Ukrainiec porzucony na śmierć przez pracodawcę: Siostra Wasyla Chorneia opowiada o swoim bracie. "Wyjeżdżał do pracy nie raz" [ROZMOWA]
W rozmowie z „Głosem Wielkopolskim” Daria, siostra Vasyla Chorneia (czyt. Wasyla Czornej) opowiada nam o swoim bracie, jego rodzinie i trudnej sytuacji życiowej, która zmusiła go do szukania pracy za granicą. I pyta dlaczego pracodawca z Polski nie pomógł pracownikowi z Ukrainy?
Vasyl był bardzo dobrym człowiekiem. Nie jesteśmy zamożną rodziną. Więc Vasyl nie miał wyższego wykształcenia, skończył tylko Kołkiwską Szkołę Zawodową. Uczył się na kierowcę traktora. Ja studia zrobiłam dopiero po ślubie, bo pomogła mi rodzina mojego męża.
Czy pracował w wyuczonym zawodzie?
Nigdy, pracował na fermie drobiu, ale – niestety – ją zamknęli, dlatego musiał szukać innego zajęcia. Moja bratowa, Natalia, jest pielęgniarką w szpitalu. Za jej pensję nie wyżywiliby rodziny.
Vasyl pracował za granicą by utrzymać żonę i dzieci?
Nie tylko. Nasz mama – Maria – jest niepełnosprawna. Miała bardzo poważną i kosztowną operację mózgu. Do tego doszła długa rehabilitacja i bardzo drogie leki. Dlatego Vasyl szukał, gdzie można zarobić pieniądze, by wspomóc też naszą mamę. Wyjeżdżał do Odessy i bardzo często na Krym. Pracował też w Czechach, a ostatnio ze znajomym z naszej wsi wyjechali do Polski.
Wiedzieliście, że pracuje nielegalnie?
Wiele osób z naszej wsi wyjeżdża do pracy „na czarno”, bo tak rzekomo można więcej zarobić. Vasyl najpierw pojechał do innej pracy, ale mówił, że słabo płacą. Nie umiem powiedzieć, czy w ogóle nie płacili, czy była to bardzo niska pensja. Brat ciągle powtarzał, że nie może wrócić, bo jeszcze nie uzbierał takiej kwoty, jaka była mu potrzebna. Wiedzieliśmy, że sam znalazł inną pracę, właśnie u pani Grażyny.
Czytaj więcej o sprawie: Na Ukrainie rodzina pochowała Vasyla. Polacy zbierają pieniądze dla jego dzieci
Pracował kiedyś jako stolarz, albo cieśla?
Zawodowo – nie, ale lubił rzeźbić w drewnie. Wiele rzeczy do domu sam zrobił. Dużo pracował. Chciał wyremontować i rozbudować dom, w którym mieszkali. Pomóc rodzicom. Zapewnić dzieciom dobre życie.
Żona wspierała Vasyla w tych planach?
Szczerze mówiąc, to byli przed rozwodem. Od listopada zeszłego roku mieszkali osobno. Dzieci najczęściej były u dziadków, czyli u naszych rodziców. Od separacji Vasyl cały czas był smutny. Bardzo kochał dzieci, dlatego tak nas zaniepokoił fakt, że nie zadzwonił w dniu urodzin swojej córki Anastasii (Anastazji).
Zmarł dzień przed swoimi urodzinami?
Tak. 13 czerwca to w naszej rodzinie ważna data. Vasyl i Natalia wzięli ślub 13 czerwca, a 13 sierpnia mieli wesele. 13 czerwca urodziny ma jego córka Anastasia. Teraz do tej daty dopiszemy śmierć Vasyla. Nawet na jego pogrzeb bliscy i przyjaciele przynieśli 13 wianków... Vasyl zmarł w jakichś tajemniczych okolicznościach. Dla nas to niepojęte – jak można nie pomóc człowiekowi. Chcemy poznać prawdę i przyczynę śmierci Vasyla.
Czytaj też: Ciało Ukraińca odnalezione pod Skokami. Prokuratura wciąż czeka na wyniki sekcji zwłok
Na razie prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok.
Rozumiem. Nasi rodzice chcą wiedzieć, jak zmarł ich syn. Na razie przedstawiają nam różne wersje zdarzeń. I nie wiadomo, czy go ktoś uderzył w głowę i wyrzucił w lesie, czy on zmarł w pracy i później go wywieziono aż 125 km od zakładu, w którym pracował.
I wreszcie, kto to zrobił i dlaczego?
Śledczy badają teraz wszystkie okoliczności śmierci Vasyla. Wszyscy bardzo czekamy na te informacje. Natalia też, już zabrała dokumenty z urzędu, by mogła dostać od państwa pieniądze na utrzymanie dzieci. Anastasia ma 12 lat, Jurii (Jurij) 9, a najmłodsza Kateryna (Katarzyna) – 7 lat. Dzieci chodzą do szkoły, mają duże potrzeby. Często bywają u swoich dziadków. Rodzice dostali informacje, że w Polsce zbieracie pieniądze, żeby pomóc dzieciom Vasyla. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni. Bardzo dziękujemy za pomoc. Valentyn Kalenchuk bardzo nam pomógł. Chcemy mu podziękować za to, że opublikował informacje o zmarłym Vasylu. Dziękujemy mu za to że przyczynił się do zbiórki pieniędzy na przewóz ciała brata na Ukrainę. Dziękujemy też Sonyku Vasylu, radnemu naszego rejonu, za to że zorganizował zbiórkę na ulicach wsi. Orysi Knyshuk za pomoc finansową.