Ulice po ulewie wyglądają tak jak po wielkiej powodzi
Pierwsze „uderzenie” to 20-30 minut deszczu. Potem przerwa i znów. I tak całą noc z wtorku na środę. Najbardziej ucierpiał Gorzów, podgorzowskie gminy, Kostrzyn, Witnica. Ciężko było w Strzelcach.
- Był straszny huk. Widziałem przez okno, jak na moim samochodzie leżą dwa balkony. Masakra! mówił we wtorkowy wieczór Arkadiusz Szadny z ul. Dąbrowskiego w Gorzowie. Podczas ulewy, która chwilę wcześniej przeszła przez miasto, dwa balkony z kamienicy, w której mieszka, spadły na jego - zresztą niedawno kupionego - citroena. Pisaliśmy o tym już w środowej „GL”. Zaraz też w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej pytaliśmy o przyczyny katastrofy.
- Balkon na trzecim piętrze był w złym stanie technicznym. Dodatkowo został obciążony wodą i urwał się, „zabrał” ze sobą balkon z drugiego piętra. Balkon na pierwszym piętrze został przez nas wyremontowany i z nim nic się nie stało. Te dwa balkony, które uległy katastrofie, to balkony, które należą do lokali własnościowych, a decyzja właścicieli była taka, że każdy remontuje swój balkon – mówił Paweł Jakubowski, dyrektor komunalki.
Ile balkonów w podobnym stanie może być w Gorzowie? – To jest dobre pytanie, na które nie ma odpowiedzi. Raz na pięć lat jest obowiązkowy przegląd techniczny. Zwracamy wówczas uwagę właścicielom balkonów, by je remontowali. Tragedią w tym przypadku jest fakt, że właścicielami są często osoby niemajętne. Kupiły mieszkania za 15 proc. ich wartości i nie mają pieniędzy na remont – mówił nam Jakubowski.
Katastrofa przy ul. Dąbrowskiego to najpoważniejszy skutek ulewy, ale niejedyny. Już pierwsze 20-30 minut deszczu wystarczyło, żeby miasto zamieniło się w potok. Gorzowian najbardziej dziwi, że „utonęły” dopiero co remontowane ulice: Jagiełły czy Borowskiego.
- To skutek kilku problemów. Na pewno wielkiego deszczu, który nie zdarza się na co dzień, a nam w ostatnim czasie przytrafił się już dwa razy. Kanalizacja deszczowa nie jest gotowa na takie obciążenie. Zapewniam, że sytuacja na wyremontowanej ul.Borowskiego byłaby dużo gorsza, gdyby nie to, że wymieniliśmy pod nią kanalizę. Tylko na wiele się to nie zdało, bo sąsiednie ulice mają stary system, sprzed dziesiątków lat. Drugim ważnym powodem było niedawne spłynięcie błota z ul. Walczaka. Nie mam wątpliwości, że miejscami mogło to wpłynąć na drożność kanalizacji burzowej - mówił wczoraj wiceprezydent Artur Radziński. Prezydent Jacek Wójcicki na dziś zwołał naradę służb odpowiedzialnych za utrzymanie m.in. kanalizacji i stan techniczny miejskich budynków.
- Interweniowaliśmy ponad 135 razy. Dokładna ilość interwencji nie jest jeszcze znana, ponieważ cały czas odbieramy zgłoszenia od mieszkańców, którzy mają zalane posesje, piwnice i garaże. Mieliśmy też zgłoszenia dotyczące połamanych drzew i konarów - mówił wczoraj przed południem Dariusz Szymura, rzecznik lubuskich strażaków.
Mocno zalane zostały też gminy wokół Gorzowa. Ucierpiał Kostrzyn, gdzie deszcz zalał m.in. drogę krajową nr 31 pod wiaduktem kolejowym. Do tego wiatr łamał drzewa. Jedno zatarasowało ul. Gorzowską. Zgłoszeń było tak dużo, że kostrzyńskim strażakom na pomoc ruszyli koledzy z Witnicy i Mościc.
- Nasze bloki zalewa cały czas! Dzwoniłem we wtorek do zakładu komunalnego, ale powiedziano mi, że nic nie da się z tym zrobić - mówił nam Czytelnik ze Strzelec Kraj. Tam najbardziej zalane zostały okolice prokuratury, ul. Strzelecka, Wyzwolenia, okolice ośrodka Kultury. Na ul. Północnej woda wystąpiła ze studzienek. - Wiele osób poprosiło straż o pomoc, ale zanim ta do nich dojechała, woda sama spłynęła - mówił bryg. Tomasz Górniak z Komendy Powiatowej PSP w Strzelcach.
W Kaławie koło Międzyrzecza piorun uderzył w dom. Zapaliło się poddasze. Właściciele wybiegli na zewnątrz i z pomocą sąsiadów, a potem strażaków walczyli z żywiołem przez cztery godziny.