprawy, można było zaufać. Przypomnijmy, K. została skazana za kradzież 18 lutego 2010 r. Kurator miał przypilnować, by oddała 113 tys. zł. Jeżeli nie, miała trafić do więzienia. Ale K., biegła w przepisach prawa, za kratki nie trafiła, wpłaciła tylko końcówkę 13 tys. (pomogła w tym jej córka), a na kopii przelewu dla kuratora dopisała „jedynkę” przed 13. i słowo „sto”, tam, gdzie podaje się kwotę słownie. Tak ominęła termin odwieszenia warunkowej kary, za co wraz z córką skazana została w tym roku w kolejnym procesie. Niestety, na czas tego drugiego postępowania karnego komornik zawiesił postępowanie egzekucyjne. Odwiesił je dopiero niedawno, gdy pełnomocnik kasy wystąpił o to na piśmie. Wiadomo, że K. wniosła wcześniej do sądu drugiej instancji żądanie pozbawienia tytułu wykonalności. Sąd prawomocnie je oddalił i teraz tylko od komornika zależy, czy wyegzekwuje pieniądze.