Ule w Kołaczkowie trzeba będzie przesunąć
Tam, gdzie dziś stoją ule Bronisława Grobelskiego, prawdopodobnie będą odpoczywać kierowcy. Pszczelarzowi trudno pogodzić się z taką zmianą.
- Nie wiem, jak pszczoły to zniosą - martwi się ponad 70-letni Bronisław Grobelski z Kołaczkowa (k. Szubina). - Od niemal 50 lat pasieka stała w tym samym miejscu.
Słyszał o planach dotyczących drogi S5, ale dopiero 3 miesiące temu dowiedział się, że z powodu tej inwestycji może stracić ok. 450 metrów kwadratowych działki. I właśnie chodzi o tę część, na której stoją ule.
- Mam trzydzieści pni - opowiada pszczelarz. - Działkę kupiłem w 1967 roku, mieszkam tu od roku 1970. Teren zagospodarowałem tak, żeby pasieka nie stała zbyt blisko domów, a za ulami zrobiłem żywopłot. Tego wszystkiego nie da się już odbudować. Nie przestawię tylu uli zbyt blisko budynków mieszkalnych. To nie byłoby dobre ani dla ludzi, ani dla pszczół. Zatem niektóre będę musiał zlikwidować. Przedstawicielowi Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pokazywałem nawet zdjęcia z ulami, ale nic to nie dało. Zresztą musieli wiedzieć, co tu stoi, choćby od geodetów. Ale kogo obchodzą moje ule?
Zbigniew Kasperowicz z Pomorsko-Kujawskiego Związku Pszczelarzy, prezes koła w Szubinie:
Szkoda pasieki Bronisława Grobelskiego. Ma zdrowe pszczoły, co potwierdziły niedawne badania prowadzone w losowo wybranych pasiekach. Rasa jest spokojna, pan Bronisław bardzo o nie dba. Zresztą każdego ula szkoda, bo pszczół w Polsce nie ma za wiele.
W tym roku pszczoły dały sporo miodu. - Ponad 30 kilogramów z ula - mówi Grobelski. - Wiosną pszczoły zbierały go z mniszka lekarskiego i klonów, potem z lip i robinii akacjowych. Od 2 lat rolnicy sieją sporo facelii, więc miód faceliowy też mam.
Grobelski nie wie, ile ma czasu na zmiany. - Niczego jeszcze na piśmie nie dostaliśmy - dodaje Bronisław Grobelski. - Wiem tyle, że w środku wsi ma powstać MOP (miejsce obsługi podróżnych - przyp. red.), z parkingiem dla tirów.
Tomasz Okoński, główny spec. ds. komunikacji społecznej z GDDKiA w Bydgoszczy, o nieruchomościach pod planowaną drogę S5: - Niestety, ale jesteśmy zmuszeni zabrać konkretne działki, bo droga musi przecież gdzieś powstać. Jeżeli nawet na wcześniejszych etapach przesunęlibyśmy trasę (by ominąć omawiane nieruchomości) to zajęlibyśmy działki innych mieszkańców. Przypomnę, że na każdym etapie informowaliśmy mieszkańców o postępach prac na S5 a w mobilnych punktach informacyjnych (już pół roku temu) informowaliśmy, jakie i ile działek będzie zabranych pod inwestycję. Przygotowaliśmy też informatory dla osób, których dotyczyć będzie procedura wywłaszczenia. Czekamy na wydanie decyzji ZRID, po której będzie można rozpocząć prace przy budowie drogi ekspresowej.
- Budując drogę pewnie będą wycinać drzewa - mówi pszczelarz. - A w pobliżu są lipy, robinie akacjowe. Wiem, że droga jest potrzebna, ale pszczół szkoda. Poza tym, czy ta inwestycja nie mogła przechodzić przez pola, koło Rynarzewa? Tam są słabe gleby! Lepiej było przeciąć wieś?