Ukraińcy, żeby zarobić, pracują na czarno. I zostają na lodzie
Nieuczciwi pracodawcy wykorzystują to, że wielu Ukraińców pracuje w Wielkopolsce na czarno. Zabierają im dokumenty i nie wypłacają pieniędzy.
W Polsce zamiast pracy – dostałem „łomot”, bo upomniałem się o normalne warunki i pieniądze – mówi Paweł, który osiem miesięcy temu przyjechał do Polski z Ukrainy. Z wykształcenia jest projektantem, jednak na legalną pracę na razie nie liczy – jak tysiące innych obcokrajowców nadal czeka na wydanie karty pobytu.
Mężczyzna pracował na czarno na budowie w centrum Poznania. Tam prywatny inwestor remontuje kamienicę, w której ma powstać hostel. Jak mówi – po dwóch tygodniach szef chciał zabrać mu paszport i wyrzucił z pracy.
– Pracowaliśmy po 12 godzin dziennie – w trudnych warunkach, bez dostępu do wody. Potrzebowałem pieniędzy na życie. Szef wściekł się o to, że mam „żądania”. Szarpał mnie i próbował zabrać dokumenty – opisuje Paweł. Na tej samej budowie pracują, a zarazem mieszkają jego rodacy.
– To są warunki dla zwierząt. Śpią tam w kurtkach i czapkach. Żeby nie stracić pracy, przez tygodnie wdychali pył i kurz, bo bali się poprosić o maseczki przeciwpyłowe. Nikt im tego nie zapewnił
– dodaje mężczyzna.
By porozmawiać z inwestorem pojechaliśmy na budowę. Niestety był niedostępny, nie oddzwonił też na zostawiony numer telefonu.
W Wielkopolsce żyje w tej chwili niecałe 100 tys. Ukraińców. Tylko w ubiegłym roku zezwolenie na pobyt w naszym województwie dostało ponad 5 tys. osób. Przyjechali tu, by się uczyć lub pracować. W rzeczywistości znaczna część z nich zarabia jednak zaledwie połowę tego, co Polacy na tych samych stanowiskach. Niestety, podobnie jest w przypadku Polaków, którzy wrócili do Poznania z Mariupola.
Ukraińscy pracownicy receptą polskiego rynku pracy:
Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press
Ci, którzy padli ofiarą nieuczciwego pracodawcy, szukają pomocy u honorowego konsula Ukrainy w Wielkopolsce Witolda Horowskiego. Nie dziwi go historia Pawła, który zgłosił się do redakcji „Głosu”.
– Obywatele Ukrainy zgłaszają się z różnymi problemami – zaczynając od tych, które noszą znamiona łamania praw człowieka, jak na przykład zabieranie dokumentów, po przestępstwa, takie jak nie wydawanie podpisanych umów do opóźnień i przeciągania płatności oraz niedotrzymywania słownych umów – mówi Witold Horowski. I dodaje: To nie jest trend, który rośnie z biegiem lat, a jednak zjawisko jest zdecydowanie za duże.
Najtrudniej mają ci, którzy w Wielkopolsce pracują nielegalnie. Jak już pisaliśmy, choć teoretycznie na zgodę na pracę, którą wydaje Wojewódzki Urząd Wielkopolski powinni czekać około 2 miesięcy, to w praktyce czekają nawet ponad pół roku.
– Osoby, które pracują na czarno często nawet nie szukają pomocy, ponieważ boją się dalszych konsekwencji. W tygodniu pojawia się u nas średnio dwóch obywateli Ukrainy. Ich problemy mają z reguły jedno źródło: z jednej strony to nieznajomość swoich praw i obowiązków w Polsce, a z drugiej ta sama niewiedza pracodawców, którzy zatrudniają u siebie obcokrajowców – mówi Aleksandra Kuźmicz z Fair Play Job, firmy rekrutacyjno-legalizacyjnej.
Paweł z Ukrainy chciał zgłosić pobicie na komisariat w Poznaniu. Tam okazało się, że potrzebuje do tego tłumacza. Jak mówi, drugi raz tego nie zrobi, ponieważ boi się deportacji.